Annick Goutal

Annick Goutal
Annick Goutal urodziła się w 1945 roku w Aix en Provence we Francji. Była córką paryskiego ciastkarza, jedną z ośmiorga rodzeństwa. Jako wyraz młodzieńczego buntu lat 60-tych, porzuciła grę na pianinie i pojechała do Anglii, aby zostać modelką. Tam spotkała kreatora perfum z firmy Robertet z Grasse we Francji, który odmienił jej życie. To spotkanie zapoczątkowało jej pasję – tworzenie perfum. Po długim okresie wtajemniczenia, zainspirowana emocjami, których nie brakowało w jej życiu, stworzyła swoje pierwsze perfumy, Folavril, w nucie głowy oparte na kwiecie boronii oraz jaśminie a w nucie bazy na owocu mango. Rok później powstał się Eau d’Hadrien. Następnie Annick Goutal otworzyła własny butik w Paryżu przy Rue de Bellechasse, gdzie prezentowała swoje kreacje klientom. Każdego dnia jej reputacja rosła podsycana słowami zachwyconych odwiedzających oraz znajomych dziennikarzy, którzy niezłomnie wierzyli w jej wielki talent. Ta magia działa do dziś dnia… Po długiej walce z rakiem Annick Goutal zmarła w wieku 53 lat w 1999 roku. Pozostawiła arcydzieło około 20 zapachów i innych kompozycji, które stworzyła wraz ze swoim zespołem.
Najlepiej ocenione produkty marki Annick Goutal
Zobacz wszystkiecudowny zapach
Uwielbiam, obezwladniajaca dawka mocnej gruszki a potem delikatne mydelko - jedyne dziewczece perfumy w mojej kolekcji - zdecydowanie odmladzajace, optymistyczne, psikam sie i psikam i nie jest duszaco ani mocno. I do pracy i na wieczor, zdecydowanie poprawia nastroj
Przejdź do recenzjizielono-pudrowy urok
Gdybym miała określić Nimfę jednym słowem, to jest ona po prostu urocza. Otwarcie zaczyna się spacerem Nimfy nad rzeką: idzie i obiera ze skórki dość gorzkie cytrusy, miażdży w palcach zielone liście zerwane po drodze (ale też liście pomidora, więc nie jest to tylko wodne zielsko). Spacer nie trwa długo, bardzo szybko Nimfa zamienia się w zwykłą dziewczynę, bo zakochała się w chłopaku i chce z nim być. Tu wchodzą pudrowe nuty, Nimfa staje się grzeczniejsza, ale nadal podszyta magią. Będą żyć szczęśliwie, ale niezbyt długo. Nimfa, jak to z magicznymi istotami bywa, dość szybko się ulatnia: po paru godzinach nie ma po niej śladu. Poza tym trzyma się bardzo blisko skóry, trzeba się wwąchiwać w nadgarstek (co robię z najwyższą przyjemnością) i tylko dlatego nie wiem, czy ją kupię. Poczekam do lata, może wtedy pokaże wszystkie swoje możliwości. P.S. Jeśli ktoś pragnie poczuć prawdziwe mokre zielsko, to polecam Hameau de la Reine. Przy nich Nimfa wydaje się grzeczną pensjonarką ;) Używam tego produktu od: 1 mc Ilość zużytych opakowań: próbki
Przejdź do recenzjiretro
Songes mam już 2 m-ce i chyba czas wysmażyc recenzję tzw."holistyczną", jako, że nie jestem typowym "nosem" i specjalistką od rozbierania zapachów na "nuty pierwsze". Zapach intensywny, charakterny, a może melodramatyczny? Nieco duszna mieszanka jaśminu i wanilii stylizowana na retro. Dla mnie właśnie tak mogłaby pachniec Cecylia z filmu "Pokuta"-pamiętacie? Songes nieodparcie kojarzą mi się z klimatem tego filmu, Keira Knightely w pięknej szmaragdowej sukni, duszna noc, miłośc w bibliotece... No właśnie...dla mnie klimat o tyle piękny, co odległy. Używam na specjalne okazje i nastroje.No i flakonik cieszy oko;-) Używam tego produktu od:2 m-cy Ilość zużytych opakowań:pierwsza 50
Przejdź do recenzji