Demeter Firefly EDC 

najciekawszy z dziwadeł demeter. bardzo moicny, intensywny /nie tak bardzo jak thunderstorm, ale trwaly i dobrze wyczuwalny/. ma w sobie cos niepokojacego. interesujacego. zaczepnego. dla mnie - to jest to. spędziłam niejedną noc uganiając się za świetlikami po lesie parę lat temu :) zapach ziemi, wigoci, lekkiej stęchlizny, ale także roślin - zieleni i letnich kwiatów pachnących w nocy. bardzo ciekawa sprawa. Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: próbka

Mower (ang.) - kosiarka. Dlaczego? Ano dlatego, że rzekomy robaczek świętojański pachnie dokładnie jak koszenie trawy. Koszenie - nie skoszona trawa. Skoszoną trawę też czuję, ale poza nią metaliczną nutę ostrza kosiarki, wilgotną ziemię no i oczywiście spaliny - i to sporo. Zapach po prostu brzydki, rzadko zdarza mi się tak podsumować perfumy, ale takie nagromadzenie chłodu, wilgoci i spalin jest dla mnie nie do zniesienia. Kilka razy testowałam na nadgarstku, dwa razy włożyłam globalnie - i wystarczy. Nigdy więcej. Spełniłam recenzencki obowiązek ;) Trwały wbrew temu, co się mówi o zapachach Demeter. Buteleczka przeciętna. Używam tego produktu od:kilka dni Ilość zużytych opakowań:próbka

Niestety rozczarowanie. Gdybym nie znała innych wilgotnych zapachów Demeter, Firefly zrobiłby na mnie większe wrażenie. Niestety,obecnie jest dla mnie tylko niezbyt atrakcyjnym stanem pośrednim pomiędzy Dirt, a Wet Garden. Zapach jest intensywny, wilgotny, trochę ziemny, trochę zielony. Takie ziemiste błoto z kępami zielska i wielką ilością latających nad nim owadów. Jest w nim jakaś smrodlawa nuta rozkładu. Sugerując się nazwą powiedziałabym, że to rozgniecione robactwo, ale myślę, że raczej nuta pleśni, stęchlizny, zgnilizny. Ta sama mokra nuta, która w Dirt robi wrażenie rozpychającego się życia tutaj jest tego życia marnym, cuchnącym kresem. Rośliny w Firefly nie są zielone i tryskające sokiem, jak w Wet Garden, lecz takie nieco wymoczone, zbielałe od nadmiaru wilgoci i niedoboru światła. Zizou ma rację - bagna. Moczary równie atrakcyjne, jak Martwe Bagna we "Władcy Pierścieni". Ogólnie, zapach jest brzydki. Brzydki nie szlachetną, ostrą brzydotą mokrej płodnej ziemi z Dirt, lecz brzydki brzydotą rozbełtaną i odpychającą. Dlaczego więc nie jedna gwiazdka? Bo to jednak zapach "jakiś", budzący skojarzenia i emocje. edit: Ostatecznie okazało się, że gapa ze mnie, bo nie napisałam nic o "adekwatności" zapachu. Otóż wiem, jak pachną "swietlikowe" wieczory. Zdarzało mi się z kumplami łapać świetliki do słoików, a nawet jednego roku spoglądać na zaświetlikowanej polanie w pewne bardzo ładne zielone oczy i powiem Wam: Wieczory pełne świetlików nie pachną tak, jak Demeter Firefly. Na szczęście. :] Używam tego produktu od: 2 tygodnie Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszej odlewki (drugiej nie będzie)

z tym zapachem to dziwna sprawa jest. bo on jednoczesnie ejst piekny i odpychajacy. pachnie dosyc ostro, mocno, swidruje w nosie. ale po chwili sie uspakaja i unosi sie jak delikatna, wiosenna mgla. niezaprzeczalnie jest to zapach wiosennej nocy - takiej pierwszej, gdy jeszcze jest zimno ale w powietrzu czuc, ze to juz wiosna. serce sie raduje, banan na twarzy - zyc nie umierac. firefly takie sa - budza do zycia jak wiosna. czuc w nich mokra, swieza trawe, czuc w nich zapach surowej ziemi, czuc mgle i takie ostre powietrze. dla mnie sa niesamowita baza pod inne perfumy, ktore na firefly zyskuja, pachna inaczej, poglebiaja sie i sa bardziej delikatne. to moje pierwsze demeter fragrance library - ale na pewno nie ostatnie. zakochalam sie w nich od pierwszego niucha. zakochalam sie w tej doslownosci zaapchu, w tym bezkompromisowym przekazie. kiedy psikam na siebie firefly to mam przed oczami glownego bohatera ksiazki "pachnidlo" - juz widze, jak chodzil po bagnach wczesna wiosna i "zbieral" ten zapach. one takie sa - doslowne, jak gdyby zapach wiosennej nocy zostal brutalnie zamkniety w buteleczce. opakowanie proste, nawet bardzo - ale takie chyba musi byc - nie moze zaslaniac tego, co jest w srodku. przasna butelka z biala etykietka przygotowuja nas na cos zwyklego, a tu niespodzianka - w srodku kryje sie cos, czego za pomoca slow opisac nie mozna :) Używam tego produktu od: wczoraj Ilość zużytych opakowań: pierwsza flaszka 120 [mysle, ze tego akurat zapachu ostatnia, ale czaje sie na pozostale perelki z biblioteki zapachow]