Demeter Play - Doh EDC 

A to było tak :D (pozwolę sobie powtórzyć za Angel, ponieważ Jej flakonik Ciastoliny stoi aktualnie na mojej półce :D) Dawno, dawno temu wlazłam na stronę Demeter i przepadłam zupełnie, przeglądając te wszystkie przedziwne i fascynujące zapachy. Ale od początku najbardziej ciekawiła mnie właśnie ciastolina. Bo ciastolina była fajna :D Uwielbiałam się nią bawić i... wąchać :D (widać już od dziecka mam to skrzywienie zapachowe). Co prawda w czasie Demeterowych zakupów Play-doh było cały czas na liście koniecznie-muszę-kupić, to jednak ostatniecznie z niej wyleciało, na rzecz innych dziwactw. Jakże jednak mogłam nie uwolnić biednej Angel od ciastolinowych cierpień? :D No mogłam, a nawet musiałam. I generalnie sama się wkopałam. Ludzie, co to jest za straszny zapach! Przede wszystkim - to nie jest żadna ciastolina! Nie ma mowy, nie uwierzę. To jest przeobrzydliwa wanilia połączona z jeszcze gorszą nutą plasitku. Koniec zapachu. Chociaż dla mnie to i tak za dużo atrakcji, jak na jedną, małą buteleczkę. Co za różnica czy jest trwały (a nie jest), skoro i tak nie da się tego wąchać...? Stoi sobie i dobrze wygląda. Bo akurat buteleczka jest bardzo ładna. Szczerze mówiąc boję się wysyłać dalej, bo nie wyobrażam sobie, że ktoś może zareagować inaczej, niż ja :D Używam tego produktu od: Ilość zużytych opakowań: śladowe ilości 15 ml splasha

A było to tak... Angel zapragnęła dopieścić swoje wewnętrzne dziecko dając mu symboliczną pożywkę w postaci upłynnionego zapachu jej dziecięcych zabaw. Pamiętam, że kiedy miałam kilka lat z okazji jakiegoś święta wraz z siostrą dostałyśmy ciastolinowy zestaw do produkcji jakichś tam śmiesznych rzeczy ;) Wtedy to był totalny szpan, szał i szaleństwo :) Ciastolina Play-Doh to bardzo miękka, bardzo elastyczna masa plastyczna. Pamiętałam też jak przez mgłę, że bardzo fajnie pachniała :ehem: Jednak kiedy tylko powąchałm demeterową ciastolinę Play-Doh to niemalże zgięło mnie w pół z obrzydzenia. Co za paskudny zapaszek. Słodkawy, sztuczny, syntetyczny, plastikowy i wdzierający się do gardła po czym gryzący trzewia ;) Zdecydowanie nie tak pamiętałam ten zapach ;) Katusze przeżywałam tym bardziej, że dałam się namówić na spreparowanie kilku próbeczek dla Perfumiar - a pragnę nadmienić, że flakonik jest bezatomizerkowy i próbkę robi się na prawdę ciężko i nie da się uniknąć rozchlapania się zapachu na palce. Prawdziwa tortura... Ale nie dam się tak łatwo i będę szukać innych metod na dopieszczenie mojego wewnętrznego dziecka :D Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: nie chcę nawet o tym myśleć ...