Jo Malone English Pear & Freesia Cologne EDC 

Perfumy dostałam jako dodatek do zakupu świec Jo Malone, które uwielbiam i regularnie kupuję. Był to 9 ml splash. Zapach od razu mi podpasował bo jest czysty, kwiatowy, old schoolowy ale nadal aktualny i pożądany. Jest słodkawy, ale nie słodki. Świeży. Ma lekką domieszkę nuty owocowej i sporo piżma co sprawia, że bardziej nadaje się na nieco cieplejsze dni. Zapach jest bardzo kobiecy. Pasuje na wiele okazji: od randki czy przyjęcia weselnego, po plażę, imprezę, spotkanie z przyjaciółmi. Trwałość dość dobra: pachnie cały dzień. Jednak pod koniec dnia zapach jest lżejszy. Producent oferuje tę wodę w flaszkach 100 i 30 ml oraz zestawy testowe i podróżne po 1,5ml co jest świetnym rozwiązaniem.

To mój pierwszy zapach tej marki. Dostałam go w prezencie i zaskoczeniem była dla mnie już sama nazwa, sugerująca dość ciekawą kompozycję. Użyty kilka razy w zimie kompletnie mnie nie przekonał, ale kolejne podejście w trakcie kilku cieplejszych i bardziej wiosennych dni sprawiło, że zaczęłam wyczuwać w nim nuty, które lubię. Zapach jest delikatnie musujący, trochę cocktailowy, szampański. Wyczuwalna jest również gruszka z melonem, następnie róża z „pieprzną” frezją i na końcu piżmo. Zapach jest bardzo kobiecy i elegancki. Bardziej dzienny, niż wieczorowy. Jest radosny, rozświetlony, „ bąbelkowy”. Zdecydowanie jest to zapach na ciepłe dni - przez producenta dedykowany jesieni, ale dla mnie tylko tej złotej i słonecznej. Zapach jest dość trwały, przyjemnie otula. Ze znanych mi zapachów ma w sobie coś z Miss Dior Cherie, Madmoissele i Chloe choć to raczej niuanse i pojedyncze akordy. Moja wiosna w tym roku należy do niego ;)

Niestety miłości brak , wręcz lekkie przyduszenie. BardO chciałam wypróbować ten zapach i na promocji za 13€ dorwalam 5 sztuk próbkę po 2 ml każda . Pomiędzy innymi zapachami była grusza i frezja i od tegi zaczęłam . Zapach strasznie słodki - a ja lubie słodkie i kwiatowe zapachy - tak słodki ze aż mdło się robi. Angel, Modemoiswlle nawet Si mnie nie męczą a wiem ze potrafia innych zadusić ale Jo malone to nie moja bajka. Cieszę się barfzo ze spróbowałam i nie musiałam wydawać dużo kasy . Gdybym kupiła nawet małe opakowanie tego zapachu bardzo bym była rozczarowana. To trzeba koniecznie powąchać przed zakupem .

Bardzo lubię perfumy Jo Malone, ale te akurat do mnie nie przemawiają. Niby gruszka z frezją, a ja czuję wyłącznie zapach szampana, za którym w dodatku nie przepadam :). Ale też zdecydowanie nie są to najgorsze perfumy świata. Zapach trwały, bliskoskórny.

Do tej pory myślałam, że nie jestem w stanie pokochać innego zapachu niż ciężkie Manifesto czy Libre od YSL. Aż do momentu, kiedy koleżanka podsunęła mi pod nos to cudo. Niewiele czasu minęło, aż pojawiły się na mojej toaletce. Flakon jest niezwykle elegancki w swojej prostocie. Zapach jest szyprowo - owocowy. To moje pierwsze perfumy tej marki, ale z pewnością na nich nie poprzestanę. Producent opisuje je jako esencję jesieni, chociaż dla mnie są równie świeże jak pierwsze wiosenne dni i orzeźwiające jak morska bryza w upalny letni dzień. Kiedy zaczęłam zgłębiać nuty zapachowe, wyjaśniła się moja miłość do tego zapachu. Odpowiadają za nią nuty bazy, czyli piżmo czy paczula. Frezja, gruszka, melon i róża nadają im świeżości i lekkości. Te perfumy są nie do opisania, tak jakbym znalazła zapach idealny. Jestem o krok od zamówienia całej serii z tej linii zapachowej :D

English Pear and Freesia to dla mnie połączenie klasycznej Chloe z białym Narciso. Otwarcie zapachu to przede wszystkim róża, żywcem wyjęta z Chloe, później pojawia się gruszka i melon, na końcu zaś króluje piżmo, identyczne jak w Narciso. Frezji nie wyczuwam a to mój ulubiony kwiat z dzieciństwa, bardzo popularny w latach 80-tych :) Zapach niezwykle radosny, świetlisty i musujący niczym dobre wino. Bardzo kobiecy i niesamowicie elegancki. Bardziej na dzień niż na wieczorne wyjścia. Idealny od wiosny do jesieni ale tylko gdy jest ciepła. Na chłody wolę cięższy kaliber.