Penhaligon's Endymion EDC 

Wodny, bardzo lekki, ale z przytupem zapach. Elegancki, wysportowany mężczyzna, w którym jeszcze jest coś z chłopaka, lubi pływać w basenie - takie mam obrazki, gdy wącham próbkę. Cudowne flakony produkuje ta firma, przepięknie prezentować się będą na toaletce oraz na tle innych perfum.

To woda kolońska - i rzeczywiście, ma tą kolońską nutę w sobie. Pomieszaną z lawendą (w tym cudownym, Penhaligonowskim wydaniu). Jest to lawenda ziołowa, z kapką szałwii może. Zapach staje się ciepły po niedługim czasie noszenia. Ostrości w sobie zbyt wielkiej nie ma. Jak najbardziej dla młodego mężczyzny! Zacytuję sobie opis takiego chłopaka, do którego by Endymion pasował: trochę dziewczęcy, z czym wiąże się jednak nie tyle jego wygląd zewnętrzny, ale cechy osobowości, jak wrażliwość, czułość, delikatność, chęć okazywania uczuć partnerowi w każdej sytuacji (opis zerżnęłam z wikipedii). Czyli: typ mężczyzny, do którego on pasuje, doskonale obrazują chłopcy z japońskich mang - ale tych o tematyce lekkiego yaoi. Ale! Przez to, jak lekki i kwiatowy w sumie jest to zapach - to prędzej bym widziała go na kobiecie. To zapach mocno nietrwały. I raczej odpowiednik damskiej Lavanduli (a nie Artemisii). Jest jak jej bliźniak, tyle, że dwujajowy: bo ten tu zapach to Lavandula w kolońskim i męskim wydaniu, jako się rzekło. Podsumowanie: przez tą zwiewność i nietrwałość nie warto kupować dużych butli Endymiona. A jeśli połączyć to z tym, że żeby go było dłużej czuć, to trzeba się nim zlać od serca, a po paru godzinach jeszcze poprawiać ...to jego kupno jest absolutnie nieopłacalne. Używam tego produktu od: próbka Ilość zużytych opakowań: próbka