Konjac Sponge Company The Korean Konjac Sponge with French Green Clay Pore Refiner Gąbka z zieloną glinką `Dzięcioł `

Gąbeczka konjac, która zrewolucjonizowała moją pielęgnację i dla mnie obowiązkowa w walce z trądzikiem i codziennej pielęgnacji. Zmniejsza użycie produktu oczyszczającego (u mnie żel), dokładnie rozprowadza go po twarzy, dodatkowo czyszcząc, ścierając martwy naskórek i pod koniec wchłaniając pianę. Numer jeden i jakbym miał wybrać jeden środek ze wszystkich, które używam, to byłaby to to ta niepozorna gąbeczka. Można ją znaleźć w dwóch rozmiarach, duże i małe, a także w wielu podróbkach. Ja miałem obie wersje i oryginał dużo lepszy.

Na fali zachwytów tymi gąbkami postanowiłam i ja sprawić sobie takiego myjącego kompana. Padło na Dzięcioła z zieloną glinką i pierwszy szok przyszedł kiedy gąbka do mnie dotarła: jaka ona jest mała! Owszem można umyć nią twarz, ale trzeba uważać, żeby nie wyślizgnęła sie z dłoni właśnie przez swoje małe gabaryty. Ten sznureczek też tu przeszkadza, bo gdyby gąbka była trochę większa nie byłoby kłopotu, a tak poprostu trzeba być ostrożnym. Gabka jest zielonkawa i po namoczeniu puchnie co oznacza, że jest gotowa do użytku. Niestety zdecydowanie za długo schnie. Po porannym umyciu czyli tak koło 7 czy 8 rano zostawiałam ją do wyschnięcia i nawet po 5 czy 6 godzinach gabka cały czas była wilgotna! Dodam, że miejsce to było odpowiednie do wysychania takiej gąbki, nie było wilgoci. Wielkim plusem tu tu jest to, że moja cera ją polubiła, mycie nią jest przyjemne i cera jets gładka, promienna. Niestety po ok. 3 miesiącach użytkowania zobaczyła na niej czarną plamę. Mniemam, że to pleśń, ale pojęcia nie mam jak mogło do tego dojść. Zawsze dawałam jej dłuugi czas do wyschnięcia, odpowiednio odciskałam i dbałam o nią, a tu takie coś. Tak, wiem takie gabki po tym czasie należy wymienić i na nią przyszedł już czas. Niemniej szkoda, bo poza tym była jeszcze zdatna do użytku, nic innego się z nią nie działo. Tak się zastanawiam czy powinnam kupować kolejną. Nie jest to jakieś must have, coś bez czego nie można żyć. To gąbeczka do mycia twarzy. Nie wiem czy wydatek 10 euro ( bo za tyle ją nabyłam) jest jej wart. Nie bardzo chce mi się znów bawić w to całodniowe wysychanie i obawy czy znowu nie pojawi się na niej pleśń. Czy polecam? Sama nie wiem. To taki gadżet , można przetestować, żeby wiedzieć co to w ogóle jest, ale żeby koniecznie się tego trzymać to chyba nie bardzo.

Nigdy nie miałam styczności z gąbeczkami Konjac, swoją dostałam od przyjaciółki, która lubi wynajdywać pielęgnacyjne nowinki i mówiąc szczerze ucieszyłam się bo wciąż w tyle głowy miałam, że kiedyś muszę ich spróbować. Okazja pojawiła się sama. Jeśli chodzi o opakowanie to byłam lekko zbita z tropu widząc na nim dzięcioła, ale postanowiłam trochę poczytać o serii tych gąbeczek i co te zwierzęta jakby mają do samych gąbek, okazało się, że te gąbeczki są jakąś limitowaną edycją, spoko jednak wydało mi się to trochę dziwne, bo czytając okazało się, że producent robi takie same gąbeczki w standardowych opakowaniach i nie różnią się one niczym od właśnie tych w 'limitowanych' opakowaniach. Fajnie, ale dla mnie przerost formy nad treścią, i raczej chęć zwrócenia uwagi konsumentów niż jakaś wartość dodana dla tego produktu. Gąbeczka oprócz papierowego kartoniku była zapakowana w folię. Na odwrocie kartoniku była informacja dotycząca gąbeczki jej higieny itp. Gąbeczka z kontakcie z wodą (u mnie trzymałam gąbeczkę ok. 1 minuty pod bieżącą wodą zanim stała się miękka i gotowa do użycia) pęcznieje, staje się puchata i bardzo miękka. Jest nieco śliska i ślimakowata (:P) w dotyku, więc przewieszenie przez nią cienkiego sznureczka jest super rozwiązaniem bo możemy umocować go sobie między palcami tak aby gąbeczka się nie wyślizgnęła. W moim przekonaniu jednak, jeśli o sam produkt chodzi, gąbka jest bardzo mała. Mimo, że po kontakcie z wodą podwaja swoją objętość, to i tak oczyszczając twarz trzeba się nią trochę namachać, żeby dotarła do każdego zakątka na twarzy. To jest jej minus, bo sucha gąbeczka ma ok. 2-2,5cm, po namoczeniu nie więcej niż 5cm więc wciąż uważam, że po prostu mimo sznureczka a faktu, że jest śliska ciężko ją pewnie trzymać w dłoni. Jeśli chodzi o samą gąbkę to ucieszył mnie również, fakt że posiada ona zawartość zielonej glinki a moja mieszana cera ją kocha, więc jeśli miała się przyczynić (jakkolwiek) do głębszego oczyszczenia mojej skóry to okej. Jak wypadła? Nie mogę powiedzieć , że się nie sprawdziła bo oczyszczała skórę, jednak oczekiwałam czegoś więcej. Oczyszczanie z tą gąbką biorąc pod uwagę kilka niedogodności było okej, moja cera zawsze po jej użyciu była bardzo gładka i to co rzeczywiście zasługuje na pochwałę to fakt, że po oczyszczaniu nie była ani podrażniona, ani zaczerwieniona a odczuwalnie i widocznie gładsza. Nie jestem w stanie stwierdzić czy zawartość zielonej glinki jakoś wpłynęła na fakt lepszego oczyszczania cery, bo nie było jakiegoś efektu wow. Gąbka wspiera codzienne oczyszczanie twarzy, nie szoruje a raczej delikatnie masuje twarz pozostawiając uczucie miękkości i wyraźnego odświeżenia. Cera jak wspomniałam była gładsza, lepiej wchłaniała krem czy serum, jednak wydaje mi się, że nie wpłynęła na zwężenie porów czy redukcje grudek i niedoskonałości jak to zielona glinka ma w zwyczaju. Plusem, który zauważyłam jest fakt, że gąbeczka dość dobrze spienia produkty do oczyszczania. Wystarczy naprawdę niewielka ilość by cała twarz była dobrze oczyszczona. Mam wątpliwości co do higieny tych gąbeczek, mimo że po każdym jej użyciu "piorę" ją pod bieżącą wodą z mydłem, jednak biorąc pod uwagę, że gąbka chłonie to z czym ma kontakt, czyli w tym przypadku oczyszczając moją twarz, resztki po demakijażu to wydaje mi się, że jest to raczej produkt krótkiego użytku. Używam tej gąbeczki od 1,5 miesiąca i po wyschnięciu widać, że gąbka nie odzyskuje już pierwotnego kształtu i zaczyna się kruszyć. Ogólnie wydaje mi się, że sama gąbeczka w porządku jednak dopisywanie jej jakiś dodatkowych właściwości wynikających z rzekomej zawartości zielonej glinki jest przesadą, która ma wybić tę akurat gąbeczkę na tle innych.