Masło to kupiłam, ponieważ usłyszałam, że jest tymczasowo dostępne w drogerii Rossmann, tak samo jak cała marka Manufaktura Piękna. Jako, że lubię ''jadalne'' zapachy, a szczególnie czekoladę i jestem fanką produktów do ust, to nie mogłam sobie odpuścić. Kosztowało chyba niecałe 10 złotych na promocji.
Moje usta są wiecznie suche, niezależnie od pory roku. Ratuję się wieloma produktami, ale problem ciągle nawraca, więc jestem zmuszona do ciągłego używania masełek, balsamów i innych takich. Jednak nie sprawia mi to problemu. Na tym etapie traktuję to jak rutynę, a często nawet bezumyślnie nakładam coś na usta. Tym razem padło na masło od firmy dotychczas mi nieznanej, czyli Manufaktura Piękna. Gdy zobaczyłam skład, to miałam wielkie nadzieje, że będzie miało naprawdę super działanie. Niestety zapomniałam, że oleje nie nawilżają, a jedynie chronią przed czynnikami zewnętrznymi i pomagają utrzymać nawilżenie w skórze, która została wcześniej nawilżona. Po nałożeniu na usta od razu wiedziałam, że nie będzie robiło nic, no i tak się stało. W słoiczku masło wygląda na gęste, ale przy rozprowadzaniu zmienia się w rzadki olejek. Zmiękcza odstające suche skórki, które potem są łatwiejsze do usunięcia podczas peelingu. Na tym koniec plusów. Musiałabym najpierw nakładać produkt nawilżający i odczekać aż się wchłonie i zadziała, a potem dopiero nałożyć te masełko jako ochronę przed utratą tego nawilżenia. Dla mnie to jest problematyczne i zajmuje za dużo czasu. Osobiście wolę produkty, które jednocześnie nawilżają i chronią, bo da się takie zrobić. Ewentualnie takie co po prostu nawilżają, a częste ponawianie aplikowania nie jest dla mnie kłopotem - właściwie to przyzwyczajeniem. Kolejnym minusem jest fakt, że konsystencja tego masełka w słoiku jest tak twarda, że niemal niemożliwa do nabrania na palec. Trzeba przez jakieś 2 minuty rozgrzać jego powierzchnię poprzez pocieranie opuszkiem palca, żeby chociaż minimalna ilość na nim pozostała. Po nabraniu go paznokciem konsystencja przypomina bardziej peeling do ust, niż masło. Nawet można powiedzieć, że naprawdę peelinguje te usta, a potem pod wpływem ciepła rozpuszcza się. Gruba warstwa daje nieprzyjemne uczucie dyskomfortu i ciężkości, więc mamy ochotę to jak najczybciej zetrzeć, a cienka warstwa szybko znika z ust i pozostawia je w stanie nienaruszonym. Co tu dużo pisać... Produkt, który nie robi nic, a jeszcze potrafi nieźle wkurzyć.
Zapach bezpośrednio ze słoiczka przypomina bardziej jakieś ciasto, typu tiramisu. Na ustach w smaku już jest nieco lepiej wyczuwalna biała czekolada, ale i tak szału nie ma. Nic nadzwyczajnego.
Opakowanie to mały, plastikowy słoiczek, który początkowo znajduje się w kartoniku. Sam słoiczek nie ma na sobie żadnej szaty graficznej, więc wygląda trochę jak pudełko na tabletki albo co gorsza pojemniczek na mocz. Straszna bieda. Kartonik za to prezentuje się ładnie i minimalistycznie. Pojemność to 15g.
Zalety:
- Chroni przed czynnikami zewnętrznymi
- Zmiękcza suche skórki, które są potem łatwiejsze do usunięcia
- Skład
- Wydajność (niestety)
Wady:
- Nie jest wart swojej ceny, mimo że i tak jest niska
- Nie robi z ustami nic
- Twarda konsystencja w słoiczku, niemal niemożliwa do nabrania na palec
- Szybko znika z ust, a jak na nich jest to przeszkadza
- Nie za bardzo pachnie białą czekoladą
- Opakowanie, które przypomina pudełko na tabletki albo pojemnik na mocz (okropne)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie