Foreo Bear, Urządzenie do modelowania twarzy 

Moja opinia o Foreo BEAR 2 po 3 miesiącach użytkowania Foreo BEAR 2 testuję już od trzech miesięcy, choć przyznam, że nie zawsze regularnie. Przez pewien czas miałam podany botoks, więc obawiałam się, czy mikroprądy nie wpłyną negatywnie na jego działanie. Nie oczekuję od urządzenia cudów ani efektu liftingu porównywalnego do zabiegów medycyny estetycznej – wiadomo, grawitacja działa na każdego. Natomiast muszę przyznać, że przynosi mi ogromną ulgę po ciężkim dniu, przez co całkowicie zrezygnowałam z innych masaży twarzy. Dodatkowo świetnie redukuje opuchliznę po nieprzespanej nocy, co jest dla mnie dużym plusem. Jeśli chodzi o minusy – cena jest wysoka, a w aplikacji dostępne są dodatkowe płatne zabiegi, o czym nie mówi się zbyt często. To może być rozczarowujące, bo po zakupie tak drogiego urządzenia można się spodziewać pełnego dostępu do wszystkich funkcji. Mój trik? Zamiast specjalnych serum przewodzących, które również kosztują fortunę, używam zwykłego żelu aloesowego – działa świetnie i jest zdecydowanie bardziej ekonomiczną opcją. Podsumowując, bardzo lubię Foreo BEAR 2 i cenię go głównie za działanie odprężające oraz zmniejszanie opuchlizny. Czy jest wart swojej ceny? To już kwestia indywidualnych oczekiwań, ale dla mnie stał się przyjemnym rytuałem pielęgnacyjnym, który nieco ułatwia codzienną rutynę.

Zacznę od tego, że mam już kilka produktów od Foreo, a ten ‚miś’ kupiłam jako ostatni. Żałuję, że nie kupiłam go najpierw, bo jest rewelacyjny i odpowiada moim potrzebom doskonale. Posiadam Freo Bear 2 Eyes&Lips, to mini wersja urządzenia przeznaczona do masażu wokół oczu i ust. Zachęcona dobrymi rezultatami jakie osiągałam zdecydowałam się na zakup Foreo Bear. Pierwsze użycie było rewelacyjne, to przyjemne uczucie jakie towarzyszyło mi podczas i po masażu, można porównać z profesjonalnym zabiegiem w gabinecie. Czułam delikatne, ciepłe mrowienie, skóra i mięśnie twarzy były napięte, ujędrnione. Najbardziej lubię masaż poranny, bo makijaż na skórze po zabiegu bardzo dobrze wygląda na twarzy. Urządzenie zawiera system Anti-Shock. W skrócie dzięki niemu nie odczuwamy bólu przenikającego do nerwów. Kilka lat temu miałam podobne urządzenie, bez tego systemu i niestety musiałam z niego zrezygnować, bo ból promieniował mi do nerwów w zębach! Pierwszym minusem tego urządzenia jest niestety aplikacja. Odczuwam ją jako nachalną w sprzedaży kolejnych produktów. Mogłaby być zdecydowanie bardziej rozbudowana w sekcji masażu. Jest tylko jeden z głośną dyskotekową muzyką i cichym, niewyraźnym głosem w stylu komentarza walki bokserskiej- no słabe to jest. Ja najczęściej używam go bez aplikacji. Serum wodne dedykowane to masażu jest zdecydowanie za drogie, nigdy go nie kupiłam. Jak narazie używam żelu z aloesu. Cena urządzenia jest wysoka, nawet ze zniżkami, dlatego polecam zastanowić się przed zakupem czy jest to produkt, którego potrzebujemy i będziemy systematycznie używać. Masaż jest dość krótki, nawet 2,5 minuty- myślę, że to super opcja dla wszystkich z małą ilością czasu. Ja narazie masuje dłużej 5minut, rano i wieczorem.

Szukałam urządzenia które będzie naprawdę działać, bo wiele z urządzeń dostępnych na rynku ma różne “wspaniałe technologie”, a efektów brak, lub chcemy sobie wmówić że są efekty. Bardzo sceptycznie podchodzę do tego typu produktów. No więc zdecydowałam się że kupię sobie BEAR 2, bo miał funkcję “sculpting” na której mi zależało, w przeciwieństwie do BEAR1. Udało mi się kupić na promocji 600 zł taniej. Efekty naprawdę widziałam bardzo szybko. Jednak muszę zaznaczyć, że mam okrągłą twarz, policzki takie jak to mówią znajomi trochę “chomiki” więc z tego względu efekty mogą być bardziej spektakularne. Aktualnie, po 2 tygodniach widzę -twarz jest ładniej wymodelowana, mam bardziej widoczne kości policzkowe i ładnie zaznaczoną brodę -skóra jest bardziej promienna (wczoraj otworzyłam przez przypadek przednią kamerkę i aż się zdziwiłam że to ja, zazwyczaj moja twarz była opuchnięta, szara i zmęczona, a przynajmniej uświadomiłam sobie jak bardzo ????) -efektu spłycenia zmarszczek jeszcze nie widziałam, ale nie mam z tym jeszcze problemu, jedynie trochę pod oczami ???? -rano jak wstaje moja twarz jest mega opuchnięta, jak przejadę jedną stronę twarzy to widzę potem porównawczo z drugą stroną, ze opuchlizna schodzi natychmiastowo Bardzo polecam

...miałeś być moim najlepszym przyjacielem, towarzyszem w nierównej walce z grawitacją, namiastką ekskluzywności, obietnicą młodości. Zainwestowałam w Ciebie poważne pieniądze i naiwne nadzieje. Poświęciłam Ci czas- zabiegane poranki i zmęczone wieczory. I uprzejmie chcę zapytać: czy długo mam jeszcze czekać na efekty naszej współpracy? Czy to wina mojej krótkowzroczności, że nie widzę obiecanych rewelacji? Nie mieliśmy się rozstać z tymi bruzdami okropnymi i owalem coraz mniej jędrnym? Czy nie umawialiśmy się, że ja staram się być zdyscyplinowana, a Ty zajmujesz się resztą? Pieścisz mikroprądami? Odmładzasz? Ehhh...czekam 2 miesiące na spełnienie marketingowych obietnic Foreo i realizację internetowych zachwytów. Miałam naprawdę szczerą nadzieję, że nowoczesne technologie, patenty i -wiele mnie kosztująca- regularność pozwolą mi wypięknieć. Na razie: efekty widoczne są jedynie dla bardzo zdesperowanych spostrzegawczych. Mam 32 lata. Buzię wcale nie brzydką (tzn. baaaardzo daleko mi do instagramowych piękności), jeszcze nie postarzałą. Ale jestem pierwszą fanką profilaktyki. Chciałam o siebie zadbać. Wydałam ponad 1000zł (!!!). I jestem w stanie ambiwalentnym. Doceniam design. Śliczne są te maleństwa od Foreo. I Luna. I mój Miś. I Ufo. Estetyczne. Widać, że jakościowo pierwsza klasa. Sam pomysł - rewelacja. Zasada działania, jak dla mnie, przekonywująca. Tylko..no ileż można czekać!? Masuję 2 razy w ciągu dnia - i jedyne czego jestem pewna to to, że jeszcze kilka sesji z Panią z aplikacji, z nachalnie optymistycznym dubbingiem i dyskotekową muzyką w tle i dostanę bruksizmu. Jak dla mnie-aplikacja irytująca. I niepotrzebna- bo z 1min 41sek trwania filmiku instruktażowego, masaż trwa niecałą minutę, a poprzedza go (wysłuchiwany za każdym razem) komunikat o poprawności wykonania zabiegu. Można byłoby przypomnieć o nałożeniu serum raz, kilka razy zademonstrować kierunek przesuwania Misia, ale to wystarczy, serio. Gdyby ktoś zapomniał - niech ma opcję przypomnienia, ale ja wysłuchałam instrukcji już 120 razy (dokładnie) i wcale nie czuję się mądrzejsza... Poza tym trudno mi utrafić z intensywnością prądów- mam na 4, nic nie czuję (a kiedy nie czuję-nie wierzę), wzmacniam do 6- boli, igiełki. Być może zależy to od mojej osobniczej czułości, od humoru, fazy cyklu, nakładanego serum - bo oczywiście ja serum Foreo za jakieś niepoważne pieniądze (250 zł...o buhahahaha!) nie kupiłam. Eksperymentuję. Ale przede wszystkim czekam na rezultaty mojej samodyscypliny i zwrot srogiej finansowej inwestycji. Czasami wydaje mi się, że mam twarz bardziej promienną, ale częściej uznaję, że to zasługa lepszego spania. Zmarszczki mi zostały. Policzki ciążą. Co dalej- będę raportować.

Używam Foreo Bear już od kilku miesięcy i jestem z niego bardzo zadowolona. Przy regularnym stosowaniu widać efekty, skóra jest zrelaksowana i wygładzona, a zabieg jest bardzo przyjemny. Jeśli chodzi o wykonanie produktu, to jest on stworzony z wysokiej jakości materiałó i na pewno posłuży mi przez długi czas.

Ten Produkt naprawde dziala, zdecydowanie wygladzil moje zmarszczki na czole, pierwsze efekty juz po 3 tygodniach. Super masuje i rozluznia, po uzyciu foreo czuje, ze moja skora nabiera blasku. Jest drogi, ale wart swojej ceny Latwy w uzyciu Piekne opakowanie

Mam cerę suchą, dojrzałą (mam 47 lat) z początkowymi problemami z owalem twarzy. Foreo bear używam od około 3 tygodni i już po dwóch , trzech użyciach widziałam różnicę. Urządzenie stosuję z żelem aloesowym, ewentualnie z serum na bazie wody, musi coś przewodzić te mikroprądy. Zabieg wykonuję codziennie wieczorem ,dwa razy bo dla mnie jeden raz jest za krótki (jeden cykl trwa 3 minuty). Zabieg robię z aplikacją Foreo na smartfona. Masaż jest bardzo przyjemny, rozluźniajacy, prądy przy najwyższym natężeniu delikatnie wyczuwalne. Następnego dnia po zabiegu skóra wygląda na zrelaksowaną, młodszą, bardziej jędrną. Do tego zauważyłam , że poprawia się też powoli mój opuszczający się owal twarzy. Fakt, urządzenie jest drogie (żeby nie było wątpliwości za wszystkie produkty płaciłam sama), ale jest warte swojej ceny bo daje efekt bardzo szybko. Oczywiście, jak to każda pielęgnacja, również foreo bear należy stosować regularnie, ale tego aż się chce używać bo jest to przyjemność i jeszcze są efekty. Dodam jeszcze, że na skutek tak dobrego działania, po tygodniu używania foreo bear, kupiłam foreo ufo 2 i jestem też zachwycona. Wcześniej myślałam, że firma foreo jest tworem , który pompuje ceny swoich produktów, płaci celebrytom za nachalne reklamy, a i tak zawsze można kupić tańsze odpowiedniki. Teraz już tak nie myślę, bo kupiłam foreo i wiem , że za ceną idzie jakość i skuteczność. Powiem jeszcze, że zachęcona tymi dwoma produktami foreo, rozważam jeszcze kupno kolejnego ich produktu. Z przeciwniczki stałam się zwolenniczką marki. To o czymś świadczy...

Produkt w użyciu bezbolesny i przyjmeny, używam dodatkowo olejków które łagodzą ewentualne podrażnienia, choć takie nie występują. Dla niektórych może być to droga zabawka aczkolwiek warta swojej ceny. Efekty widać już od 1 zastosowania. Miałam tylko problem z zakupionym bearem ponieważ wyłączał się automatycznie, wymieniono mi w sklepie na nowy bez problemu.

Foreo Bear używałam bardzo systematycznie bo każdego wieczoru,o stałej porze przez dwa tygodnie i muszę potwierdzić że to co obiecuje producent jest prawdą! Ale najpierw napiszę troszkę o mojej cerze. Jestem w przedziale wiekowym 30 + i niestety na mojej twarzy pojawiły się już pierwsze oznaki starzenia, w okolicy czoła mam drobne zmarszczki (marszczę je dość często), skóra zrobiła się mniej jędrna i uwydatniły się bruzdy nosowo wargowe. Dlatego bardzo ochoczo podeszłam do tematu pielęgnacji i treningu twarzy z Foreo Bear. Samo urządzenie wygląda dość niepozornie, jest w kolorze intensywnej fuksji, wykonane z przyjemnego w dotyku silikonu, oraz dwóch metalowych półkuli. Zamknięte jest w małym przeźroczystym opakowaniu do którego dołączone były: kabel do ładowania, różowy woreczek do przechowywania, próbka dedykowanego do zabiegu SERUM SERUM SERUM Foreo, plastikowa podstawka na urządzenie oraz instrukcja obsługi. Przygodę z miśkiem rozpoczęłam od naładowania go oraz pobrania aplikacji Foreo która jest bardzo łatwa w użyciu i jest w języku polskim. Sam zabieg trwa nie więcej niż 3 minuty ale należy starannie oczyścić i osuszyć skórę twarzy i szyi. Następnie nałożyć serum na bazie wody na całą twarz (tylko takiego można używać), i w aplikacji Foreo For You wybierać zabieg z mikropradem masując twarz zgodnie z instrukcją. Urządzenie automatyczne wyłącza się po skończonym zabiegu. W ustawieniach możemy zmienić sobie intensywność mikroprądów wybierając poziom podstawowy lub profesjonalny, a także natężenie pulsacji sonicznej. Sam zabieg jest bardzo przyjemny i odprężający, i co najważniejsze skuteczny! (jedynie w okolicy czoła początkowo miałam dziwnie uczucie jakby delikatnych ukłuć igiełkami) Efekty jakie uzyskałam przy regularnym stosowaniu urządzenia bardzo mnie ucieszyły. Zaobserwowałam u siebie poprawiony owal twarzy, wygładzenie i zmniejszenie bruzd nosowo wargowych oraz zmarszczek na czole. Skóra stała się bardziej napięta i jędrna ;) I co najważniejsze nie jest to tylko moja opinia, ponieważ siostra której nie widziałam od dłuższego czasu po spotkaniu ze mną odrazu pochwaliła efekty ! Uważam jednak że do urządzenia powinna być dodana przynajmniej jeszcze jedna próbka serum dedykowanego do zabiegu. Jedna saszetka wystarczyła mi na dwa zabiegi i sądzę że to zdecydowanie za mało,biorąc pod uwagę cenę jaką trzeba za urządzenie zapłacić. Początkowo stosowałam zamiennik w postaci żelu aloesowego na bazie wody, jednakże w połączeniu z Foreo Bear powodował on u mnie podrażnienie i efekt czerwonej skóry. Po zmianie na inne serum dalszy przebieg pielęgnacji był już satysfakcjonujący i przyjemny więc trzeba ostrożnie dobierać kosmetyk. Podsumowując zdecydowanie polecam Foreo Bear ,bo efekty widoczne są już po kilku daniach regularnego stosowania urządzenia.Jeśli ktoś może pozwolić sobie na oryginalne Serum Serum Serum to będzie ono najlepsze do tego zabiegu,ale można też znaleźć tańszy zamiennik/serum na bazie wody.

Naładowałam go raz i od dwóch miesięcy używam go codziennie bez ładowania. Urządzenie trzeba używać z serum wodnym bez oleju lub żelem przewodzącym. Sam zabieg jest bardzo przyjemny a prąd czuje lekko przy włosach. Głównym efektem widocznym od razu jest poprawiony kontur twarzy, podniesione brwi i wygładzona skóra. Idealnie przygotowana przed makijażem. Oprócz tego po regularnym stosowaniu czuje ze skórą jest dużo gładsza w dotyku i bardziej jędrna. Bear sprawdził mi się też w przy zmniejszaniu migrenowego bólu głowy oraz przy bólu mięśni.

Zacznijmy od faktów- Foreo Bear przychodzi porządnie zapakowane, wyposażone w ładowarkę, instrukcję obsługi i próbkę serum dedykowanego do stosowania z urządzeniem (o tym za momencik!). Żeby używanie było łatwiejsze możemy pobrać aplikację i na niej sterować miśkiem - zwiększać moc mikroprądów, włączyć/wyłączyć pulsację, skorzystać z treningu, gdzie pokazane jest kiedy i jak masować. Trening jest póki co tylko jeden, ale podobno ma być ich więcej :). To z grubsza tyle z teorii, a jeśli chodzi o praktykę, to... już myślałam, że nic z tego nie będzie... Postępowałam zgodnie z instrukcją, nałożyłam serum i przystąpiłam do masażu, ku mojemu zdziwieniu misiek używany na najmniejszej mocy przez cały czas mnie podszczypywał. Zwłaszcza w okolicach nosa, czoła te mini kopnięcia były naprawdę nieprzyjemne. Aż pewnego dnia, chociaż niczego nie zmieniłam, Foreo Bear po prostu przestał mnie kąsić, nie mam pojęcia jak i dlaczego, ale wspominam o tym, bo może ktoś też ma takie doświadczenia. I od tego momentu używanie stało się naprawdę przyjemne, mogę spokojnie używać większej mocy i czuć przy tym relaks oraz znikające napięcie. To wróćmy do tego serum, Foreo rekomenduje swój produkt, ale sprawdzi się każdy inny na bazie wody. Serum/krem jest mega ważne nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale też dla poślizgu, bez tego ani rusz, nie ma mowy o przyjemnym masażu. Ja nadal szukam idealnego kosmetyku pod to urządzenie, serum od Foreo jak dla mnie odpada, bo kosztuje 249 zł, a skład w mojej opinii w ogóle tej ceny nie usprawiedliwia. Wydaje mi się, że jest trochę za wcześnie, żeby mówić o efektach, ale na pewno skóra jest nieco bardziej napięta bezpośrednio po masażu, no i kosmetyki pięknie się wchłaniają. Będę nadal testowała i aktualizowała swoją opinię! Jest to urządzenie z ogromnym potencjałem, cieszę się, że trafiło w moje ręce i, że ostatecznie się tak dobrze dogadujemy :).

Hej kochani ;) Otrzymałam od @wizazpl cudownego Misia, którego zadaniem jest poddać naszą twarz treningowi za pomocą mikroprądów. Urządzenia FOREO BEAR używamy z pomocą aplikacji, która krok po kroku pokazuje nam kolejne kroki zabiegu. Jest to mega wygodne i przydatne rozwiązanie.  Apkę zainstalowałem na telefonie i można było rozpocząć przygodę z urządzeniem od @foreo_pl Mikroprądy i pulsacja T-Sonic FOREO to zaawansowana technologia, która ma za zadanie ćwiczyć ponad 65 mięśni Naszej twarzy i szyjki. System Anti - Shock dopasowuje moc urządzenia aby zapewnić maksymalne bezpieczeństwo i komfort użytkowania.  Urządzenie posiada 5 poziomów intensywności, ja zaczęłam od razu od tej największej i nie czułam żadnego dyskomfortu podczas zabiegu. Efekty widoczne już po kilku zabiegach to delikatnie wymodelowany owal twarzy, podniesione policzki i delikatnie znikające chomiki. Mały Miś przyczynia się do zmniejszenia zmarszczek - u mnie powoli znikają zmarszczki  na czole, szczególnie Lwia zmarszczka - nareszcie ;) BEAR trzeba stosować z odpowiednim serum na bazie wody, które przewodzi mikroprądy, aby zachować maksymalne bezpieczeństwo i lepsze efekty. BEAR nadaje się do każdego rodzaju skóry, nawet do ten wrażliwej i delikatnej jak moja. Muszę powiedzieć, że żaden zabieg nie był dla mnie ani bolesny ani nie czułam żadnego dyskomfortu. Brak serum przy lini włosów spowodował  jedynie ich najeżenie ;). Korzyści płynące z zabiegów wykonanych FOREO BEAR to delikatnie wymodelowaną skóra, myślę, że z czasem efekty będą mocniej widoczne, znikają zmarszczki z całej twarzy, skóra stała się bardziej napięta, rozświetlona i nawilżona, ponieważ dobroczynne składniki z kosmetyków trafiają do głębszych warstw skóry. Jestem tak zadowolona z działania i efektów jakie dają mi zabiegi za pomocą urządzenia Foreo, że już nigdy więcej na podobny zabieg nie wybiorę się do kosmetyczki, efekty takie same ale fakt wykonania zabiegu w domu jest nie do pobicia ;) Urządzenie po jednorazowym naładowaniu może pracować do 90 użyć, a to jest mega wygodne, ponieważ nie trzeba martwić się brakiem ładowarki na wyjeździe. MIS wykonany jest w 100% z bezpiecznego  higienicznego silikonu. Polecam z całego serca ForeoBear, bo każda z nas zasługuje na luksus w domowym zaciszu;))) Ps zdj twarzy zrobione świeżo po zabiegu ;)

Szczerze? Nigdy nie wierzyłam w takie gadżety (no oprócz szczoteczki sonicznej). Byłam pewna, że prawdziwe zabiegi mikroprądami możemy wykonać jedynie w salonach kosmetycznych, a nie w domowym zaciszu. Do czasu, aż w moje ręcę wpadło urządzenie Foreo Bear. Bear zapakowany jest w przeźroczyste pudełko wykonane z naprawdę solidnego plastiku. Już przez pudełko możemy zobaczyć jak urządzenie wygląda w rzeczywistości. Opakowanie jest na tyle ładne, że wystarczy doczepić do niego kokardkę i mamy świetny prezent dla bliskiej osoby. Oprócz samego urządzenia w zestawie znajdziemy: *Etui *Próbkę Serum Serum Serum *Kabelek do ładowania *Podstawkę na urządzenie *Instrukcję oraz karteczkę z kodem QR (do zeskanowania i odblokowania urządzenia) URZĄDZENIE: Foreo Bear jest dostępne w dwóch wersjach kolorystycznych: Fuchsia (piękna, intensywna fuksja) oraz Mint (soczysta, jasna mięta). Ja posiadam Misia w kolorze Fuchsia. Wymiary Bear to: Długość – 7,5cm Szerokość – ok. 4cm na górze, ok. 2,5cm na środku i ok. 2,2cm na dole Wysokość – ok. 5,5cm bez mikroprądowych półkuli i ok. 6,5cm z półkulami Urządzenie jest wykonane z przyjemnego w dotyku, jakby satynowego sylikonu (trochę przypominającego gumę), dzięki czemu nie wyślizguje się z dłoni podczas użycia. Ma fajny, ergonomiczny kształt i bardzo dobrze leży w dłoni. Z jednej strony misia (na środku) znajduje się napis „FOREO” natomiast z drugiej znajduje się delikatne wgłębienie, które jest włącznikiem i świeci, kiedy urządzenie jest włączone. Aby włączyć urządzenie wystarczy kliknąć raz, aby je wyłączyć – przytrzymać przycisk włączania przez 3 sekundy. Na górze urządzenia znajdują się dwie gładkie, metaliczne półkule mikroprądowe, które są wykonane z chromowanego stopu cynku. Są idealnie rozmieszczone czego dowodem jest to, jak fajne dopasowują się do linii żuchwy. Bear wyposażony jest w: *Anti-Shock System – kiedy myślimy o prądzie w połączeniu ze skórą naszej twarzy to mamy lekkie obawy...ale nie ma się czego bać! Bear jest wyposażony w inteligentny system, który skanuje odporność skóry na prąd i dostosowuje jego intensywność. System jest po to, aby wyeliminować ryzyko jakiegokolwiek podrażnienia skóry i zapewnić jak największe bezpieczeństwo podczas korzystania z misia. *Pulsacje T-Sonic – jest to technologia opatentowana przez Foreo. Dzięki niej zwiększa się wchłanianie kosmetyków, a masaż twarzy jest nie tylko zwykłym masażem, gdyż odblokowuje on pory i redukuje napięcie skóry twarzy. *Kontrolkę Bluetooth – znajduje się ona w miejscu włącznika. *Kontrolki intensywności – znajdują się zaraz pod włącznikiem. Świecą, więc trudno je przeoczyć ;) Każde kolejne kliknięcie to kolejny pozom intensywności – od 1 do 5. W dedykowanej aplikacji mamy dostęp do 10 poziomów intensywności. Z prawego boku misia znajduje się port ładujący. I jeśli chodzi o samo ładowanie to Bear działa do 90 użyć po 1 naładowaniu. Jego poziom naładowania można sprawdzić w aplikacji, co dla mnie jest super sprawą. Samo wykonanie w skali od 1 do 5 oceniam na 5+. Urządzenie jest naprawdę starannie wykonane. Widać (i czuć), że jest to produkt wysokiej jakości. Design jest świetny! Dzięki umieszczeniu półkul na górze urządzenie faktycznie wygląda jak miś! :D Produkt jest łatwy w utrzymaniu czystości, wystarczy przemyć go wodą z mydłem i opłukać pod bieżącą wodą po KAŻDYM użyciu. No i oczywiście osuszyć. ETUI: Etui ma postać różowego woreczka, który jest zrobiony z naprawdę przyjemnego (i lekko rozciągliwego) materiału. U góry woreczka znajdują się sznureczki – ściągając je „zamykamy” woreczek. PODSTAWKA: Plastikowa, przeźroczysta, z wytłoczonym logo FOREO. Trochę przypomina literę S. KABELEK DO ŁADOWANIA: Biały kabelek z okrągłą końcówką o długości ok. 50m. Gruby i solidny. UŻYTKOWANIE: Do urządzenia jest dedykowana aplikacja, w której mamy możliwość sterowania misiem oraz znajdziemy dużo przydatnych informacji. Możemy w niej wybrać: * Opcję „Zabiegi” i korzystać z gotowego planu (jest nawet filmik instruktażowy), *Wybrać opcję „Rozpocznij masaż”, później intensywność mikroprądów, wyłączyć lub włączyć opcję T-Sonic i rozpocząć masaż. Możemy również włączyć lustro – czyli przednią kamerkę. *W ustawieniach przechodzić między trybem podstawowym a profesjonalnym oraz poziomem T-Sonic (od 1 do 5). Używam Bear codziennie i zawsze z serum. Ważne info: przed użyciem należy nałożyć serum/krem na bazie wody, a nie oleju – woda przewodzi prąd i o to właśnie chodzi :) Do zestawu została dołączona próbka Serum Serum Serum z mikrokapsułkami od Foreo i wystarczyła mi na trzy użycia (odbiegając od tematu – to serum jest naprawdę fajne, rozważam zakup pełnowymiarowego opakowania. Bardzo fajnie nawilża i wygładza!). Sam masaż jest bardzo relaksujący. Bear wibruje z włączoną funkcją T-Sonic (z wyłączoną nie wibruje). Ja zawsze wybieram masaż z włączonym T-Sonic, ponieważ wibracje fajnie rozluźniają moją skórę. Przesuwam misiem według wskazówek z opcji „Zabiegi”. Metalowe półkule są chłodne przed użyciem – dla mnie to duży plus. Mikroprądy są niewyczuwalne, ale można poczuć delikatne podszczypywanie skóry, kiedy przytrzyma się misia za długo w jednym miejscu. Zabieg trzeba wykonywać płynnym, wolnym ruchem. DZIAŁANIE: Jestem pod ogromnym wrażeniem możliwości tego urządzenia. Używam go kilkanaście dni i już teraz widzę pierwsze efekty jego stosowania. Skóra jest bardziej napięta, gładsza, a linia żuchwy stała się odrobinę wyraźniejsza (już po kilkunastu zastosowaniach!). Po jednym trzyminutowym zabiegu możemy zaobserwować zniwelowanie opuchlizny, rozjaśnienie skóry, zlikwidowanie objawów zmęczenia. Posiadaczką zmarszczek jeszcze nie jestem, ale po obserwacji tego, jak działa Bear jestem w stanie uwierzyć na 100%, że faktycznie je zmniejsza. Już nie mogę doczekać się kolejnych zabiegów i jeszcze lepszych efektów. Co do ceny – jest wysoka, ale w moim zdaniem warto. Na wizyty w salonie wydałabym więcej pieniędzy. Płaci się raz i urządzenie jest Twoje na lata. PODSUMOWANIE: Małe, niepozorne, a jakże skuteczne urządzenie. Zrobiło na mnie ogromne wrażenie! Na ten moment nie wyobrażam sobie dnia bez korzystania z Bear.

Używam Foreo Bear dość niedługo, ale myślę że na tyle, by napisać moje wrażenia i obserwacje. To nie mój pierwszy produkt tej firmy. To urządzenie do modelowania twarzy, którym możemy osiągnąć efekt podobny, o ile nie identyczny, do zabiegów mikroprądowych w różnych salonach kosmetycznych. Internet głosi, że wystarczy ono nawet do 90 użyć, co jest dość dobrym wynikiem. Design i kolor mnie rozbrajają. Faktycznie, urządzenie wygląda jak miś. Dwoje chłodnych, metalowych "uszu" (głowice), przenoszące prąd osadzone w silikonowej, cudnie różowej "główce". Idealnie wpasowuje się w kontur twarzy. Dobra, ale co jest takie wspaniałe w tym urządzeniu? Dlaczego tyle kosztuje? Misiek ma zarówno mikroprądy z systemem Anti-Shock, jak i pulsacje T-Sonic, zmuszające naszą twarz do pracy. Nie bez powodu nazywają go workoutem dla twarzy. Nie martwcie się prądem. Bear mierzy na bieżąco odporność naszej skóry na prądy i dostosowuje moc tak, by zabieg nie był niekomfortowy. Jest praktycznie niewyczuwalny, choć czasem kiedy przytrzymam go zbyt długo w jednym miejscu, da się wyczuć lekkie szczypnięcie. Przy pierwszym uruchomieniu i tak bałam się przyłożyć urządzenie do twarzy, ale uwierzcie, że nie ma się czego bać! Słowo! Misia używamy z oficjalną aplikacją od Foreo, która jest bardzo prosta w obsłudze i nie zacina się. Mamy opcję masażu, ale również zabiegu, przy których możemy sobie włączyć lusterko z przedniej kamery. Nakładamy serum (koniecznie na bazie wody, niekoniecznie Serum Serum Serum od Foreo), po czym uruchamiamy aplikację i.. jedziemy z workoutem! Zabiegi nie są bardzo długie, dzięki czemu można swobodnie używać urządzenia codziennie. Jest to super opcja zarówno rano, jak i wieczorem, używam tego po prostu kiedy mam czas i ochotę danego dnia. Osobiście polecam używać tego rano. Skóra jest napięta, promienna, czuć że pracuje (pulsacje, mikroprądy.. czasami jestem aż lekko zaczerwieniona) i na pewno widać, że jest się mniej napuchniętym i zmęczonym. Produkty o wiele lepiej się wchłaniają. Na pewno będzie to super pomoc przy drobnych zmarszczkach. Sama zauważyłam różnicę, buzia mi wysmuklała. Ogólnie jeśli cena tego urządzenia Was nie przeraża, polecam z całego serca. Dlaczego? Gdyby podliczyć zabiegi tego typu w salonie (a chodziłam na takowe), na pewno szybko uzbierałybyście podobną do tego urządzenia kwotę.. a Misiek jest wykonany porządnie i starczy Wam na długo. Efekty są naprawdę tego warte. Mamy dołączoną podstawkę, kabel do ładowarki, fajny pokrowiec na zasadzie woreczka ze sznurkiem i oczywiście sama aplikacja to naprawdę fajna sprawa. Lubię tego cudaka, naprawdę, używam go codziennie i nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez niego. Efekty używania Foreo Bear widzą też bliscy i znajomi. Jeśli przekonał Was mój opis, bierzcie! Psst.. jest też wersja mini.

"Misiek" jest moim pierwszym urządzeniem Foreo z jakim miałam styczność. Jest to coś totalnie nowego, wykorzystuje opatentowaną technologię mikroprądów. Zabiegi mają zwiększyć produkcję kolagenu i elastyny w skórze oraz ujędrnić i wymodelować twarz. Urządzenie posiada silikonową obudowę oraz dwie metalowe półkule, które przewodzą mikroprądy. Ładuje się je za pomocą USB, a sterowanie odbywa się poprzez darmową aplikację Foreo. Aplikację możemy pobrać ze strony producenta i stosować ją także do obsługi innych urządzeń Foreo. Sam "misiek" ma tylko jeden przycisk włącz/wyłącz, automatycznie łączy się poprzez bluetooth z aplikacją i cała obsługa już odbywa się z jej poziomu. Przyznam, że samo pojęcie"mikroprądy" brzmieć może nieco groźnie ale urządzenie jest bardzo bezpieczne. Posiada Anti-Shock System, który mierzy odporność skóry na prąd, a następnie automatycznie dostosowuje intensywność, aby wyeliminować ryzyko porażenia. Oprócz tego systemu urządzenie korzysta również z pulsacji T-Sonic, która z kolei dociera głęboko w pory, zwiększa cyrkulację, usuwa toksyny, relaksuje i wygładza skórę. To tyle w kwestii technicznej, a jak to wygląda w praktyce? Jest jedna podstawowa zasada jeśli chodzi o "miśka" - musimy go stosować z wodnym serum, nie olejowym! Chodzi o to aby prądy były przewodzone, a wiadomo co przewodzi prąd - woda ;) Producent zaleca stosowanie dedykowanego produktu o nazwie SERUM SERUM SERUM Foreo. Do pudełeczka z urządzeniem była dołączona próbka tego serum, wystarczyła mi na dwa razy, a potem używałam go z moim ulubionym serum Hydra Genius z Loreala. Jedyna różnica jaką zauważyłam to w przypadku serum Foreo dłużej pozostawało ono na skórze i mam wrażenie, że ciut lepiej nawilżało - jest to serum typowo nawilżające. Hydra Genius dołożyłam sobie w trakcie ale biorąc pod uwagę, że jest ono duuużo tańsze niż serum Foreo i tak wolę tą opcję ;) Z aplikacji korzysta się bezproblemowo aczkolwiek jest tam zakładka "Zabiegi" i mimo pobrania tej funkcji ona po prostu mi nie działała - nic się nie wyświetla, a szkoda. Masaż wykonywałam intuicyjnie kierując urządzenie od dołu ku górze, przez kilka minut. Z opisów w internecie wiem, że nie zaleca się stosowania urządzenia w obrębie tarczycy oraz serca. Z poziomu aplikacji można ustawić moc prądów, ja stosowałam między 6 a 8. Same odczucia są przyjemne, metalowe kuleczki delikatnie chłodzą, nic nie boli, bardziej relaksuje. Stosowałam je codziennie przez tydzień i co zauważyłam? Na pewno skóra stała się gładsza i bardziej napięta. To napięcie i ujędrnienie zauważyłam szczególnie w okolicy żuchwy - delikatnie skóra uniosła się tam do góry. Na więcej efektów myślę, że potrzeba więcej czasu i systematyczności ale czuć, że jest w tym potencjał. "Misiek" ma tylko w moim odczuciu jedną wadę - cena. 1300 zł to dużo. Jeśli jednak dla kogoś nie stanowi ona problemu warto wypróbować :)

Na wstępie, chciałabym przedstawić rewelacyjne urządzenie jaki jest Foreo Bear,służące do modelowania twarzy.Samo urządzenie wygląda bardzo estetycznie, ma ergonomiczny kształt przypominające misia, stąd jego nazwa.Jest W 100% bezpieczny dla skóry.Jego cena może odstraszać, ok 1300zł, jednak zapraszam do przeczytania o jego zaletach - warto.To produkt, który ma zastąpić lub wspomóc zabiegi mikroprądowe wykonywane w salonach.I tutaj wielki plus, że możemy wykonywać je w zaciszu swojego domu. Urządzenie ma zwiększać produkcję kolagenu, elastyny i ujędrniać twarz za pomocą prądów elektrycznych, które naśladują naturalne procesy naszego ciała. * Na czym polega jego fenomen? Foreo Bear wykorzystuje technologię mikroprądów i pulsacji T-Sonic. Urządzenie posiada system Anti-Shock System,który działa na takiej zasadzie, że czujniki mierzą naszą odporność na prąd i automatycznie dostosowują intensywność,aby nie podrażnić skóry i aby zabieg nie był niekomfortowy. Faktycznie,przy stosowaniu tego urządzenia nie odczuwałam dyskomfortu.Banalnie prosty w uzyciu, przesywamy po skórze, wykonując płynne ruchy.Sam producent deklaruje, że BEAR jest najbardziej skutecznym oraz w pełni bezpiecznym urządzeniem.Oczywiście, warto dostosować mikroprądy do siebie i nie należy trzymać urządzenia zbyt długo w jednym miejscu. * Czas na praktykę, czyli jak używać Foreo Bear? Pierwsze użycie Foreo Bear, wymaga pobrania darmowej aplikacji Foreo, dzięki której uzyskamy dostęp do urządzenia i będziemy mogli je uruchomić. Aplikacja pasuje również do innych urządzeń Foreo. Jest dostępna dla systemów iOS i Android, i łączy się przez bluetooth.Do kolejnych użyć aplikacja nie jest niezbędna.Dzięki niej możemy uruchomić konkretny zabieg na twarz i zgodnie z filmikiem, przesuwać urządzenie po naszej twarzy. Przed każdym zabiegiem należy oczyścić twarz i szyję i osuszyć.Następnie nakładamy serum, które poleca producent, oryginalne Foreo Serum Serum Serum.Jest one na bazie wody, które przewodzi mikroprądy. Bezpośrednio na urządzeniu naciskamy przycisk lub uruchamiamy zabieg z aplikacji. Przykładamy urządzenie do skóry tak, aby dwie półkule stykały się ze skórą cały czas i wykonujemy zabieg. Pod przyciskiem mamy kontrolkę,która wskazuje ustawienia intensywności mikroprądów. *Jakie są rezultaty systematycznego używania? Urządzenie testuję kilka tygodni i staram się, aby sięgać po nie regularnie,codziennie wieczorem. Wtedy mam czas tylko dla siebie, kiedy córeczka śpi. Sam zabieg nie jest długi i trwa około 3 minut. Można poczuć się jak u kosmetyczki. Jest to naprawdę genialne, że tak profesjonalny zabieg możemy sami wykonać w domowym zaciszu, kiedy tylko chcemy i mamy na to ochotę. Jest to relaksujące i przyjemne, dosłownie energityzujący trening twarzy. Zauważyłam że moja skóra jest bardziej gładka i napięta.Dodatkowo jest świetnie przygotowana na kolejne kosmetyki, które lepiej się wchłaniają. To nieinwazyjne urządzenie poprawiło jędrność szyi, czoła oraz zmniejszyło drobne bruzdy. Zwalcza oznaki starzenia i sprawiło, że moja skóra stała się bardziej promienna.Wiąże z nim wielkie nadzieja na spekatkularne efekty, jednak na to potrzeba jeszcze trochę czasu, a przede wszystkim systematycznośći. Urządzenie jest odpowiednie dla każdego rodzaju skóry i wieku, bateria trzyma bardzo długo, starcza na ok.90 zabiegów.Dzięki małemu kształtu i dołączonemu woreczkowi możemy zabrać go ze sobą wszędzie. Występuje w dwóch kolorach: róż i niebieski.

To wbrew niepozorne małe i dość niepozorne urządzenie od Foreo które mieści się w jednej dłoni może nam zrekompensować czas i pieniądze które przeznaczylibyśmy na masaże w gabinetach kosmetycznym. Działa na zasadzie mikroprądów a ich intensywność ustawiamy sobie do swojego komfortu. Jego regularne stosowanie sprawia że skóra staję się ujędrniona i naprężona a kontur twarzy bardziej wymodelowany ma wpływ również na koloryt skóry który jest bardziej ujednolicony. Efekty widać już po pierwszym użyciu, czego w ogóle się nie spodziewałam zauważyłam że linie nosowo-wargowe są jakby płytsze i mniej widoczne. Poprawia również wchłanianie skłądników zawartych w kosmetykach które po takim zabiegu nałożymy. Czy to boli?.. otóż nie czuć soniczne wibracje oraz gdy dojeżdża się do linii włosów jakby "stawały dęba". Bardzo ważna informacja nigdy nie wolno używać tego urządzenia na suchą skórę przed masażem trzeba nałożyć serum ale musi być ono na bazie wody. Cały masaż trwa za ledwie kilka chwil i zależy w jakim celu chcemy go wykonać ruchami do od dołu do góry działamy na twarz liftingująco a w odwrotnym pozbywamy się zastoju wody i limfy( ważne gdy ktoś ma problemy z opuchnięciami). Miś ma dedykowaną dla wszystkich Foreo aplikację ( za darmo do pobrania w sklepie Play) tam mamy już tzw. "trening" który wraz z nałożeniem serum trwa dosłownie 3 minuty. Aplikacja pokazuję nam kolejne kroki i w jakim kierunku poprowadzić prawidłowo urządzenie, to jest dziecinnie proste. Sama w skali 10 stopniowej używam 5 (chodzi o natężenie prądu). Ważna informacja że ta aplikacja jest po polsku zrobiona w bardzo przejrzysty sposób. Jestem nim zachwycona i chociaż używam go dopiero 2 tygodnie i nawet nie codziennie tylko z małymi przerwami widzę poprawę w napięciu skóry. Można zaoszczędzić poro czasu myślę że kilka minut na taką przyjemność każda kobieta ( i nie tylko) znajdzie w ciągu dnia. Bear przychodzi z kabelkiem ładującym oraz podstawką i woreczkiem który służy do przechowywania. Jest tak małe że można bez problemu zabrać je ze sobą w podróż.

Niesamowity efekt !!! To naprawdę trening dla twarzy, ale to tak samo jak z śiłownią, gdy przestaniesz go używać, stracisz efekt. Jeśli masz pewność, że będziesz go używać codziennie / co tydzień, jest to urządzenie dla Ciebie. Ja się piszę na to !