Kurczę no, myślę i myślę, ale nie umiem wydumać żadnej konkretnej wady dla tego produktu :/
Zacznijmy od początku: Kupiłam go, bo jestem kosmetyczną zakupoholiczką i ciągle smaruję się czymś nowym. Obok liceum, jakies dwa lata temu już, stanął mi sklep Ziai, więc co jakiś czas do niego wędrowałam i wyrzucałam pieniążki na balsamy czy kremy, od których w domu dosłownie uginają mi się półki. Dobrze, że Ziaja nie jest droga, bo pewnikiem pozbyłabym się wszelkich oszczędnosci w takim tempie - dobrze też, że skonczylam już liceum i mam za daleko do tego punktu :D
Ale do rzeczy - co jakiś czas nachodzi mnie nowa zapachowa mania. Przerabiałam już etap truskawek, gdzie wszystko było truskawkowe, pomaranczy, wanilii, róży, \'\'morskiej świeżości\'\', oliwek... No, i przyszedł też czas na kozie mleko, bo tak stałam przed tą półką i zastanawiałam się, jak też to kozie mleko może pachnieć? I kupiłam, zachęcona tym \'\'skoncentrowany\'\' i \'\'wybielający\'\', mimo, że nie mam przebarwień i jestem bardzo blada z natury, więc nie wiem, co on mi mógł wybielić :D
Pierwsze wrażenie - gęsty, lepki i jakiś śmierdzący. Byłam zawiedziona i nie potrafiłam ogarnąc fenomenu tego zapachu. Sam krem to w zasadzie balsamowe, gęste serum do dłoni, dość ciężko się go rozprowadza, rzeczywiście, SKONCENTROWANY, trzeba przyznać rację. Przez to dosyć wydajny jak dla mnie, bo ja lubię się non stop smarować czym popadnie, chociaz po prawdzie to opakowanie mogłoby być większe.
No i tak wtarłam ten krem, i siedzę, zniesmaczona, że mi zapach nie podpasował i że szkoda pieniążków bo nie to, że śmierdzi i taki gęsty to jeszcze się nie wchłania i w ogole, co to ma być? A po chwili zdałam sobie sprawę, że on już się dawno przecież wchłonął! Wchłonął, pozostawiając moje dłonie tak gładkie, jak nigdy, takie aksamitne, z dziwną, niespotykaną u specyfików warstewką. Nie jest to typowy tłusty filtr, nie klei się, raczej kojarzy się z jakimś delikatnym jedwabiem, czy coś, w każdym razie mnie to urzekło i zaczęłam smarować swoje ręce jeszcze bardziej maniakalnie, kupiłam drugie opakowanie i z czasem przyłapałam sie na tym, że notorycznie wącham swoje dłonie.. Uzależniłam się od zapachu, który tak mi się nie podobał. Teraz mam całą serię z \'\'koziego mleka\'\', mleczko pod prysznic, mleczko po prysznicu, krem do rąk, krem nie do rąk... I szczerze uważam, że te produkty dają najfajniejsze nawilżenie ;)
Jedynym mankamentem w mojej opinii, oprócz przymałego opakowania (kwestia gustu) jest fakt, ze trzeba tubkę rozciąć, by wydobyć z niej resztkę - ale to się przecież da zrobić.
Ja polecam.
Używam tego produktu od: jakies dwa lata
Ilość zużytych opakowań: ze 3-4