Resibo Grzebień `No More Tangles ` 

Na dzień dzisiejszy ten grzebień kosztuje już 39 zł, więc tym bardziej może to być za dużo dla wielu osób, skoro już w poprzednich recenzjach pisały to Wizażanki, choć wtedy kosztował 29 zł. Też kupiłam go z polecenia w mediach społecznościowych jednej Pani trycholog, na pewno tej samej, która podobno była jego pomysłodawczynią. Identyczne grzebienie (z takim samym wzorem i kształtem), tylko innych producentów można znaleźć na zagranicznych portalach aukcyjnych i obcojęzycznych stronach innych producentów. Kto więc od kogo zapożyczyć pomysł, nie wiem, ale do mnie przemówiła ta idea, że "czesadło" ma być idealnie gładkie, bez żadnych mikrouszkodzeń, które są widoczne tylko pod kamerką trychologiczną i nieświadomym niczego osobom niszczą włosy. A, że sama mam falo - loki, to nic się u mnie od lat nie sprawdza lepiej niż grzebień z szerokimi zębami. Najpierw stosowałam taki bez rączki, a potem z rączką - szerokie zęby, ale bardzo zwężające się ku dołowi. Nigdy wcześniej faktycznie nie zastanawiałam się nad tym, że mogą być w czesadle takie ubytki i poważnie wpływać nad stan włosów. Przekonała mnie ten pomysł idealnie zrobionego, gładziutkiego grzebienia. Zamówiłam i niestety nie dostałam żadnych próbek od firmy Resibo, ale liczył się grzebień. Rzeczywiście, wygląda na idealnie zrobiony i idealnie gładki. Ta roślinna celuloza to jakby taki idealny, lepszy rodzaj plastiku. Osobiście wolałabym kilka kolorów do wyboru, nawet niechby było to moro, ale w różnych odcieniach. Jednak najważniejsze powinno być działanie. Niestety grzebień się u mnie nie sprawdził. Te ząbki są za grube na końcach i dlatego trudno mi wbić tak grube zęby we włosy. Jak już wbiję to ciągną mi włosy, zamiast rozczesywać. Szkoda, bo zapowiadał się świetnie, ale nie nada się dla każdego. Choć producent pisze, że grzebień rozczesze każde włosy, to niestety ja w tym wypadku jestem skłonna sądzić, że sprawdza się porzekadło, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Rozumiem chęć stworzenia bardzo uniwersalnego grzebienia, który sprawdzi się większości osób i może on taki jest, ale niestety nie u każdego. Dodam, że mam włosy bardzo plączące się i on sobie z takimi nie daje rady.

Uwielbiam ten grzebień, oraz to jak pomaga mi w pielęgnacji włosów. Zwracam uwagę na to, żeby przed umyciem ich moje włosy były rozczesane, żebym miała łatwiej w trakcie mycia i potem. Ten grzebień rewelacyjnie sobie radzi z poplątanymi włosami. Jego ząbki i śliskie wykończenie sprawia, że łatwo się nim obchodzi i nie szarpie włosów. Uwielbiam go stosować na sucho jak i na mokro. Podczas mycia wczesuję nim odżywkę i mokre włosy, maskę czy inne sera do pielęgnacji. Uważam, że takie nakładanie i taki trik bardziej sprzyja w pielęgnacji. Grzebień jest lekki i wygodny, kupiłam go na dobrej promocji, więc polecam obserwować stronę producenta.

Grzebień Resibo zakupiłam zachęcona pozytywną opinią trychologa. W zasadzie kupiłam go od razu, bez większego zastanowienia. Dodatkowym atutem była marka, którą bardzo polubiłam (choć to przy okazji ich kosmetycznych próbek. Nie miałam jeszcze okazji testować „pełnowymiarowego” kosmetyku). Produkt zakupiłam na stronie producenta w cenie 29,00 zł. To stosunkowo niewiele jak za tak fajny grzebień. Super, że Resibo dodaje do zamówienia próbki kosmetyków (które dodatkowo możemy wybrać sobie sami!). Paczka dotarła bardzo szybko. Grzebień zapakowany był w bardzo ładny kartonik. Sam produkt również jest bardzo estetyczny. Używając tego grzebienia jestem pewna, że minimalizuje ryzyko zniszczeń moich włosów praktycznie do 0. Struktura materiału z jakiego jest wykonany jest bardzo gładka, śliska dzięki czemu nie szarpiemy włosów. Serdecznie polecam ten grzebień <3