W wolny dzień lub dłuższy wieczór, gdy mam chwilę dla siebie sięgam po tą świecę by nieco rozpieścić skórę, ale i zafundować sobie odrobinę relaksu.
- OPAKOWANIE: świeca znajduje się w czarnym, grubszym szkle z małym dzióbkiem na krawędzi. Gdy jej nie używamy, możemy nakryć ją okrągłą papierową nakładką z wydrukowanymi słowami Victora Hugo "Nothing awakens a memory like a smell".
Świeca zapakowana jest w tekturowe pudełko, na którym znajdziemy wszelkie potrzebne informacje łącznie z opisem właściwości poszczególnych olejków, wymienionym szczegółowo składem świecy oraz sposobem używania.
- KONSYSTENCJA: nie odkryję tu Ameryki pisząc, że mamy w szkle świecę, która po odpaleniu knota wytapia się do płynnego olejku.
Co ważne, olejek ten nie jest dość gorący by poparzyć czy nawet podrażnić skórę, osiąga temperaturę, która pozwala bezpośrednio nakładać/wylewać olejek na skórę - ja robię to jednak najpierw na dłonie, a następnie przystępuję do krótkiego masażu.
- ZAPACH: producent podkreśla, że proponuje nam produkt, który pachnie korzenną wanilią, orzeźwiającą, słodką mandarynką oraz gorzką pomarańczą. Powiem szczerze, że wyczuwam jedynie wspomnianą mandarynkę, ale wcale nie narzekam. Zapach nie jest zbyt intensywny i nie unosi się szczególnie w powietrzu, bardziej wyczuwalny jest na skórze i subtelnie towarzyszy mi w ciągu dnia (jeśli nałożę olejek w trakcie porannego spa). Wszystko to mnie zadowala bo mandarynkowy aromat jest naturalny, bez sztucznych nut, jakbym wąchała prawdziwy owoc, a jednocześnie nie pachnie stale i intensywnie by mnie zmęczyć.
- DZIAŁANIE: poza masażem, który wykonuje olejkiem, cenię go również za właściwości pielęgnacyjne, dlatego też aplikuję go tam, gdzie najbardziej czuję potrzebę, gdzie skóra wymaga dodatkowego nałożenia kosmetyku, a więc są to nogi oraz twarz.
Nakładam olejek na nogi już na wchłonięty balsam, jako takie podbicie pielęgnacji, co gwarantuje mi komfort przez cały dzień. Mimo że na skórze pozostaje delikatny film, to, o dziwo, nie drażni mnie on. Nie lubię tłustych warstw kosmetyków na nogach, ale tutaj ten film jest delikatny, a z biegiem czasu całkiem się wchłania. Jednocześnie skóra jest przyjemnie zaopiekowana bo poza efektem masażu jest też odżywiona, dodatkowo nawilżona i przyjemnie zmiękczona i to uczucie pozostaje na długo, a nie znika po kilku godzinach.
Na skórę twarzy nakładam olejek po wchłonięciu się serum z peptydami, a przed serum nawilżającym i kremem. Olejek wchłania się w moją odwodnioną cerę idealnie, bez świecącej czy tłustawej warstwy, skóra spija wszystko i mogę przystąpić do kolejnych kroków pielęgnacyjnych, a jednocześnie daję cerze nawilżenie i zmiękczenie oraz składniki, które wzmacniają barierę hydrolipidową naskórka.
Patrzę na ten olejek przede wszystkim jako na produkt pielęgnacyjny, pewnie mogłabym wymienić tutaj inne, tańsze preparaty, które dadzą mi taki sam efekt, ale jego stosowanie przynosi przyjemność nie tylko skórze, ale też pozwala na chwilę uciec od codziennych stresów, więc jeśli mogę sobie czasem pozwolić na taką rozpustę, to czemu nie.
Zalety:
- właściwości pielęgnacyjne
- pozwala na delikatny masaż
- olejek nie nagrzewa się do wysokiej temperatury
- ładnie wyglądające opakowanie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie