Hairmate Moby Dick a Strong-fizing Matte Paste for Short Hair Pasta do włosów mocno utrwalająca matowa

Produkt drogi nawet po przecenie. Cena oryginalna ok. 35 zł to żart. Zapach ten sam co klej w sztyfcie. Konsystencja podobna. Ciężko rozprowadzić paste na włosach. Ciężko zmyć ją z rąk. Po zastosowaniu włosy wyglądają na tłuste. Produkt nie utrwala a jedynie przetłuszcza włosy. Ciężko otworzyć opakowanie. Brak zabezpieczeń przed utlenianiem się produktu nawet tego leżącego na półce sklepowej. Domyślam się że dlatego pasta jest beznadziejna bo utlenia się przez brak szczelności opakowania. Jednym zdaniem - po zakupie nadaje się tylko do kosza.

Bardzo mnie zdumiał ten produkt. Jest jak plastelina, totalnie nie daje się rozprowadzić ani na rękach, ani tym bardziej na włosach. Producent twierdzi, że łatwo się zmywa. A ja mam wrażenie, że opis jest do jakiegoś innego kosmetyku, bo ten bardzo trudno jest usunąć z rąk, nawet po kilkakrotnym ich myciu. Pudełko ma bardzo niewygodne otwieranie, można sobie połamać paznokcie próbując otworzyć. Trochę jak, za przeproszeniem, w tej starej anegdotce: co to jest: nie świeci i mieści się w d*? Odpowiedź: ruski aparat do świecenia w d*. Pardon my French. Szurnąłem pudełko do kosza, teraz oddycham powoli, żeby dojść do siebie ;)

Produkt niestety strasznie rozczarował... Nabyłem go w promocji w sklepie Rossmann za ok. 28 zł, ale w tych pieniądzach można kupić coś zdecydowanie lepszej jakości. Strasznie ciężko jest rozprowadzić produkt na włosach. Po użyciu ciężko zmyć z rąk nawet mydłem, bo jest jak klej, który przy kontakcie z wodą robi się śliski i nie chce zejść - dramat. Pudełko mimo eko pochodzenia nie spełnia roli, bo produkt wysycha i staje się jeszcze trudniejszy w użyciu. Ponadto design opakowania jest bardzo mocno inspirowany produktami marki Kevin Murphy jak np. Night Rider, co tylko pogłębia efekt tandetnej podróbki markowego produktu.

Kupiłam tą pastę z kilku poleceń na instagramie, głównie dla narzeczonego, który używa średnio mocno trzymających matujących past i dla ujarzmienia czasem swoich baby hair. Tą pastę otworzyłam ja i pierwsze użycie do końskiego ogona do wygładzenia wszystkich włosków było ok, ładny zapach, włosy na miejscu, dość długo się trzymały w zadadzie zero uwag. Odrobinkę tylko trudno mi było zmyć tą pastę z rąk. Po mniej więcej tygodniu kiedy narzeczony po nią sięgnął (opakowanie było cały czas zamknięte) pasta zmieniła kolor - co w sumie jest ok, nie mam z tym problemu, ale zmieniła też konsystencję, tak stwardniała, że bardzo trudno się ją nabiera a jak się nabierze to ciężko sobie to rozprowadzić po włosach bo aż je ciągnie i zostawia kluchy białe, a dłoni w zasadzie nie da się domyć po tej paście, zostawia taki nalot jak żywica na skórze i dopiero ręcznikiem da się zdrapać. Myślę, że taka konsystencja na pewno nie jest konsystencją zamierzoną bo w sumie nie da się tego nałożyć na włosy bez uszkodzeń więc produkt musi być po prostu niestabilny, dlatego aż szkoda, że jest w tak dużym opakowaniu, bo się tylko marnuje. No jestem bardzo rozczarowana tą pastą