Holify Masełko do ust 

To prawdziwy ratunek dla suchych, spierzchniętych warg. Używam go regularnie i muszę przyznać – działa lepiej niż większość klasycznych balsamów, które miałam okazję testować. Co w nim lubię?

Buszując po Biedronce zupełnie nie znana mi marka Holify rzuciła się w oczy razem ze sporym asortymentem produktów do wyboru. Kupiłam masełko oraz krem do rąk ponieważ te produkty u mnie schodzą nałogowo i w ilościach hurtowych ;) Różowy kartonik z czytelną szatą graficzną opakowania, a w nim wygodny plastikowy niebieski pojemniczek o pojemności aż 20 ml, nakładką, a na niej dołączona szpatułka - plus dla producenta! Kolejnym plusem jest naturalny skład w 97%. W składzie produktu znajdziemy naturalne oleje, masło shea, masło kakaowe, wosk makadamia. Konsystencja masełka jest lekka, przypomina wazelinę o lżejszej i nieco napompowane konsystencji. Masełko z łatwością można zaaplikować na ustach dołączoną szpatułką. Miły i delikatny zapach masełka jest słodki waniliowo - truskawkowy, niezbyt intensywny, osobiście mi odpowiada. Usta są lśniące. Schody zaczynają się po 10 minutach od aplikacji, masełko wchłania się w usta w tempie ekspresowym, znika z nich, nawilża zbyt słabo i krótkotrwałe, a stosowałam masełko przez kilka miesięcy z przerwami, zaczynając zimą - zupełna klapa, usta mam wtedy suche jak wiór i masełko zupełnie się nie sprawdziło, leżało w szafce i czekało na kolejne podejście, aktualnie gdy jest ciepło, a usta mam zadbane poprzez stosowanie innych kosmetyków do pielęgnacji ust, wróciło i znowu klapa...chwilowe nawilżenie i blask, szkoda wielka wiązałam z nim większe nadzieje. Konsystencja aktualnie zaczyna się topić jak w przypadku wazeliny. Cena była kusząca do zakupu ze względu na naturalny skład, niestety nie polecam i nie kupię kolejnego opakowania, aktualnie mam jeszcze sporo produktu w opakowaniu i raczej nie wykorzystam.

Kupiłam masełko z ciekawości. Zobaczyłam tą markę w biedronce a że jeszcze nie miałam z nią do czynienia to postawiłam na masełko do ust. I cóż , moim zdaniem po prawie 2 miesiącach stosowania mogę wymienić tylko jedną zaletę tego produktu ,no dwie - i jest to szpatułka do nakładania balsamu, przytwierdzona do plastikowego wieczka pod nakrętką oraz że jest to produkt w 97% ze składników naturalnych. A teraz to co mi się nie podoba: * znika w ciągu 10 min od nałożenia * nie jest masełkiem-moim zdaniem bardziej to taka napompowana wazelina, która topi się tempie ekspresowym podczas smarowania ust * zero nawilżenia- jest tylko natłuszczenie i to przez 10min, potem usta znowu robią się suche * brak wydajności- już go kończę ( zdjęcie przedstawia produkt chwilę po otworzeniu słoiczka) mimo ,że masełko ma aż 20ml * zapach - nie wiem gdzie tam czuć deser truskawkowo-waniliowy bo ja bym ten zapach zaliczyła jako budyń smietankowy , i to tylko jest ten zapach przez chwilę. Jednym słowem, ja już go nie kupię, bo jeśli nie daje sobie rady w lecie gdzie usta są mniej wysuszone to w okresie zimowym tym bardziej nie poradzi.

To chyba nie jest cel balsamu do ust, aby je przesuszyć. Po każdym powrocie do produktu odczuwam wyraźne przesuszenie i ściągnięcie ust w ciągu dnia, gdy produkt całkowicie się zje. Struktura jest zbitego masełka, jednak bezpośrednio po nałożeniu staje się strasznie wodnisty, nawet nie treściwie oleisty. Mam produkty, które rewelacyjnie sprawdzają się w codziennym użytkowaniu, wiec mam porównanie. Sama nie mam przesuszonych ust, zależało mi jedynie na efekcie pielęgnacyjnym, a tu spore rozczarowanko… Teraz pozostaje pytanie, czy wyrzucić, czy znaleźć jakieś magiczne zastosowanie. Nie polecam, na pewno nie wrócę.

Moja recenzja tego kosmetyku została już 2razy usunięta, ale wrzucam jeszcze raz po miesiącu stosowania zaznaczając,że produkt skończyłam ok tydzień temu,czyli wydajność mierna ???? Balsam (celowo unikam określenia masełko) kupiłam w Biedronce na początku sierpnia z czystej ciekawości,gdyż kilka produktów tej marki pojawiło się na półkach Oli mnie zaciekawiło. Kupiłam też normalizującą odżywkę do włosów, którą ocenie w osobnym poście. Zacznę od zmiany nazwy z masełka na balsam. Masełko kojarzy mi się z czymś mocno natłuszczającym o zbitej,raczej twardej konsystencji. Tutaj jeśli mamy mówić o masełku to raczej takim wystawnym na słońcu,topiącym się. Konsystencja kosmetyku jest raczej puszysta i mało zbita. Dokonując zakupu nie byłam świadoma zapachu, który przez producenta deklarowany jest jako deser truskawkowo waniliowy,mnie osobiście kojarzy się z budyniem śmietankowym. Niestety zapach jest wyczuwalny tylko na etapie otwarcia opakowania i gmerania w nim paluchem w celu wydobycia kosmetyku. W momencie nałożenia na usta ulatnia się błyskawicznie pozostawiając dość specyficzne uczucie nasmarowania ust wazeliną. Ale i to nie trwa spektakularnie długo,balsam wchłania się w usta i w zasadzie znika po 5minutach nie dając poczucia ani nawilżenia ani regeneracji. Zaznaczam,że produktow do ust w słoiczkach że względu na mało praktyczne i higieniczne opakowanie używam tylko wieczorem przed snem w celu dogłębnej regeneracji ust w nocy,tutaj musiałabym powtarzać zabieg kilkanaście razy,żeby może coś poczuć. Generalnie uważam,że to mało udany produkt z bardzo znikomym działaniem,obawiam się że skończy jako wcierka do skórek.