Peeling Alterra znalazł się u mnie dość przypadkowo, głównie z sympatii do peelingów wszelakich i chęci przetestowania jakiegoś produktu Alterry. Produkt nie do końca trafił w mój peelingowy gust - lubuję się bowiem w porządnych zdzierakach - jednak uważam go za produkt dobry i ciekawy, zwłaszcza dla tych wrażliwszych, preferujących delikatne peelingi osób.
Produkt zamknięty jest w plastikowej, wyjątkowo miękkiej tubie, z której z łatwością wydobędziemy jego zawartość, a przy końcówce bez problemu rozetniemy. Mały minus za zbieranie się wody w nakrętce, nie lubię tego momentu kiedy wylewa się z niej na mnie zimna woda, ale taki już często urok kosmetyków pod prysznicowych stojących \'na głowie\'.
Peeling sam w sobie wygląda jak zwykły żel pod prysznic, ale jest dość rzadki. Rzucają się w nim oczy jedynie drobne pestki żurawiny, które na skórze są praktycznie nie wyczuwalne. Drobinek peelingujących nie udało mi się uchwycić na zdjęciu, są tak drobne jak cukier, ledwo wręcz widoczne. Nie jest ich jednak dużo i są raczej delikatne, na szczęście nie rozpuszczają się. Dlatego też peeling nie zapewnia nam porządnego złuszczania skóry tylko jej delikatny masaż i wygładzenie. Sprawia wrażenie nie mogącego zrobić krzywdy, tak to ujmę. Zapach jest miły, owocowy, słodki, ale nie przesadzony - jak dla mnie dość naturalny. Niektórzy czują w nim dość mocno alkohol, ja nie. Kosmetyk ten nie wysuszył mojej skóry. Wydajność w sumie nawet niezła - u mnie opakowanie starczy na prawie 3 miesiące, bo już zbliżam się do końca.
Ocena: 3/5 - Mimo, że produkt nie trafił do końca w mój gust, był przyjemny w stosowaniu, nie żałuję, że go kupiłam. Polecam osobom preferującym delikatniejsze peelingi.
Używam tego produktu od: 2,5 miesiąca
Ilość zużytych opakowań: kończę pierwsze