Revolution Skincare Revolution Skincare x Sali Hughes, Gel Quench, Light Anytime Moisturiser Żelowy krem nawilżający

Tubka o pastelowo-fioletowej barwie z domieszką błękitu z serii Sali Hughes z zamknięciem na klik opakowana była w kartonik w identycznym odcieniu, na którym znajdował się opis, iż jest to lekki żelowy krem na każdą chwilę, gdy skóra wydaje się być przesuszona. Biały żel podczas wklepywania w cerę szybko się wchłaniał, nie pozostawiał białych śladów na skórze a dawał chłód, nawilżenie i ogromne rozświetlenie, jakby skóra pokryta była zaschniętą już błyszczącą maseczką peel-off. Nie wystąpiły podrażnienia, zaczerwienienia ani zwiększona produkcja sebum. Zapach z lekko ziołowymi nutami nie drażnił oczu ani nosa, był wyczuwalny mocno przez około pół godziny, później znacznie słabł. Moja mieszana cera upstrzona była stanami zapalnymi i rozszerzonymi porami w strefie T, i suchością i skłonnością do zaczerwienień, były widoczne są u mnie odstające skórki, które w trakcie stosowania tego kremu zaczęły zanikać, a po 8 dniach aplikowania rano i wieczorem cera była wygładzona, mocno rozświetlona, napompowana nawilżeniem i bez jakichkolwiek stanów zapalnych. Makijaż nakładany na niego przylepiał się nieźle, bo ten żel pozostawiał na skórze lekko lepki film, co pozwalało na uzyskanie bardzo świeżego i rozświetlającego podkładu już zawierającego spf; nie było żadnego problemu z przypudrowaniem. Trwałość całego makijażu na przyzwoitym poziomie - bez poprawek twarz wyglądała nienagannie 7 godzin, a przy zmianie podkładu na bb krem i zmianie pudru spokojnie wytrzymywał 8 godzin. Podkład/bb krem aplikowałam gąbeczką - obserwowałam błyskawiczne stapianie się z moją skórą, bo za pierwszym razem niestety wybrałam pędzel do podkładu, który podczas próby lekkiego rozcierania rolował wszystko pod spodem, dlatego lepiej wklepywać na niego kosmetyki kolorowe.