Z reguły nie kupuję kremów o żelowej konsystencji. Po prostu ich nie lubię, bo w uczuciu na skórze przypominają mi maski w płachtach, których ja szczerze nie lubię (wiecie, ta taka mokra konsystencja).
Słoiczek tego kremu jednak dostałam w prezencie do jakichś dużych zakupów w Avene i na początku chciałam go komuś oddać, ale potem pomyślałam, ze skoro ma takie dobre recenzje w sumie wszedzie, gdzie o nim czytam, to jednak wypróbuję go na sobie.
Na co miałam nadzieję? Na przyjemność używania i nawilżenie oraz przede wszystkim nie podrażnienie i nie zapchanie mojej wrażliwej skóry.
Słoiczek, w którym dostajemy krem jest bardzo prosty i przyjemny w odbiorze, taki apteczny powiedziałabym, ale mnie to nie przeszkadza, bo liczy się to, co ma robić, a nie jak wyglądać.
Wewnątrz słoiczka mamy nasz krem, który jest taki bardzo mocno żelkowy, jakby silikonowy. Jak wspominałam ja nie jestem fanem takiej konsystencji, wolę bardziej zwarte kremy. Zapach jest przyjemny, bardzo delikatny. Może by było lepiej, gdyby go nie było, bo jednak 'fragrance' w kosmetykach to zapychający i drażniący składnik, ale skłamałabym, jakbym napisała, że nie lubię, jak kosmetyki pachną. Bardzo lubię jak pachną, a jak jeszcze pachną ładnie, to w ogóle jest super, chociaż wiem, że w przypadku mojej skóry powinnam raczej wybierać formuły bezzapachowe. No ale cóż.
Konstencja kremu Hydrance jest naprawdę leciutka, właśnie taka żelkowa, delikatna. Niewielka ilość wystarcza do pokrycia całej twarzy. Wchłania się dobrze, ale pozostawia na skórze delikatną warstwę okluzyjną. Mi osobiście to nie przeszkadza, natomiast wiem, że niektórym jednak może to nie pasować. Można sobie ten krem jeszcze trochę wmasować, jak mamy tą warstwę, żeby pomóc mu się jeszcze bardziej wchłonąć.
I tak, jak myślałam, z racji konsystencji nie do końca pasuje mi to uczucie podczas nakładania, właśnie takie bardzo mokre, jakby klejące, ale to jest moja opinia, a ja mam dziwne upodobania, także wiem, że dla niektórych to nie będzie żaden problem i pokochają się z tą konsystencją.
Po nałożeniu skóra jest mięciutka, atłasowa i delikatna, dosłownie jak pupka niemowlaczka. Właściwości nawilżające też są na bardzo wysokim poziomie. Moja odwodniona skóra po aplikacji tego kremu (i innych rzeczy pod niego) czuła się ukojona i napojona, a na tym mi zalezało najbardziej. Także ze wszystkich oczekiwań, które w sumie nie były duże, ale jakieś były - wywiązał się znakomicie. Nie wystąpiło u mnie żadne podrażnienie, uczulenie, zapchanie, żadna dziwna reakcja. Oczywiście też nie oczekiwałam, że on zlikwiduje jakieś przebarwienia, czy wyprasuje zmarszczki czy spowoduje, że nowe krostki nie będą mi się pojawiać, ale producent tego nigdzie nie obiecywał, także ja jestem bardzo zadowolona, jak ten krem się wpasował i jak wypadł w mojej rutynie pielęgnacyjnej.
Zaznaczam 'nie wiem' czy bym go kupiła tylko dlatego, że wciąż nie jestem fanem takiej konsystencji żelkowej, wolę zwarte kremy, ale kosmetyk ten jest naprawdę w porządku i robi to, co ma robić, więc nic złego mu nie zarzucę. Dodatkowo wydajność też jest spora. Przy używaniu 2 razy dziennie starczył mi na ponad 2.5 miesiąca.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie