Sleek Make Up Blush by 3 Potrójny róż do policzków

Róż zakupiłam okazyjnie w promocji za jakieś śmieszne pieniądze i absolutnie nie miałam pojęcia że jest tak dobry jakościowo. Posiadam paletkę 365 Flame w skład której wchodzą kolory Molten (brzoskwiniowo różowy) Bon Fire(żywo krwisto czerwony)oraz Furnace(czerewień z złotą poświatą). Jak tylko otworzyłam paletkę ,przeraziła mnie intensywność kolorów . Róż wymaga dobrego pędzla do nakładania i trochę wprawy , ponieważ łatwo można przesadzić. Jest mocno napigmentowany ,dlatego niewielka ilość wystarcza do makijażu. I przez to jest również mocno wydajny ,mimo że mam go już prawie rok i często się nim maluje ,widać bardzo delikatne zużycie. Po prostu róż na lata. Daje piękne wykończenie ,buzia wygląda zdrowo i jest delikatnie rozświetlona. Samo opakowanie jest bardzo masywne i wytrzymałe , posiada duże lusterko pomagające w malowaniu.

Zestaw róży dostałam od siostry już ponad rok temu. Na początku popatrzyłam na nie i stwierdziłam, że moja siostrzyczka lekko zgłupiała - neonowe kolory, serio? Na szczęście dałam im szanse i obecnie jeden z trójki stał się moim codziennym ulubieńcem :) Opakowanie jest bardzo starannie wykonane i wytrzymałe (dopiero po N upadku ukruszył się jeden zawias, ale dalej się wszystko trzyma razem). Do tego wygląda bardzo profesjonalnie, zwykłe i czarne z napisem marki, cudo! W środku znajdziemy również duże lusterko. W mojej paletce Lace mam róże dość krzykliwe, dwa pomarańczowe, satynowe i jeden ceglasty czerwony z rozświetlającymi drobinkami. Wszystkie są przepiękne, po odpowiednim nałożeniu, ale jak widać po zużyciu praktycznie tylko jeden jest maltretowany ;) Róże mają świetną pigmentację, wiec trzeba być delikatnym, by nie zrobić sobie krzywdy, dzięki temu są bardzo wydajne. Niestety mamy tylko 24miesiące na ich zużycie, wiec jak ktoś sam ich używa to nie ma szans na ich wykończenie przed upływem terminu. Dobrze nabierają się na pędzel i później przylegają do twarzy. Nie pylą się. Wytrzymują cały dzień, nie blakną, nie osypują się, nie ścierają przy pierwszej okazji. Pracuję po 12h + droga do/z pracy i spokojnie dają radę bez żadnych poprawek w ciągu dnia. Nie zrobiły żadnej krzywdy na mojej twarzy - nie podrażniły/zapchały itp. Dopiero teraz, z wizażu, dowiedziałam się ile kosztują i zdecydowanie są warte tej ceny. Jeśli kiedyś uda mi się wykończyć róże, które mam (a mam wrażenie, że mam ich do końca świata i na jeden dzień dłużej), to z przyjemnością zaopatrzę się w nie ponownie!

Bardzo dobre róże , ja mam w odcieniu flame . Ładne soczyste kolory . Piękne opakowanie . Trzymają się dobrze . Róże mają fajną pigmentację , czasami łatwo przedobrzyć .Polecam każdemu

Wszystkie odcienie w paletce Pink Lemonade skradły moje serce. Eleganckie opakowanie z lusterkiem zawiera dwa pudrowe kosmetyki z drobinkami w odcieniach cukierkowego różu i koralowym. Kremowy róż jest odcieniem typowego tea rose, jednak trzeba uważać przy jego aplikacji, ponieważ jest bardzo mocno napigmentowany, jak zresztą pozostałe dwa. Z czystym sumieniem polecam!

Posiadam paletę Lace. Skusiłam się na tę paletę ze względu na odcień różu który jest podobny do Nars - Orgasm, a dwa pozostałe również wydały mi się całkiem dobre. Nie zawiodłam się, kasetka jest bardzo elegancka, posiada poręczne lusterko. Róże są dobrze napigmentowane i łatwo z nimi przesadzić. Trzeba nakładać "lekką" ręką. Są przy tym bardzo wydajne, nie pylą się. Nie wiem czy skusiłabym się na tę paletkę w normalnej cenie. Sama wygrałam ją na licytacji. Używam tego produktu od: 3 miesiące Ilość zużytych opakowań: Jedno, w trakcie

chyba, że się je wyrzuci po upływie daty przydatności ;) Nie wiem jak dużo i często by trzeba było używać tego różu, żeby go zużyć w całości :o Pogmentacja jest tak mocna, że lepiej po nie nawet nie sięgać jak się człowiek spieszy, bo sobie można zrobić krzywdę xD Chyba, że ktoś akurat potrzebuje wyglądać jak ruska lala ;) Nie uczulają, są trwałe i extra wydajne. Minusem może być cena i dostępność, ale rozliczając koszt na czas używania to wyjdą grosze... A w sumie w każdym sklepie internetowym się je znajdzie, więc tu też ten minus taki nie do końca. Polecam! Używam tego produktu od: Dłużej niż pół roku Ilość zużytych opakowań: Mniej niż 1

Na początku zaczynałam od legendarnych paletek cieni Sleek, na których się nie zawiodłam. Postanowiłam pójść krok dalej i zakupić Blush by 3. Posiadam paletkę Lace. 1) Crochet, Guipure oraz Chantilly to zestaw idealnie napigmentowanych róży. Trzeba jednak uważać, by nie zrobić sobie krzywdy. Złociste drobinki Guipure cudownie odmładzają twarz, dodają jej witalności. 2) Produkt jest bardzo wydajny, co jest cechą Sleeka. 3) Ani u mnie, ani u żadnej osoby, którą znam i która używała róży, nie powstała żadna wysypka na twarzy. 4) Paletką można dać w prezencie - ma śliczne, gustowne opakowanie. Mimo, że cienie nigdy nie upadły, wydaje mi się, że jest nawet całkiem solidne. Dużym plusem jest lusterko. 5) Róży można spokojnie używać jako cieni na powieki. 6) Brakowało mi jedynie folii, zabezpieczającej lusterko przed zabrudzeniem, chociaż to absolutna błahostka. 7) Paletka jest stosunkowo tania do jakości, a ja na Allegro kupiłam ją dosłownie za połowę ceny. 8) Trzyma się na twarzy dosyć długo, zwłaszcza jak nałoży się róże na jakiś dobry podkład.

Róże ze Sleeka to już klasyk w internetach. Ja zakochałam się w nich stosunkowo nidawno, kupując paletkę LACE. Przepadłam. Nie miałam jeszcze lepszych róży (a używałam zarówno tych tańszych, jak i tych z wyższej półki). Absolutnie genialna paletka. Róże są doskonale napigmentowane, ładnie się rozprowadzają, mają idealne odcienie i długo się trzymają. Czego chcieć więcej? Cena bardzo zachęcająca, a wydajność wręcz nie do opisania. Przy praktycznie codziennym używaniu, po roku nie widać na nich nawet wklęśnięcia. Szok! Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1 i nawet nie widać zużycia :O

Rok temu kupiłam paletkę Sugar, od tego czasu ledwo co widać zużycie. Jestem bardzo bladą osobą i mam bardzo "lekką" rękę, dzięki temu paletka jest idealna dla mnie. Nie muszę machać pędzlem jak z wypiekanymi cieniami Bourjois. Z trzech kolorów każdy może być użyty samodzielnie, lub w parze. Czasem nakładam najciemniejszy i najjaśniejszy żeby konturować twarz. Wszystkie wyglądają pięknie z bordowymi i ceglastymi szminkami i brązowym smoky. Niedawno dokupiłam Pink Sprint, nie wiem czy zmienili formułę, czy to kwestia koloru, ale jest jeszcze bardziej napigmentowana. Kolory genialnie pasują do bladej cery zimą, albo do pomadki w kolorze różowym lub fuksji. Pink parfait i Pinktini świetnie współgrają z moją cerą jak mam jakieś zaczerwienienia, przez to, że wpadają w fiolet nie podkreślają ich. Jak tylko trafię na jakąś promocję to dokupię kolejną paletkę do kolekcji. +trwałe, mocno napigmentowane, zgrabne, estetyczne opakowanie do torebki, tanie za taką jakość i pojemność, szalenie wydajne -potrzeba umiejętności i lekkiej ręki, dostępne tylko on-line aktualizacja 30 września 2014 - Dokupiłam niedawno paletkę Flame, w sieci wydaje się strasznie mocna i jaskrawa. Poza t ym, że jestem blada to jestem ruda, więc teoretycznie czerwone kolory nie powinny do mnie pasować, a jednak są idealne. Furnace jest idealnym kolorem gdy się spieszę, trudno mi z nim przesadzić, trochę trudniej jest z Molten, jednak większym problemem jest tu dla mnie jego połyskliwość (potrafi podkreślić pory) niż kolor. Środkowy, czyli Bon Fire jest mocny, jednak nałożony delikatnie wygląda bardzo delikatnie i świetnie współgra z czarną kreską i mocnymi ustami. Pigmentacja oczywiście bez zarzutów. Chcę jeszcze dodać, że produkt tym razem kupiłam w promocji na stronie sleeka, przesyłka szła do mnie tydzień i była super zapakowana. Teraz czekam jeszcze na Pumpkin i kolekcja będzie idealna. Używam tego produktu od: ponad rok Ilość zużytych opakowań: 2 otwarte

taaak to sa piekne kolory wielki roz w duzym opakowaniu a w nim 3 duze roze ja mam odcien lace 367 sa to odcienie pomaranczowe cieple brzoskiwnkowo jarzebinowo moj ulubiony kolor jarzebiny jest w tym rozu bardzo mocno napigmentowany !!! matowy w 100% cudowny na buzi wyglada jeszcze ladniej 2 srodkowy jest to roz w kolorze jak nars orgazm ;) jest mieniacy perlowy kameloonowaty, bo to polaczenie pomaranczu z rozem zatopionym w perle na twarzy zalazny od katu padania swiatla i katu parezenia raz roz raz pomarac z tym ze jest dla cery cieplej cieply goracy !!!! 3 kolor po lewej to typowa pamarancza kazdy z tych kolorow jest bardzooo napigmentowany wiec nie dla poczatkujacych !!! trzeba juz umiec nkaladac roz zwlaszcza do kolorow matowych i takze tezba je odpowiedznio rozblendowac ale efekt murowany !!!!! co do trwalosci hm mam zastrzezenie roz nie ejst na caly dzien i albo zniknie albo go musimy poprawiac :( szkoda !!!! cien ruzu poprostu systematycznie zanika az jego brak cena jest adekwatna do ilosci opakowanie bardzo porzadne poreczne z lusterkiem na poprawki, szkoda ze zadne aplikator czy malusi pedzlik sie juz w nim nie miesci jak ktos zna firme to i zna jej porzadne i ladne opakowania4naprawde sa ok jak za ta cene spodziewalam sie jeszcze tylko wiekszej trwalosci wtedy byl by to KWC pomimo tego stosuje i lubie za kolory piekne zywe i wsam raz robione na moja miare i do mojej karnacji wydajny poprzez duze napifgmentowanie :)

Oceniam paletkę Lace, którą złapałam niedawno na promocji z pewnym sklepie internetowym - bo Sleek jest niedostępny w sklepach stacjonarnych, a szkoda. Jak dotąd Sleek znam tylko z paletek cieni do powiek, które mnie nie zachwyciły, ale mają wiele fanek. Wybrałam róże z palety Lace, bo szukałam morelowego różu, a na zdjęciach odcień Crochet wyglądał właśnie tak. Cóż, na żywo ta rzekoma morela okazała się być turbo-marchewą czy radioaktywną pomarańczą ;) ale tak czy siak kolor jest niesamowity i co lepsze - matowy. Inne to Guipure, czyli ciemny zgaszony róż ze złotymi drobinami (coś a la Narsowski Orgasm) i Chantilly, czyli wyjątkowo ostry koralowy mat. Oba matowe róże są DIABELNIE NAPIGMENTOWANE. Trzeba mieć wprawną, lekką rękę, dużą świadomość gdzie, ile i jak róż aplikujemy. No i bez naprawdę dobrego pędzla lepiej nawet nie zaczynać. Bo wyjątkowo łatwo o plamę ostrego koloru i będziemy wyglądać jak drag queen albo bałwanek z buraczanym pąsem. Pomarańczowy Crochet to świetny kolor na lato, do opalonej cery. Koralowy i zimny Chantilly za to fajnie udaje zimowy rumieńczyk. Oba kolory są nowoczesne, wybitnie młodzieżowe i warto je mieć w swojej kolekcji. Celowo pomijam Guipure, bo ten kolor wybacza znacznie więcej - nie jest tak mocno napigmentowany, daje śliczną poświatę, tak więc można sobie dać spokój z rozświetlaczami. Używam go oczywiście najczęściej, bo nadaje się do subtelnego makijażu na codzień, gdy jaskrawe matowce dopiero po odbębnieniu kilku lekcji nakładania ich mogą się w "codzienniakach" okazać ładne. Paletka jest bardzo zacna, róż utrzymuje się solidne 5-6 godzin na twarzy (mam suchą cerę), kolory są odjazdowe. Starczy mi chyba na lata, co oznacza że za Chiny Ludowe kosmetyku nie zużyję - nie ma na to po prostu szans, przy tak wysokiej pigmentacji. Polecam. Używam tego produktu od: 6 tyg Ilość zużytych opakowań: 1 op

Róż jest ładnie napigmentowany i ma piękne nasycone kolory w sam raz do makijażu osób z ciemniejszą karnacją, ale i te i porcelanowej cerze nie będą niezadowolone. Wszystko tkwi w sposobie nakładania różu i w pędzlu. Pędzel musi być dość włochaty i puszysty w przeciwnym razie nałożymy za dużo pigmentu i nie da się go rozetrzeć. Kolor trzeba budować aż się osiągnie oczekiwany rezultat. Pędzel trzeba strzepnąć, a nakładamy na porządnie przypudrowaną twarz, więc nie piszcie że jest zbyt pstrokaty tylko opanujcie techniki nakładania. Oceniam kolory LACE I SWEET CHEEKS z zestawu CANDY.

na tyle czasu mi ta paletka wystarczy. Kiedy otworzyłam paczuszkę z tymi różami, byłam przerażona. Wariant Lace na ekranie nie wygląda na aż tak napigmentowany jak w rzeczywistości... Ale z tego słynie Sleek, poza tym ciężko to uznać za minus. Paleta składa się z trzech róży: Crochet - mocny matowy pomarańcz, który przywodzi mi nieco na myśl limitowane Aruba Guipure - krypto-Rose Gold, o minimalnie bardziej czerwonym odcieniu Chantilly - nazwałabym ten odcień jasnoczerwonym, najlepiej napigmentowany róż z zestawu. Sprawdza się na obecną zimową porę. Trwałość średniawa. Z mojej twarzy schodzi po mniej więcej czterech godzinach, tak jak w Sleekowym standardzie. Miękkie, ale jak dotąd nie zauważyłam mocnego pylenia się ich w opakowaniu. Fakt faktem, można z nimi poważnie przesadzić jeśli się nie wie co się robi. Na szczęście dla siebie, miałam wcześniej dwa róże pojedyncze tej marki, więc doskonale wiem co robię. W moim wypadku wystarczy pacnięcie [dosłownie, pacnięcie] powierzchni różu pędzlem duo fibre z Maestro, żeby wymodelować jeden policzek z naturalnym efektem. Na pewno nie ma szans zużyć ich w podanym terminie ważności, więc są wydajne aż do przesady. Myślę jednak, że są warte swojej ceny i warte wypróbowania. Używam tego produktu od: tej palety konkretnie od dziś, róży Sleeka od paru miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno lekko naruszone [Lace]

idealne!:) nie zaluje wydanych na nie 10 funtow posiadam palete w odcieniu Lace idealnie napigmentowane, trzeba uwazac mozna naprawde przesadzic, nie podrazniaja, nie zapychaja, trzymaja sie calutki dzien na skorze, ja uzywam ich rowniez jako cieni do oczu, moj ulubiony srodkowy w opakowaniu, roz ze zlotymi drobinkami, piekny kolor, na powiekach jak marzenie, bardzo jestem zadowolona, chociaz osypuje sie w opakowaniu, mialam problem z wyborem odcieni bo sa inne ale w wscieklych kolorach, dla kogos kto nie ma wprawy moga byc problemem w aplikacji polecam :) Używam tego produktu od: kilku miesiecy Ilość zużytych opakowań: minimalne zuzycie pierwszej