Już na pierwszy rzut oka róż wygląda pięknie, przyznajcie :) Odcień lekko przybrudzonego, zgaszonego różu to kolor, który z pewnością niejednemu typowi urody doda dziewczęcego rumieńca oraz sprawi, że cały makijaż będzie promienny i świeży.
Róż Rockateur już w opakowaniu robi wrażenie. Ja akurat mam go w zestawie z palety Cheek Parade, ale kiedy dobiję denka chętnie kupię go w każdej innej formie (najchętniej w innej limitowanej, bo te bardziej się opłacają). No właśnie, pojedynczo ten róż kosztuje w granicach 150zł a w palecie 5 pełnowymiarowych produktów dostałam go za około 230zł. Z tego co wiem to każdy z nich kosztuje powyżej 130zł, tak więc o wiele, wiele bardziej się opłaca kupować w ofertach limitowanych, mi do szczęścia brakuje tylko rozświetlacza Dendelion i różu Gold Rush.
No ale wracając do różu :) Jak można zaobserwować posiada piękne tłoczenie z napisem ROCK, które u mnie jest już ledwo zauważalne - tak bardzo lubię po niego sięgać. W opakowaniu wydaje się dość mocno błyszczący niczym rozświetlacz, ale na twarzy daje efekt cudownej, lekko rozświetlającej satyny, która ożywia cerę i nadaje jej młodzieńczej świeżości. Pigmentacja jest bardzo bezpieczna. Nie sugerujcie się tu swatch'em, bo ten nie oddaje na dłoni tego, co można stworzyć tym produktem na policzkach. Swatch'uje się ciężko, ale całkiem dobrze chwyta się pędzla i co ważne - można go budować. Aplikacja odbywa się na tyle bezpiecznie, że aby był widoczny trzeba kilka razy machnąć pędzlem a jeśli to za mało - dodać jeszcze odrobinę. Szczerze powiedziawszy bardziej ufam mniej napigmentowanym różom, wolę je dołożyć niż zrobić kleksa i zdejmować nadmiar. Bóg wie jaka pigmentacja nie zawsze jest dobra i już się dawno o tym przekonałam, a znowu aż tak początkująca w makijażu nie jestem i coś tam o tym wiem :)
Róż aplikuję zazwyczaj skośnym pędzelkiem i preferuję do tego lekko rozłożyste włosie a nie zbite. Wtedy praktycznie się nie pyli a lekką ręką aplikuje się bajecznie, bez plam, dziur czy prześwitów. Dobrze łączy się z brązerem i rozświetlaczem tworząc ładną, spójną całość. Nie widzę także przeciwwskazań do tego, aby użyć go jako cień do konturowania oka, zawsze to inny kolor, ale jednocześnie na tyle stonowany, że można nim stworzyć delikatny, dzienny look.
Trwałość - bez zarzutu, trzyma się na mojej twarzy przez cały dzień i jest cały czas zauważalny (oczywiście przeze mnie jak zwracam na to uwagę, bo nie rzuca się mocno w oczy i kiedy ktoś patrzy nie wychodzi na pierwszy plan). Bardziej chodzi mi o to, że podczas demakijażu widzę go na waciku kosmetycznym.
Kiedyś nie rozumiałam tych cen, ale poznałam już nieco jakość marki Benefit i stwierdzam (ze współczuciem dla mojego portfela), że cena jest nieco uzasadniona. Warto jednak kupować w promocji Sephory -20% lub jak wspomniałam wcześniej - w zestawie kilku produktów, wtedy aż tak cena nie boli kiedy widzi się oszczędność. Z tego co wiem można też kupić miniaturkę na próbę, aby przekonać się czy dany odcień się sprawdzi. Ja ze swojej strony z przyjemnością polecam, to mój ulubieniec na lato :)
Zalety:
- bardzo ładny kolor przygaszonego różu
- ma satynowe wykończenie i nadaje cerze pięknego rumieńca i świeżości
- bezpiecznie napigmentowany
- ładnie łączy się z brązerem i rozświetlaczem w spójną całość
- aplikowany miękkim włosiem praktycznie się nie pyli
- przepiękny design
- trwały
- wydajny
Wady:
- cena regularna pojedynczego kosmetyku jest wysoka (warto więc kupować w limitowanych zestawach kilku pełnowymiarowych produktów)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie