S-Lab Apers, Reduktor potu do stóp 

Nie ukrywam-problemy z potliwością to ja mam:( O ile pod pachami ratuje mnie duet Bloker+jakiś pachnący anty w kulce, zaś łapki częste mycie i puder dla dzieci, o tyle nad stopami mi ciężko zapanować. Moją sytuację pogarsza fakt, że przez 99% roku chodzę w zakrytym obuwiu i skarpetkach. Do tego spędzam w nich większość dnia, więc warunki ekstremalne. Ten reduktor kupiłam za namową pani farmaceutki w aptece. Na moje nieśmiałe pytanie(przyznaj się obcemu człowiekowi, że bardzo pocą ci się stopy, nawet jeśli to lekarz/farmaceuta/psychoterapeuta, to jest wyzwanie:D) co może mi polecić na pocące się stopy, ta od razu podała mi ten produkt i zachwalała jaki to on jest skuteczny i że będę zadowolona. Opakowanie, czyli Najbardziej Irytujący Atomizer Ever. O ile atomizery to według mnie jeden z największych wynalazków ludzkości zaraz obok internetu, ognia, szczotki do włosów i mydła, to ten tutaj potrafi doprowadzić mnie do wściekłej pasji-zacina się, przez większość czasu naciskam, a tu marna strużka płynu, zamiast mgiełki blokera. Czasami zdarza się, że dobrze działa i poprawnie rozpyla płyn, ale przez większość czasu...patrz wyżej:ziewam: Płyn ma smrodek alkoholu i bardzo wolno wysycha na skórze-muszę poczekać co najmniej 20 minut zanim założę skarpetki. Bloker bardzo słabo działa na moich stopach. Używam go dwa razy w tygodniu i nie widzę większego działania. Stopy nadal mi się pocą(może troszkę mniej, ale jednak nie czuję znacznej różnicy), nadal po całym dniu w szkole zdejmując w domu buty czuję średnio przyjemny zapach:torba: Wysusza skórę, potrafi zapiec w zetknięciu z drobnymi otarciami. Wydajność bardzo wysoka-męczyłam go pół roku. Takie nic. Nie czuję ani odrobiny suchości ani komfortu. Do tego wciąż nie mogę przeboleć faktu, że wydałam na niego ponad 15 zł:brzydal: Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: jedno