Dezodorant ten kupiłam pod wpływem wielkiej promocji, na której był. Nie sprawdzałam nawet jego zapachu, brałam w ciemno. Kosztował tylko niecałe 10 złotych w drogerii Natura, z czego regularna cena to około 35 złotych.
Uwielbiam wszelkie zapachy. Traktuję je jak taką aromaterapię. Jestem spod znaku byka, więc uruchamianie moich zmysłów jest bardzo ważne, szczególnie zmysłu powonienia. Jeśli zapach trafia w mój gust, to automatycznie poprawia mój humor, moje nastawienie, a dodatkowo każdy z nich sprawia, że czuję się inaczej. Nie ukrywam, że jednak najbardziej lubię te słodkie, zarówno z kategorii tajemniczych, mrocznych, jak i promiennych, cukierkowych. Dezodorant Beyoncé wzięłam w ciemno, ale na szczęście okazało się, że jest to dobry, delikatny zapach na co dzień, lecz bardziej na nadchodzącą wiosnę, a potem lato. Pierwsze psiknięcie na ciało uderza w nas alkoholem, co akurat jest normalne w przypadku perfumowanych dezodorantów. Po tym jak się ulotni, wyczuwam silny zapach owoców, z czego najbardziej granatu, a pomieszany on jest ze słodkim kokosem. Ta mieszanka utrzymuje się krótko, bo do 30 minut. Następnie kokos wybija się jeszcze bardziej, tworząc fajny, egzotyczny klimat w połączeniu z dosyć mocno już wyczuwalnymi nutami kwiatowymi, np. orchideą. Nie potrafię dokładnie określić jak długo w tej fazie się utrzymuje, ale jest to kwestia kilku godzin. Kolejna faza chyba podoba mi się najbardziej - całość zmienia się w pudrowy, dosyć słodki zapach kwiatów i kokosa, pozostając na skórze już do kąpieli, a na ubraniach do następnego prania. Ta podstawa kojarzy mi się z ciepłymi, weekendowymi, wiosennymi popołudniami lub słonecznymi, gorącymi wakacjami. Myślę, że zatrzymam sobie go na takie chwile, bo póki co pogoda nie zachwyca. Podsumowując - jak na produkt tego typu, zachwyca zarówno wielowymiarowość, jak i świetna trwałość. Mimo tego nie warto kupić go za regularną cenę stacjonarnie, ponieważ w tej samej cenie lub podobnej możemy dostać naprawdę dobrą wodę perfumowaną. Natomiast jeśli zauważycie go w fajnej promocji, jak ja, to bierzcie i testujcie!
Opakowanie to szklana butelka z atomizerem i purpurową, plastikową zatyczką. Tutaj nie mogę się do niczego przyczepić. Atomizer działa bardzo gładko i sprawnie, rozpylając całkiem dużą mgiełkę, co w przypadku dezodorantu jest dobrą opcją. Wiadomo, że będziemy potrzebować go więcej niż typowej wody perfumowanej. Butelka jest bardzo dobrej jakości, co można wyczuć trzymając ją w dłoniach. Po prostu czuję, że to nie jest dezodorant z półki, np. firmy La Rive. Zatyczka bardzo mocno trzyma w zamknięciu, a nawet powiedziałabym, że za mocno. Z tłustymi rękami, np. od kremu, można mieć problemy z otwarciem. Pojemność to 75ml - dezodorant używam od końca grudnia zeszłego roku, ale nie doszłam jeszcze nawet do połowy butelki. Po pierwsze wydaje mi się, że używanie go zimą to po prostu strata, więc czekam na wiosnę. Po drugie mam w domu więcej zapachów, które regularnie używam.
Zalety:
- Świetny, egzotyczny, wielowymiarowy zapach na wiosnę i lato
- Bardzo dobrej jakości butelka i atomizer
- Trwałość na skórze i ubraniach jest bardzo dobra, jak na perfumowany dezodorant
Wady:
- Regularna cena stacjonarnie (lepiej poczekać na promocę lub kupić przez Internet)
- Przy codziennym użytku mógłby okazać się mało wydajny
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie