Rosyjskie kosmetyki naturalne bardzo przypadły do gustu mnie i moim włosom, bo do tej pory właśnie tych włosowych używałam, całkowicie zapominając o reszcie ciała. Dlatego niezmiernie ucieszyło mnie, kiedy w Auchan, w którym robię niemalże każde zakupy, pojawiły się w ofercie kosmetyki właśnie m.in. Agafii. W związku z ogromnymi zapasami kosmetycznymi na początek skromnie sięgnęłam po krem do rąk. Mam suchą i atopową skórę dłoni, dlatego to właśnie ten rodzaj kosmetyków schodzi u mnie najszybciej.
Omawiany w tym miejscu krem jest dość gęsty i po nałożeniu na skórę nie spływa z niej, nawet pod wpływem jej ciepła. Ma kremowy kolor i bardzo przyjemny, owocowo-malinowy zapach. Raczej delikatny i niemęczący, chociaż na dłoniach przez jakiś czas się utrzymuje.
Z racji naturalnego składu na początku odrobinę bieli, ale nie jest to wielki problem, bo w miarę szybko da się go rozsmarować. Po rozprowadzeniu przez kilka chwil pozostawia po sobie delikatnie satynowy film, który nie jest uciążliwy, ale te kilka minut trzeba mu dać na porządne wchłonięcie. Ja go stosowałam wiele razy w ciągu dnia i nie stanowiło to dla mnie większego problemu.
Niestety, mimo przyjemnych właściwości fizycznych u mnie nie zdał egzaminu. Myślę, że generalnie nada się wyłącznie dla osób o bezproblemowej skórze dłoni. Ot tak, dla wygładzenia ich. Mimo swojej treściwej konsystencji wyłącznie wygładza i to też nie na długo. Nie odżywia, nawilża w niedostatecznym stopniu, więc i odmłodzeniu z pewnością mowy być nie może. Odkąd go stosuję moje skórki wołają o pomstę do nieba. I to nawet teraz, kiedy temperatury zrobiły się wyższe, a skóra nie jest narażona na mróz i przeraźliwe zimno.
Wydajność również oceniam na minus, bo trzeba sporo kremu nałożyć, żeby nasmarować całe dłonie. No i optymalnie jest powtarzać aplikację regularnie i często, bo nawilżenie szybko przestaje być satysfakcjonujące.
Na swojej miejscami podrażnionej AZS skórze nie zaobserwowałam żadnych reakcji alergicznych i nadwrażliwości, więc generalnie jest to łagodny i bezpieczny kosmetyk. Co oczywiście jest zasługą krótkiego i naturalnego składu. Jednak w tym przypadku zbyt słabego, żeby cokolwiek zdziałać. Dlatego dziwi mnie nazwanie go przez producenta odmładzającym, bo dla mnie taki kosmetyk powinien mocno odżywiać.
Krem znajduje się w tubce wykonanej z miękkiego, ale wytrzymałego tworzywa. Tubka jest zakręcana, więc i średnio wygodna.
Kolorystyka wydaje się bardzo bogata - złoto, granat i krem, ale wszystko ze sobą dobrze gra, tworząc estetyczną i nawet elegancką całość. Zwłaszcza, że plastik jest matowy, więc nie bije blaskiem po oczach.
Cena niziutka, bo u mnie kosztuje on w granicach 4 złotych. Dostępność w moim średniej wielkości mieście też jest ok, ponieważ marka dostępna jest u nas w wielu sklepach eko, aptekach i marketach.
Ale jakie to wszystko ma znaczenie, skoro krem nie wart jest najmniejszego zainteresowania...
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie