Pierwszy raz z Yonelle zetknęłam się rok czy półtora temu, kiedy to któregoś pięknego dnia lustro oprócz tego, żem nie najpiękniejsza, podpowiedziało, że również wyraźnie coraz starsza.. :) A o tym, że walka z powyższym bajką wcale nie jest wiemy wszystkie. Przeszukałam więc blogi w poszukiwaniu czegoś skutecznego, sprawdzonego, i takim sposobem trafiłam na Yonelle, wielokrotnie nagradzaną też w różnych kosmetycznych plebiscytach. Marka dedykowana jest starszym osobom, ale ja nie podpisuję się pod filozofią 'ten krem dla 20, a ten dla 40', raczej patrzę na to czego potrzebuje moja skóra.
Yonelle chwali się nie tylko składnikami, głównie kwasem hialuronowym i peptydami, ale także technologią zasadzki na wodę, która ma za zadanie zapobiegać 'uciekaniu' wody ze skóry. Brzmi dobrze.
W opisie jest pewna pomyłka, bo 22 zł płacimy za jedną parę, czyli 2 sztuki, a nie 4. Ja kupiłam zestaw (4 pary) z myślą o kuracji, ale przyznaję, nie do końca mi to wyszło. Płatki nie są tanie, sama się wahałam, ale peptydy w składzie zawsze kosztują (świetne płatki z peptydami od np. Orientany to też ok. 20zł!). Dobra wiadomość jest taka, że w opakowaniu jest serum na całą twarz i to nawet na 2 aplikacje. To lejący żel, po posmarowaniu trochę się lepi, wklepuję go, czekam i dokładam, jeśli czuję potrzebę, nie wchłania się jednak błyskawicznie. Materiał, z którego wykonane są płatki średnio mi się podoba, to coś w rodzaju płatków hydrożelowych i wydaje mi się, że one za szybko wysychają, co nie ma sensu kiedy saszetka pełna jest serum. Różnicę po użyciu widać, zwłaszcza na drugi dzień rano. Działa trochę jak żelazko do zmarszczek, wygląda się świeżej i młodziej, polecam też spróbować z rollerem. Jeśli chodzi o inne produkty tego typu, to dobrze wspominam też płatki Tony Moly (takie z pandą :) ), i właśnie Orientany z czereśnią, ale nie powiedziałabym, że te recenzowane, przy wszystkich obietnicach i technologiach są o niebo lepsze, raczej porównywalne. Robią robotę i to widać, być może przy głębszych zmarszczkach efekt byłby bardziej spektakularny.
Nie ocenię ich na 5, ale bardzo możliwe, że jeszcze się na nie skuszę, bo chcę ich spróbować jako kuracji właśnie, takiego pielęgnacyjnego boostera. Tak czy inaczej, swoje kosztują, ale działają.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie