Lancome Grandiôse Liner Eyeliner ze zginanym aplikatorem

Mam problem aby malować się eyelinerami z tym było to bardzo łatwe, byłam w szoku, że umiem sobie nim namalować idealna kreskę. Tuszu nabiera tyle aby namalować kredkę, nie ma problemu ze zbyt duża ilością, po potrząśnięciu słychać małe kuleczki które idealnie zdejmują nadmiar tuszu. Kolor bardzo intensywny, utrzymał się cały dzień. Łamany kałamarz pomagał mi w pomalowaniu się. Żadnym innym eyelinerem nie udało mi się zrobić tak pięknej kreski.

Myślałam, że produkt z tej półki cenowej po prostu musi zrobić efekt "wow", ale jak widać myliłam się. Samo opakowanie eyelinera jest bardzo szykowne, jakby szklane. Fragment z pędzelkiem jest długi, można go "zgiąć", co w teorii ma pozwolić na łatwiejsze operowanie eyelinerem. Niestety przy samodzielnej aplikacji ta funkcja mija się z celem - mnie o wiele bardziej latwiej było pracować na prostym niż zgiętym pędzelku. Dodatkowo od samego początku miałam problem z nabraniem odpowiedniej ilości produktu - jakby w opakowaniu vylo go po prostu mało. Kreska jest ładna, matowa, ale znam dużo wiele tańszych eyelinerów, które dadzą lepszy efekt bez tych wszystkich problemów. Rozczarowanie.

Kreska na oku to właściwie jedyny, wyrazisty akcent w makijażu jaki wykonuję od lat - mam więc sporą wprawę i przetestowałam wiele eyelinerów z różnych półek. Ten otrzymałam w prezencie i byłam go bardzo ciekawa, jednak - co tu dużo mówić - spotkało mnie rozczarowanie. Pędzelek jest cienki i precyzyjny, a także elastyczny - teoretycznie można swobodnie malować ALE utrudnia to jakoś samego eyelinera. No właśnie, zarzut nr 1: tusz szybko zasycha (?) na pędzelku i trzeba go co chwilę maczać - tu od razu pojawia się zarzut nr 2: zanurzenie pędzelka nie oznacza, że nabierze się odpowiednio dużo tuszu. Trzeba solidnie potrząsnąć - nie wiem, czy to ja trafiłam na taki egzemplarz, czy po prostu jest coś nie tak z konsystencją. Zarzut nr 3, najpoważniejszy i dla mnie dyskwalifikujący: kreska jest nietrwała. Ostatnio z najwyższym rozczarowaniem zauważyłam w pracy, że rozmazała mi się jaskółka - po zaledwie 4-5 godzinach od aplikacji... Uważam, że to porażka przy produkcie z tej półki cenowej - jest wiele drogeryjnych eyelinerów za ułamek tej ceny, które bez problemu trzymają się 8 godzin i dłużej. Na koniec uwaga co do głównego "bajeru", czyli opcji zginania aplikatora - przy samodzielnym wykonywaniu makijażu moim zdaniem nie daje to absolutnie NIC. Ja w ogóle z tej opcji nie korzystam, bo w żaden sposób nie ułatwia to pracy. Żeby jednak oddać sprawiedliwość, moja znajoma makijażystka uświadomiła mi, że to pomaga, ale w sytuacji, gdy malujemy kreskę komuś na powiece. Wierzę jej, że tak jest, ale dla mnie tej opcji w ogóle mogłoby nie być - wolałabym w zamian większą trwałość. Czy są jakieś plusy? Wspomniany pędzelek i ładny, matowy odcień czerni. I oczywiście piękny design. To jednak przy tej cenie stanowczo za mało - ja daję 1 gwiazdkę, bo nie ma opcji 1,5.