Produkt ten kupiłam zachęcona polecającym artykułem i filmikiem na Wiżazu. Niestety, nie spełnił moich oczekiwań i mam wrażenie, że używałam zupełnie innego produktu, niż wizażowa recenzentka...
OGÓLNE UWAGI:
Produkt w całkiem ładnym, plastikowym opakowaniu - niestety napisy dość szybko się ścierają, co wygląda nieestetycznie. Sam puder w ciekawych kolorach, z pewnością przyciąga uwagę na półce sklepowej i - później - w kosmetyczce.
Posiada bardzo delikatny, ledwie wyczuwalny zapach, który jest całkowicie neutralny.
UŻYWANIE:
Tu niestety zaczyna się zapowiedzieć tego, co opiszę w rubryce "działanie". Bardzo trudno nabrać ten produkt, zarówno pędzlem, jak i gąbką. Jego przyczepność to po prostu dzieło przypadku - raz nabiera się go za dużo, raz za mało. W dodatku pyli i osypuje się na ubrania, z których ciężko go usunąć.
DZIAŁANIE:
No cóż... wizażowa recenzenta zachwalała go tak, że po pierwszym użyciu powróciłam do tego artykuły, by przekonać się, czy aby na pewno kupiłam ten produkt, o który chodziło. Na pewno, co wcale mnie nie pociesza.
Zacznijmy od tego, że kosmetyk niemiłosiernie bieli! Tworzy na twarzy białawą opalizującą warstwę, która może i sprawdzi się u mima w cyrku, ale nie podczas codziennego stosowania! Żeby nieco zmniejszyć bielenie zaczęłam mieszać ze sobą jedynie dolne warstwy pudru (te kolorowe), pomijając największą - białą. Było trochę lepiej, ale wciąż efekt mnie nie zadowalał.
Zadanie pudru określone jest jako "upiększające". No cóż, plusem jest to, że istotnie dość ładnie wygładza, pozostawiając skórę satynową, ale na tym jego zalety się kończą. Z jakiegoś powodu producent ubzdurał sobie, że upiększenie równa się dodaniu do produktu miliarda opalizujących drobinek - jak do rozświetlacza. Trzeba naprawdę uważać, by nie przegiąć z tym produktem, bo będziemy się świecić jak bożonarodzeniowa choinka, co ma więcej wspólnego z tandetą, aniżeli z pięknem.
Trwałość produktu również pozostawia wiele do życzenia. Zazwyczaj używam pudru, by podtrzymywał podkład - tutaj zadania się odwróciły: to podkład musiał podtrzymywać puder! Używając Secret Garden na krem BB pozbywałam się go w przeciągu 2-3 godzin od nałożenia. Gdy zastosowałam go na ciężki, mocno kryjący podkład udawało mu się wytrzymać do 4. Żadnym sposobem nie dawało się go utrzymać na twarzy dłużej. Jeśli dodatkowo powietrze było wilgotne, twarz zaczynała mi się świecić zaraz p wyjściu z domu. Nie zliczę, ile różnych kombinacji zastosowałam, by jakoś wydłużyć trwałość tego kosmetyku - wszystko na marne. W końcu pogodziłam się z tym, że nie polubimy się za żadne skarby i zaczęłam go używać jak rozjaśniacza z opalizującym wykończeniem - stosuję go czasami na powieki, odrobinę na nasadę nosa czy kości policzkowe. W niewielkich ilościach, by nie wyglądać, jakbym upaprała się kredą przy tablicy. Czasem udaje mi się osiągnąć całkiem fajny efekt, no ale nie oszukujmy się: ten puder nie do tego służy.
Jedno jest pewne: kosmetyk ten NIE NADAJE się do stosowania na całą twarz, chyba że akurat otrzymaliśmy angaż w cyrku albo idziemy na tematyczną imprezę pod tytułem "Tandetny błysk".
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie