Baylis & Harding, Sweet Mandarin & Grapefruit, Balancing Body Wash (Żel pod prysznic)

Dostałam zestaw kosmetyków z tej firmy od rodziny z Anglii, zapakowany w piękne firmowe pudełko. Ależ powiało luksusem...

W zestawie były 2 myjadła po 100 ml, krem do rąk, balsam do ciała, myjka oraz porcja soli do kąpieli.

Żel miał konsystencję niestężonej galaretki - dosłownie. Taki żółtawy glut, który nawet ciężko było wytrząsnąć z buteleczki. Wypadał wręcz kawałkami. Pienił się średnio. Nie miał żadnych właściwości oprócz mycia.
Moją skórę troszkę wysuszał - nie zdążył narobić innych spustoszeń, bo wspomniane 100 ml wystarczyło zaledwie na jakieś 5 użyć. Całe szczęście.
Buteleczka ze złoconą, plastikową zakrętką jest estetyczna i to chyba największy plus produktu.

Zapach w ogóle mi się nie podoba - w każdym z tych kosmetyków. Ogólnie połączenie mandarynki i grejpfruta brzmi fajnie, ale tutaj jest to po prostu coś gorzkiego pomieszane z czymś lekko kwaśnym. Do tego mdłe i nadgnite. Mój nos mówi stanowcze nie!

Skład średni, sls, mało wartościowych substancji, żeby nie powiedzieć, że prawie wcale ich nie ma.

Przefiltrowałam internety w poszukiwaniu cen kosmetyków tej firmy i przeżyłam lekki szok, jak można za takie kwoty sprzedawać aż takie [cenzura]. Jestem zła. Żele z isany albo innej biedry to przy tym majstersztyk.

plusy:
+ delikatnie cytrusowy zapach, z wyraźną staroświecką, ale przyjemną nutą
+ dość dobrze oczyszcza

minusy:
- prawie się nie pieni
- galaretowata konsystencja, która przecieka przez palce
- wysusza skórę

inne cechy, których nie biorę pod uwagę przy ocenie:
- słaba dostępność
- okropnie niewydajny (300 ml starczyło na około 7 użyć)
- za wysoka cena
- butelka bez dozownika z za dużym otworem

Żel pod prysznic dostalam w prezencie w całym zestawie.
Na poczatku ujęło mnie opakowanie tego żelu. Naprawde ładne, eleganckie, zakonczone złotym korkiem, chociaz po czasie wierzchnia warstwa schodzi i zostaje srebrny korek. Dośc gruby plastik, który cięzko zgiąć na pewno nie ułatwia wydobycia produktu.
Zapach to istna rewelacja. zel pachnie przepieknie, orzezwiająco słodką mandarynką, chociaz zapach jest dosc nietrwaly bo podczas kapieli o ile go czuc, tak juz po nie utrzymuje sie na skórze.
Konsystencja żelu jest na pewno nie tradycyjna. Pierwszy raz spotkalam się z konsystencją jak kisiel...troche glut. Ale po nalozeniu na myjke ładnie sie pieni wiec nie mam do konsystencji zadnych zarzutów.
Wydajnosc tego produktu jest raczej słaba. Dość spora porcja żelu nie starcza na cale ciało. O ile ladnie sie pieni i mozna umyc plecy, brzuch, to do nog trzeba nalozyc juz nową porcję żelu co jest irytujace.
Skład również nie powala na kolana, gdyz jest dosc chemiczny, nie ma dobrych skladnikow nawilzajacych ani odzywczych.
Patrzac na ceny rczej jest to małe zniechęcenie, jak za tak słabą wydajność, natomiast otrzymany jako prezent jest po prostu ok.
Z tego co wiem jest słabo dostepny w polsce wiec osoby ktore chca wypróbowac, musza udac sie gdzies dalej

Jestem w stanie wiele wybaczyć żelowi, który ładnie pachnie. Niestety, tego żelu nie ratuje nic. Zapach jest ładny, ale bardzo słaby. W czasie mycia ledwo coś czuję, po spłukaniu nie pachnie w ogóle.
Konsystencja doprowadza mnie to szału - to taki glut, który ucieka z rąk i nie da się go nawet rozprowadzić na ciele. Jedyną opcją jest wylewać trochę bezpośrednio na ciało i od razu spieniać. Półlitrowa butla nie ułatwia sprawy.
Tak jak i balsam z tej serii (ale też inne produkty) osiąga w Polsce niebotyczne ceny a nie oferuje jakości.

Ten produkt otrzymałam w prezencie od rodziny. Opis produktu ujął mnie w 100%. Zapewnienie luksusu, prestiżu i niepowtarzalnego działania jeszcze bardziej zachęciły mnie do tego produktu. Pierwsze wrażenie? Wow, co za zapach! Mandaryka poprostu cudo. Konsystencję pokochałam, ale więcej informacji powiem wam poniżej.