Używam nafty kosmetycznej od lat. Z tej firmy miałam już chyba wszystkie rodzaje (z pokrzywą, olejem arganowym, witaminami itp.). Szczerze mówiąc nie widzę między nimi różnicy, wszystkie sprawdzają się idealnie.
JAK JĄ NAKŁADAM
Nakładam naftę na całe włosy, od nasady po końce. Nie wcieram jej w skórę głowy, bo zwykle jednocześnie używam wcierki. Wylewam ją na włosy wprost z opakowania w ilości "na oko" i wmasowuję. Jeżeli nadal czuję, że miejscami włosy są suche, dolewam nafty i znowu wmasowuję. Powtarzam te czynności do momentu, aż moje włosy będą tłuste, ale nie na tyle, żeby ściekał z nich produkt. Potem zaczesuję włosy na gładko, robię kucyk, zakładam opaskę i tak chodzę do końca dnia.
Czasami nakładam ją w piątek wieczorem i zmywam dopiero w niedzielę wieczorem, czyli trzymam ją na włosach cały weekend.
Generalnie im dłużej mam ją na włosach, tym lepszy efekt daje. Minimum to kilka godzin, maksimum kilka dni.
Dodam, że inne olejki i oleje potrzebują trochę czasu, żeby rozgrzać się podczas nakładania, i sprawiają trudności w rozprowadzeniu. Oblepiają włosy, ale w nie nie wnikają. W porównaniu z nimi nafta jest banalna w nakładaniu. Od razu się wchłania. Moje wysokoporowate, przesuszone, puszące się włosy wręcz ją wsysają ;) Wystarczy wylać ją na włosy, przeczesać palcami, a sama się rozprowadza. Nie trzeba jej wmasowywać na siłę.
JAK JĄ ZMYWAM
Zmywam ją z włosów zwykłym szamponem. Potem nakładam odżywkę i resztę ulubionej pielęgnacji (balsam bez spłukiwania, odżywkę w sprayu, olejek-serum na końcówki).
JAK CZĘSTO JEJ UŻYWAM
Staram się nakładać ją kilka razy w miesiącu, kiedy moje włosy są przesuszone.
Używam jej też przed większymi wyjściami, kiedy chcę, żeby moje włosy były nawilżone, lejące i wyglądały jak z reklamy. Nakładam ją wtedy 1-2 dni wcześniej i zmywam dzień przed wielkim wyjściem, potem nakładam ulubioną pielęgnację, wałki, i tak idę spać. A następnego dnia mam boskie włosy.
EFEKT NA WŁOSACH
Kilka chwil po nałożeniu jej na włosy, włosy stają się lśniące i gładkie w dotyku. Nawet jeśli chwilę wcześniej były wysuszone na wiór i postrzępione, to zaczynają tworzyć taflę, którą bez problemu można przeczesać palcami.
Po zmyciu nafty i wysuszeniu włosów, włosy są gładkie, lśniące, przelewają się między palcami, tworzą piękną, gładką taflę jak z reklamy. Są nawilżone i dociążone, ale nie przeciążone. Końcówki się nie puszą, nie rozczapierzają i nie wyglądają jak u stracha na wróble, nawet jeżeli były w takim staniem przed użyciem nafty.
Ogólnie włosy wyglądają zdrowo i na dłuższą metę naprawdę stają się zdrowe. Nafta sprawia, że są bardziej elastyczne, więc mniej się łamią, mniej kruszą, mniej odstają, są mniej podatne na zniszczenia.
Co ważne, nafta działa dobrze już po pierwszym użyciu, ale ten efekt trwa także po kolejnych użyciach. Nie jest jak typowe kosmetyki z marketu, które sprawiają, że włosy są piękne przez chwilę, a potem niszczą się bardziej.
KONSYSTENCJA, ZAPACH
To bardzo rzadki, tłusty, przeźroczysty płyn. Pachnie słodko, przyjemnie, żółtymi kwiatami, ale woń nafty jest wyraźnie wyczuwalna (mi nie przeszkadza, nie powoduje bólu głowy ani dyskomfortu).
OPAKOWANIE
Nafta mieści się w małej, plastikowej butelce o zawartości 120 g. Butelka ma zwykłą zakrętkę, ale w jej szyjce umieszczono korek z malutką dziurką, która ułatwia dozowanie produktu. Gdyby nie ten korek, chyba wylałybyśmy pół butelki naraz, bo nafta, przez to że jest niesamowicie rzadka i tłusta, jest wyjątkowo "ruchliwa" i podatna na rozlanie.
WYDAJNOŚĆ
Dzięki temu, że jest bardzo rzadka, nawet niewielka ilość wystarczy do "naolejowania" włosów. Jest przez to bardzo wydajna. Jedno opakowanie wystarcza na ok. 1-2 lata.
CENA... I TROCHĘ WSPOMNIEŃ ;)
Kiedyś nafta kosmetyczna kosztowała kilka złotych. Gdy byłam dzieckiem, stanowiła podstawę pielęgnacji wszystkich dziewczyn, które chciały zadbać o włosy "trochę bardziej".
Potem nadeszła era włosomaniactwa i w zalewie kosmetyków rosyjskich, indyjskich, wcierek Jantar i Banfi, całych serii dedykowanych włosom od Anwen i HairyTale, klasyczna nafta trochę zbladła i poszła w zapomnienie. Sama na kilka lat przestałam jej używać i wolałam wydawać furę pieniędzy na olejki z Kerastase, indyjskie, z Alterry itp.
Dopiero kiedy kilka lat temu rozjaśniłam włosy w domu (świetny pomysł, jeśli chcecie stracić włosy i resztki godności, wyglądając przez kolejne 2-3 lata jak strach na wróble ;) ), nafta na nowo pojawiła się w moim domu. I już nie wyobrażam sobie bez niej życia. Robi na moich włosach o wiele większe cuda niż najdroższe kosmetyki. Dlatego mimo że teraz potrafi kosztować prawie 20 zł, i tak ją kupuję.
PODSUMOWANIE
Ogromnie polecam!!! :)
Zalety:
- wygładza, nawilża, uelastycznia, ujarzmia, robi taflę jak z reklamy
- działa nawet na najbardziej zniszczone i przesuszone, kruszące się, łamliwe włosy
- ładnie, słodko pachnie żółtymi kwiatami i typową naftą
- wydajna
- dość tania
- polska firma!!!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie