O nafcie i jej świetnym działaniu na włosy usłyszałam ponad rok temu. Miałam wtedy duży problem z wypadaniem-włosy leciały mi garściami, bardzo się przerzedziły. W ruch poszły specjalne szampony, wcierki. Postanowiłam też wypróbować naftę, wszyscy dokoła zachwalają, więc czemu nie?;)
Miałam wersję z kompleksem witamin.
Naftę Kosmedu można kupić w aptece, jednak nie zawsze znajdziemy pewne jej wersje-najczęściej spotykałam wersję z kompleksem wiatamin oraz wit. A i E. Innych nie mogłam znaleźć. Cena bardzo korzystna-ja sa swoją zapłaciłam 6 zł z groszami.
Opakowanie(miałam pojemność 170 ml) niezbyt wygodne. Nakrętka nie jest zakręcana, tylko dociskana-ciężko ją otworzyć i zakręcić, fakt ten pogarsza kanciastość butelki. Do tego jest nieszczelna-po zakupie położyłam ją luzem na desce rozdzielczej samochodu(od strony pasażera) i szybko pobiegłam po inne zakupy. Wracam-a tu część nafty rozlana. Tak więc trzeba uważać i przechowywać taką butelkę tylko w pozycji stojącej.:brzydal: Otwór jest zabezpieczony krążkiem z dziurką, co częściowo ułatwia aplikację. Jednak ja wolę sobie ułatwiać życie-przelałam produkt do butelki z atomizerem.
Nafta jest lejąca i tłusta, jednak nie tłuści zanadto ubrań, nawet kiedy po jej nałozeniu nie spinam moich długich włosów tylko pozwalam im swobodnie opadać na plecy. Konsystencja ułatwia nakładanie jej na włosy. Nafta pachnie, no cóż, jak nafta, beznyną, paliwem-rodzina narzeka, że im smrodzę w łazience.:D Co ciekawe-będąc raz na wakacjach u siostry użyłam jej nafty-też z Kosmedu, tylko z witaminami A i E. I ta wersja pachniała bardzo przyjemnie-cytrynowo.
Moja nafta dodatkowo miała w składzie ekstrakt z oczaru wirginijskiego, który wzmacnia włosy.
Nafty używałam dwa razy w tygodniu. Psikałam nimi włosy zarówno na długości jak i u nasady, wcierałam ją także w skalp. Trzymałam jakieś 20 minut po czym zmywałam ją szamponem. Zmywa się ją dosyć łatwo-ja używałam do tego szamponów z SLeS, a także szamponu z nieco łagodniejszym SMS. Myłam włosy dwukrotnie-piwerwsze mycie w ciepłej, drugie w zimnej. Na początku nie nakładałam później maski lub odżywki, ale po pewnym czasie stwierdziłam, że jednak się przyda.
Nafta bardzo dobrze działa doraźnie-wyraźnie nabłyszcza włosy, są one nieco gładsze i łatwiej dają się rozczesać. Jednak nawilżenia, wzmocnienia, miękkości i sprężystości po nafcie nie dostrzegłam. Z moimi dosyć zdrowymi włosami nie zrobiła wiele-wygładziła, upiększyła nieco wizualnie włosy(do tego na krótko-włosy myję codziennie i ten efekt trzymał się tylko do następnego mycia). I tyle. W duecie z odżywką/maską daje lepsze efekty-tutaj włosy są bardziej miękkie, milsze w dotyku. Nafta nie zniwelowała u mnie lekkiego puszenia oraz elektryzowania się włosów-zimą nadal trzaskałam piorunami.
Włosów mi nie wzmocniła. W okresie wzmożonego wypadania włosy nadal mi leciały, pomogły dopiero wcierki. Nie stały się odporniejsze na uszkodzenia, nieco się kruszyły i łamały kiedy były w gorszej kondycji.
Duży plus za to, że nafta nie obciążyła mi włosów(odpowiednio zmyta)-włosy były lekkie, nie strączkowały, nie przetłuszczały się szybciej.
Nie wiem czy pomaga w walce z łupieżem, ponieważ okropnie podrażnia skalp-chociaż nie trzymam jej długo, to skóra głowy po nafcie strasznie mnie swędziała i piekła. Dlatego szybko zaniechałam nakładania jej na skalp.
Do tego z naftą trzeba uważać-zbyt długo trzymana może wysuszyć włosy-raz się o tym przekanałam kiedy nie mogłam zmyć jej w odpowiednim czasie, bo ktoś zajął łazienkę-włosy po zmyciu i zastosowaniu odżywki były sianowate, kilka dni doprowadzałam je do porządku.
Ciężko mi ocenić wydajność, ponieważ do nafty robiłam wiele podejść-używałam regularnie przez 2-3 miesiące po czym podirytowana rzucałam ją w kąt szafki, aby przypomnieć sobie o niej kilka miesięcy później. Rok tak się z nią męczyłam. Jednak ubywa jej naprawdę wolno, nie trzeba jej dużo do pokrycia moich włosów(gęstych, do połowy pleców).
Nie polecam.
Używam tego produktu od: roku z przerwami
Ilość zużytych opakowań: jedno opakowanie 170 ml