Witam wszystkich czytających.
Naprawdę bardzo rzadko oceniam jakiekolwiek kosmetyki lecz przy nafcie kosmetycznej zrobię wyjątek, ponieważ bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie swoim działaniem. Po trzech miesiącach systematycznego stosowania dwa razy w tygodniu moje włosy odżyły, są mocne i zdrowe.
Przed stosowaniem nafty moje włosy były w opłakanym stanie. Przez dwa lata farbowałam je różnymi farbami, szamponami koloryzującymi, raz nawet rozjaśniłam, ale doszłam do wniosku że blond do mnie nie pasuje więc z powrotem wróciłam do brązów. W dodatku używanie chemicznych szamponów z slsami, parabenami czy innymi świństwami jeszcze bardziej dobiło moje włosy. Doszło do tego, że wypadały one garściami (miałam pełno włosów na koszulkach, poduszkach, podłodze, w wannie jak myłam włosy), były przerzedzone, suche jak siano, swędziała mnie cała skóra głowy, pojawił się łupież. Przerażona postanowiłam całkowicie skończyć z farbowaniem, zrezygnować z chemicznych szamponów na rzecz tych ziołowych bez slsów oraz poszukać skutecznego kosmetyku który odżywi moje biedne włosy i w miejscach gdzie są przerzedzenia zaczną rosnąć nowe.
Naftę odkryłam dzięki KWC na wizażu oraz blogom w internecie poświęconym włosomanniactwu. Skusiła mnie:
- niska cena tego produktu (ja płacę za naftę 6,80 zł),
- dostępność (do kupienia w każdej aptece)
- duży wybór nafty z dodatkami (jest z olejem rycynowym, z czarną rzepą, z drożdżami, z witaminami, z aloesem, z tatarakiem, nawet z rumiankiem).
Zawsze nakładam ja na skórę głowy i resztę włosów w połączeniu z trzema żółtkami jajka (mam długie i gęste włosy), dwoma łyżeczkami olejku rycynowego oraz kilkoma kroplami soku z cytryny i trzymam na włosach dwie, czasami nawet trzy godziny. Na opakowaniu producent pisze, że powinno się nałożyć naftę na 10 minut przed myciem ale uważam, że jest to zdecydowanie za krótko. Lubię trzymac tą maske na włosach ponieważ wiem że działa i robi wiele dobrego dla moich włosów. Po nałożeniu nie piecze ani nie swędzi mnie skóra głowy. Ze zmywaniem też nie mam żadnych problemów - wystarczy zwykły najtańszy ziołowy szampon bez slsów i umycie włosów dwa razy.
A tak nawiasem mówiąc - od dwóch miesięcy stosuję na rzęsy olejek rycynowy (codziennie) i ich kondycja naprawdę się poprawiła - nie wypadają, są grubsze, zdecydowanie dłuższe i zrobiły się naprawdę czarne a wcześniej miałam jasno-brązowe :) Jest bardzo wydajny, dostępny w każdej aptece za 2-3 zł. Żadna, nawet najdroższa odżywka do rzęs nie równa się z olejkiem rycynowym. Polecam go tak samo jak naftę ;)
Wracając do nafty to po dwóch miesiącach zauważyłam naprawdę ogromne efekty - włosy są mocniejsze, pięknie lśnią, wypada ich naprawdę mało, końcówki się nie rozdwajają, łupieżu brak i nie pojawia się wcale, w dodatku włosy rosną jak szalone a w miejscach gdzie mam przerzedzenia zaczynają mi wyrastać nowe włoski, są na całej głowie :D I to dzięki nafcie bo nie używam żadnych innych preparatów na porost czy odżywienie włosów :)
Zabójczy efekt. Nie spodziewałam się takich efektów po produkcie za 7 zł :) Dla mnie jest to KWC bez wahania i nafta zagości u mnie już na stałe.
Kończę już drugie opakowanie. Pierwszą naftą była ta z witaminami A+E, druga z sokiem z pokrzywy a w kolejce czeka nafta z aloesem :) Wszystkie są tak samo skuteczne i działają :)
Naprawdę nie opłaca się kupować masek i wcierek dostępnych w drogeriach. Niektóre kosztują dużo, są mało wydajne i nie zawsze działają. Uważam, że stosowanie nafty z żółtkiem i olejkiem rycynowym w zupełności wystarczy. Trzeba tylko stosować systematycznie i być cierpliwym a na pewno po dwóch/trzech miesiącach dostrzeżecie efekty.
Polecam bez zastanowienia. Mój KWC! <3