Love Recipe, Sally's Box, Lemon Mask (Celulozowa maska w płacie `Cytryna`)

cytrynowe love

Kolejna wersja maseczki Sally's Box Love Recipe tym razem cytrynowa. Maska jest bogatym źródłem witaminy C, czyli będzie rozjaśniać, nawilżać i wyrównywać koloryt cery. Przy każdej maseczce tej serii pisałam, że szkoda że nie pachnie owocem który jest na opakowaniu, tym razem muszę przyznać że esencja rzeczywiście pachnie cytrynką. Przyjemny, świeży zapach. Jak w pozostałych maskach płat jest mocny, dobrej jakości i bardzo dobrze nasączony. Cera po maseczce jest rozjaśniona, ale nie jakoś bardziej niż przy innych maskach Sally's Box. Według mnie każda z nich miała podobne działanie jeśli chodzi o nawilżenie, rozjaśnienie i wygląd cery, różniły się jedynie zapachem. Mimo wszystko maseczki są bardzo fajne, mają śliczne opakowania i dobrze odżywiają i pielęgnują suchą skórę.

Przyjemna

Maska jest dobrze wycięta, idealnie wpasowuje się w twarz, trzyma się na niej i jest naprawdę bogato nasączona, produkt wręcz z niej kapie. Zapach cytryny ledwo wyczuwalny, ale przyjemny i delikatny. Maseczka pozytywnie wpłynęła na moją skórę, nawilżając ją i delikatnie rozświetlając. Buzia po niej wygląda na odświeżoną, a sam produkt dobrze się w nią wchłania. Nie działa cudów, ale jest przyjemnym urozmaiceniem pielęgnacyjnej rutyny.

Maska w płachcie

Do kupienia tej maski zachęciła mnie informacja, że wyrównuje ona koloryt skóry i rozjaśnia cerę.
Nic takiego nie zauważyłam. Maska dobrze nasączona i ładnie trzymająca się skóry. Zapach delikatny, przyjemny, bardziej słodkawy niż cytrynowy.
Skóra po niej była nawilżona i odżywiona i strasznie kleiła się. Po 2 godzinach nadal się kleiła, mimo nałożenia kremu na nią. Nie lubię takiego efektu.
Kolejne urocze opakowanie. Produkt pasuje do mojej cery i powinien się dobrze wchłonąć.
Cytrynowa nie dla mnie .

Cytrynowe rozświetlenie

Jestem wielką fanką masek tej marki. Mają one wygodną płachtę, która jest bardzo bogato nasączona płynem. No i do tego piękne, owocowe zapachy i śliczne opakowania z uroczą parą. :)

Maska w wersji cytrynowej pięknie rozświetla cerę. Jest ona bogato nasączona esencją, ale dobrze się wchłania. Do tego ma przepiękny, cytrynowy zapach. Na pewno będę często do niej wracać.

Maseczka o zapachu cytrynówki

Kolejna maseczka do twarzy na tkaninie Sally's Box, którą otrzymałam od znajomej.
Tym razem sięgnęłam po wersję Lemon. Maseczka rozjaśniająca, nawilżająca oraz wyrównująca koloryt skóry. Tym razem celulozowa maseczka była nasączona przeźroczysta substancją, nie jak w przypadku brzoskwiniowej wersji.
Maska ma zapach cytrynówki, co mi średnio pasuje, ale nie jest to zbyt mocno wyczuwalne nosząc ją na twarzy.
Sam płat maski bardzo dobrze wycięty. Nie zsuwa się podczas noszenia, ani nie zawija się.
Maseczkę nosiłam około 20 min na twarzy. Po ściągnięciu pozostała lekka powłoka, jak krem który się nie wchłania. Zmykam ten nadmiar z buzi wacikiem z małą ilością toniku.
Buzia po masce była bardzo miękka w dotyku. Widać było, że jest jaśniejsza i bardziej promienna. Dodatkowo wydaje mi się że spłyciła optycznie zmarszczki mimiczne przy oczach i ustach.

Miałam do czynienia już z wieloma maskami i ta nie wypadła jakoś szałowo

Maska ma ładne opakowanie, które na pewno przyciąga wzrok swoją cytrynową szatą graficzną.

Płachta maski jest bardzo cieniutka, trzeba uważać przy rozkładaniu, ponieważ można ją naderwać, ja trochę naderwałam. Pierwszy raz spotkałam się z aż tak cienką płachtą.

Po nałożeniu standardowo czujemy przyjemne chłodzenie.
Liczyłam na piękny cytrynowy zapach maski, niestety czułam się jakbym nałożyła sobie na twarz cytrynowego Ludwika albo kostki do WC.

Po zdjęciu maski, po określonym czasie tkanina była praktycznie sucha (zazwyczaj przy zdejmowniu masek są on jeszcze mokre), nie wiem czy moja skóra była aż tak spragniona, że wpiła cały płyn z maski (nie sądzę, ponieważ po zdjęciu jej na długo został mi lepki płyn na twarzy), czy przez to że płachta była tak cieniutka nie było miejsca na niej na wystarczająca ilość płynu, tym bardziej, że sporo esenscji zostało w opakowaniu.

A efekty?
Sama nie wiem...
Oczywiście skóra była nawilżona ale też bez jakichś fanfarów, ie zauważyłam jakiegoś specjalnego wyrównania kolorytu czy rozjaśnienia.

Mam jeszcze wiele innych masek z tej owocowej serii, zobaczymy jak się sprawdzą ale do tej raczej nie wrócę, chociażby ze wglądu na zapach. Jest wiele innych masek w płachcie, które znaczenie lepiej się spisują.
Na szczęście tą dorwałam za 99gr i raczej więc bym za nią teraz nie dała :)

Ta maska to jest jakieś mistrzostwo świata! Śmiało mogę powiedzieć, że to jest najlepsza maska w płacie, jaką do tej pory miałam możliwość testować.

Płachta jest dobrze wymierzona i odpowiednio nasączona płynem o lekko cytrusowym zapachu.
Po jej ściągnięciu skóra przechodzi istną metamorfozę. Jest mocno nawilżona, odżywiona i niesamowicie promienna. Rozjaśnia i naprawdę w widoczny sposób niweluje delikatne okresowe przebarwienia. Po ściągnięciu płachty, na skórze pozostaje lekko oleisty film. Nie polecam więc nakładać jej tuż przed jakimś ważniejszym wyjściem, bo makijaż może mieć próbę przetrwania. Najlepiej zastosować na wieczór, pozwolić całkowicie się wchłonąć, a rano cieszyć się zdrową i zadbaną cerą.

Na pewno kupię ponownie, bo efekt jest tego warty. Jedyną wadą jest to, że tak późno wpadła w moje ręce! POLECAM!