Lux Botanicals, Bird of Paradise & Rosehip Oil Soap Bar (Mydło w kostce)

Z przykrością muszę niemal skopiować swoją recenzję wersji o zapachu frezji, bo oba mydełka wypadły tak samo słabo...
Mydło w kostce zawsze mam w domu, zazwyczaj kupuję cokolwiek, ale ostatnio skusiłam się przez te piękne egzotyczne opakowania. I tylko papierek jest egzotyczny, bo ani zapach ani działanie z pewnością nie są.

- mydło szybko traci swoją formę, robi się co raz chudsze i cieńsze.
- pęka, kruszy się, topi.
- niewydajne, nie miałam w życiu tak niewydajnych mydeł jak Lux Botanicals.
- zapach niewiele ma wspólnego z zapachem żelu (a żele i mydła w płynie pachną obłędnie). Tutaj mamy "zmulony" zapach zjełczałego mydła.
- w trakcie użytkowania staje się brzydkie, szare, wygląda jak brudne.

Na plus tylko ładna egzotyczna grafika i fakt, że nie przesusza skóry, choć nie wiem do końca, bo myję nim dłonie, a nie całe ciało.
Nie polecam, najtańsza, prosta Luksja bije to na głowę.

+/- zapach ładny jeśli ma się ciepłą wodę w kranie, jeśli zimną to pachnie chemicznie. Moim zdaniem do mycia ciała ze względu na to że się myjemy raczej ciepłą wodą, może być. Raz się umyłam nim cała i później czułam ten zapach na sobie jeszcze z kilka godzin dość mocno, chociaż z charakteru jest on delikatny(na ciele).

+/- raczej plus, kostka jest biała, czyli uniwersalna

W samy zapachu wyczułam jakąś ciekawą, fajną nutę. Może to te Bird of Paradise? Niestety nie wiem jak pachnie, ale w zapach nabiera nieco egzotycznego charakteru.

Śmierdziel

Jaki był mój zachwyt jak to mydełko pojawiło się w sklepie w którym pracuje. Nie czekając ani chwili kupiłam go. Oj i to był błąd wielki. Ogólnie nie lubię mydeł w kostce ale ciekawość zwyciężyła.
Ogólnie zapach jest okropny i ochydny.
Dobrze się pieni. Mam skórę raczej normalna ale nie zauważyłam efektu wow. Nie dla mnie to mydło.

Na fali upajania się egzotycznymi żelami pod prysznic Lux Botanicals nie mogłam nie spróbować i mydeł w kostce. A że dopadłam na razie tylko wersję Bird of Pradise & Rosehip Oil i maltretuję obecnie drugą kostkę, nie mogąc już wytrzymać musze podzielić się wrażeniami.

Kostka zapakowana jest w papierowe opakowanie usiane wizerunkiem rajskiego kwiatu. Nie znajdziemy tu szczegółowego i szeroko opisanego działania i właściwości mydła, ale jego przeznaczenie jest wiadome. Za to wyszczególniony jest skład kosmetyku.

Kosmetyk jest twardy, posiada biały kolor lekko wpadający w żółte tony. Kostka ma kanciaste boki, ale jest niewielka więc dobrze leży w dłoni.
Pod wpływem wilgoci wytwarza się delikatna, miękka piana, która otula skórę. Mydło dobrze się spłukuje i nie pozostawia osadu.

W trakcie mycia wyczuwalny jest słodki zapach rajskiego kwiatu, ciepły, ogrzany słońcem, aczkolwiek delikatny. W porównaniu z żelem o tym samym aromacie, którego nuty utrzymywały się na skórze i w łazience jeszcze długo, tutaj aromat muska zmysły, nie pozostaje na skórze.

Używam kostki i do mycia dłoni w trakcie dnia, i pod prysznicem by oczyścić całe ciało. W obu przypadkach sprawdza się niezawodnie. Solidnie myje, ale jednocześnie delikatnie, nie podrażnia i, co najważniejsze, nie wysusza. Ale tak dobrego pod tym względem mydła jeszcze nie miałam. Czasem nawet nie muszę stosować kremu do rąk. Balsam do ciała nakładam zawsze, ale nie czuję nieprzyjemnego dyskomfortu bez niego. Nakładam by później woda z naskórka nie odparowywała, bo mam tendencje do przesuszeń.

Jestem bardzo zadowolona z kosmetyków Lux Botanicals. Chętnie do nich wracam i wracać będę. Myślę, że to jedne z lepszych nowości w tej kategorii na rynku, jakie ostatnio się pojawiły. Tak trzymać.