Do wypróbowania urządzenia IPL do depilacji światłem, przymierzałam się już od dawna. Do tej pory, moimi jedynymi sprzymierzeńcami w usuwaniu zbędnego owłosienia była maszynka, która dawała efekty krótkotrwałe oraz depilator, którego używanie wymagało ode mnie cierpliwości i dłuższej chwili wolnego czasu. W dodatku, zdarzało mi się mieć problemy z wrastającymi włoskami, więc obie powyższe metody musiałam stosować zamiennie.
Dlatego kiedy trafiło do mnie urządzenie Philips Lumea 9000, byłam niesamowicie podekscytowana możliwością wypróbowania go na własnej skórze. I muszę przyznać, że szybko się zaprzyjaźniliśmy, a efekty przerosły moje najśmielsze oczekiwania! :)
Zacznę od tego, że urządzenie przychodzi do nas solidnie i bezpiecznie zapakowane. Marka Philips zadbała o wszystkie detale, ponieważ w środku, oprócz urządzenia, zasilacza i instrukcji obsługi, znajdziemy szmatkę do jego czyszczenia oraz elegancką, białą kosmetyczkę do jego przechowywania.
Samo urządzenie jest bardzo solidnie i estetycznie wykonane, dobrze leży w dłoni i jest wygodne w używaniu, a jego obsługa jest prosta oraz intuicyjna. Na górze znajduje się panel sterowania, a na nim włącznik, przyciski do wyboru poziomu intensywności oraz jego zatwierdzania, a także 5 wskaźników informujących o wybranym poziomie. Ponadto, znajdziemy na nim wskaźnik ładowania i podłączenia urządzenia do prądu, a także przycisk SmartSkin. Ten ostatni aktywuje czujnik, dzięki któremu urządzenie sprawdza odcień naszej skóry, aby dobrać do niej odpowiedni poziom intensywności zabiegu. Jest to spore ułatwienie i udogodnienie, choć oczywiście intensywność można ustawić również ręcznie.
Z tyłu znajduje się wskaźnik gotowości do błysku, który zapala się w momencie, kiedy okienko nasadki odpowiednio przylega do skóry. Zapobiega to przypadkowym błyskom bez kontaktu ze skórą. Na rączce natomiast, umieszczony jest przycisk wyzwalający błysk.
Warto również wspomnieć, że urządzenie może działać zarówno po podłączeniu do prądu, jak i w trybie bezprzewodowym. Podłączenie do zasilania natomiast, zapewnia nieco szybszą depilację.
W zestawie znajdują się 4 inteligentne nasadki, które nie tylko idealnie dopasowują się do naturalnych kształtów ciała, ale również dostosowują programy do każdego z wybranych obszarów. Mamy więc do wyboru nasadkę do depilacji ciała, obszarów pod pachami, okolic bikini oraz twarzy. Ta ostatnia jest najmniejsza i wyposażona została w dodatkowy filtr, aby zabieg był jeszcze delikatniejszy.
Tak jak wspomniałam wcześniej, dostajemy również wygodną kosmetyczkę do przechowywania całości, w której znajduje się duża przegroda na urządzenie oraz zasilacz, a także 3 kieszonki na nasadki.
Moim zdaniem, świetnym rozwiązaniem jest też dedykowana aplikacja, dzięki której możemy stworzyć osobisty plan zabiegów, dla każdej partii ciała oddzielnie. Umożliwia ona również ustawienie przypomnienia o zbliżającym się zabiegu, co jest niezwykle pomocne.
Ponadto, znajdziemy w niej wiele cennych wskazówek oraz filmików instruktażowych, które pomagają nie tylko zaprzyjaźnić się z urządzeniem, ale też usprawnić zabiegi i sprawić, że będą one jeszcze bardziej efektywne.
To bardzo ułatwia zadanie, zwłaszcza na samym początku, kiedy dopiero zaczynamy swoją przygodę z tego typu urządzeniem i musimy nie tylko nauczyć się jego obsługi, ale również je wyczuć. I tak na przykład na podstawie długości łydki aplikacja podpowiada nam, ile błysków powinnyśmy wykonać, aby dokładnie ją wydepilować ;)
Producent zaleca, aby przed rozpoczęciem korzystania z urządzenia, przeprowadzić 24-godzinny test na skórze, w celu sprawdzenia jej reakcji na każdy ze stopni intensywności. Ja, jako posiadaczka bardzo jasnej skóry, w większości korzystam z piątego, najwyższego poziomu intensywności i tylko przy depilacji okolic bikini, zmniejszam go do nr 4.
Kiedy już opanujemy podstawowe funkcje i obsługę urządzenia, sam zabieg jest bezproblemowy i szybki. Dla przykładu depilacja obu pach zajmuje mi nie dłużej niż 1,5-2 minut. Co ważne, zabieg jest też komfortowy i bezbolesny. Owszem, w nieco wrażliwszych miejscach zdarzyło mi się odczuć miejscowe uderzenie ciepła, ale nie powodowało ono dyskomfortu, ani bólu.
Depilację przy użyciu urządzenia Philips Lumea 9000 wykonujemy w dwóch fazach - pierwsze 4-5 zabiegów raz na 2 tygodnie, po czym co 4-8 tygodni, przeprowadzamy zabiegi odświeżające, gdy zaobserwujemy odrastanie włosków.
Największym zaskoczeniem było dla mnie to, że efekty były u mnie zauważalne już po pierwszym zabiegu. Najbardziej widoczne były pod pachami, bo tam, ubyło mi ponad połowy włosków. Na nogach oraz w okolicach bikini nie było aż tak spektakularnie, ale jednak włoski odrastały wolniej i były delikatniejsze, pomimo iż przygotowując skórę do zabiegu, do ich usunięcia użyłam maszynki (normalnie, po ogoleniu skóry, włoski zaczynały mi odrastać już na 2-3 dzień).
Nie mogę się jedynie wypowiedzieć na temat efektów na twarzy, ponieważ tam mam za jasne włoski, ale zamierzam wypróbować ten zabieg na mojej Mamie i wtedy wrócę z updatem ;)
Po drugim zabiegu, pod pachami zostały mi jedynie pojedyncze włoski, natomiast w okolicy bikini i na nogach były miejsca, gdzie włoski nie odrosły.
Teraz czekam na efekty trzeciego zabiegu i mam nadzieję, że już niedługo moja skóra będzie gładka przez wiele miesięcy :)
Muszę przyznać, że urządzenie Philips Lumea 9000 bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło! Jego używanie jest czystą przyjemnością, a efekty są naprawdę świetne. Polecam z całego serca, bo to najwygodniejsza i najskuteczniejsza metoda depilacji <3
Zalety:
- przyjemny dla oka design
- łatwość obsługi
- wygoda i komfort użytkowania
- skuteczność i efektywność zabiegów
- 4 inteligentne nasadki dopasowane do różnych obszarów ciała
- wbudowany system bezpieczeństwa
- czujnik SmartSkin ułatwiający dobór poziomu intensywności
- dedykowana aplikacja z poradami i harmonogramem zabiegów
- elegancka kosmetyczka do przechowywania
- Trwałość / wykonanie
- Zgodność z opisem producenta
- Stosunek jakości do ceny
- Design produktu
- Łatwość obsługi
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl