Victoria's Secret Pink, Coco Wash Moisturizing Cream Body Wash with Coconut Oil Żel pod prysznic

Żel wygląda teraz inaczej...jest zamknięty w podłużnej butelce w kolorze jasnego różu z czarnym prostym napisem coconut... zamknięcie na klik. Plastik jest bardzo twardy więc jak zużyjemy do połowy to trzeba postawić go na 'głowie' aby swobodnie go później wydobyć. Tutaj najbardziej sprawdziłaby się pompka. Regularna cena tego żelu to 90 zł...dużo za dużo! Ja zapłaciłam 30 zł bo trafiłam na promke, która nie zdarza się zbyt często. Nie bardzo rozumiem skąd ta wygórowana cena bo żel nie jest luksusowy o czym za chwilę napisze. Owszem Victoria Secret to marka, jakość, kochają ja gwiazdy...słynne Aniołki VS no ale bez przesady, żel jest rzeczą używaną codziennie, generalnie pierwszej potrzeby bo myć się trzeba. Być może VS podchodzi do tematu, że nie musi trafiać do wszystkich odbiorców i nie być na każdą kieszeń ale wtedy to się kłóci z tak dużymi obniżkami no ale dobra,do rzeczy ;) Konsystencja jest gęsta, przeźroczysty. Jak damy na gąbkę to dobrze się pieni, jak damy bezpośrednio na skórę robi się biała, gęsta warstwa...trochę jakbyśmy nałożyli piankę do golenia. Myje dobrze. Nie podrażnia. Pachnie cudnie, prawdziwym kokosem z odrobiną czegoś słodkiego ale naprawdę to prawdziwa uczta dla zmysłów i później jeszcze przez jakiś czas trzyma się na skórze. Jest wydajny ale przez ten gruby plastik użytkowanie nie jest łatwe. I właściwie to tyle co mogę napisać. Nie przejawia właściwości nawilżających ani odżywczych. Po kąpieli trzeba użyć balsam. Więc jak dla mnie kompletnie bez szału. Dla samego zapachu w życiu bym nie kupiła bo kokosowych żeli pełno na półkach. Podsumowując moja ciekawość została zaspokojona. Żel nie skradł mojego serca mimo pięknego zapachu i minimalistycznego opakowania. Cena to jakiś żart więc szczerze nie polecam. Za 90 zł można nakupic z 10 świetnych żeli. Sorry VS ale tym razem nie pochwalę!