Figa z... różą... z pasternakiem? ;D
Zadziwiająco dawno nie pisałam żadnej recenzji na temat baleiowych produktów... Postanowiłam to zmienić i zabrać się za naskrobanie kilku zdań na temat żelu, który dobrze znam, bo zużyłam chyba z 10 a może i 20 opakowań! :D ... i tym zdaniem chyba dałam wyraźnie do zrozumienia, że jestem zadowolona ;) dziękuję - do widzenia. :D
Nie no. Wiadomo, że trzeba tu opisać szczegóły. Zacznę więc od tego, co widać i co zdecydowanie cieszy oko...
OpaKOwanie...
Limitowanki od Balei są tak dopieszczone, że normalnie szok! Grafik się mocno stara, by stworzyć małe dzieło sztuki - aż żal wyrzucać pustą buteleczkę. Róż, biel, brzoskwinia i fiolet - idealnie ze sobą współgrają kolorystycznie. Fioletowa figa w towarzystwie różowej różycki wygląda cudnie, a jeszcze więcej magii dodają te wszystkie bajeczne błyski, refleksy i kremowe maziaje. Wygląda to przewspaniale! Takie szaty graficzne jak ta - a więc subtelne, kobiece, romantyczne, eteryczne wręcz księżniczkowe - bez trudu trafią w moje gusta. Mogłabym patrzeć... i patrzeć... <3 Co do kształtu buteleczki - podłużna, lekko spłaszczona, zwieńczona kolorystycznie dopasowanym do etykietki masywnym zatrzaskiem z klapką, czyli Balea Standard. ;) Klapka jak zwykle odskakuje dosyć ciężko, co odbiera wygodę, ale już się do tego przyzwyczaiłam i wiem, że podczas kąpieli najwiekszy sens ma pozostawienie jej otwartej.
Konsystencja jest również typowa dla firmy - kremowo-żelowa, idealnie gęsta, biała z perłowym połyskiem. Fantastycznie rozprowadza się po skórze, daje świetny żelowo-mydlany poślizg charakterystyczny dla tej marki (co jest bardzo przydatne i pomocne podczas depilacji), wytwarza idealną pianę - nie za skromną, nie za bujną, taką akuratną, w sam raz. Mydliny spłukuje się bardzo łatwo. Wydajny i ekologiczny (zużycie wody jest przez to znacznie mniejsze). Żelik nie oblepia skóry, dokładnie ją oczyszcza, a przy tym pielęgnuje, więc chyba nie muszę pisać, że nie powoduje ani przesuszeń, ani podrażnień, nie alergizuje. Po kąpieli/prysznicu z udziałem tego żelu czuję się czysta, świeża i wypielęgnowana. Jest to jedyne myjadło, po którym moje ciało nie potrzebuje dodatkowego nawilżenia, ani odżywienia. "Figa i róża" - to bardzo przyjemne połączenie zapachowe, a do tego naprawdę niespotykane! Nigdy wcześniej się z takim duetem nie spotkałam, ale po Balei można spodziewać się nietypowego, kreatywnego podejścia do tworzenia zapachów. Jako wielka zwolenniczka róży stwierdzam, że w tym żelu jest jej za mało. Mocno wybija się słodka, nektarkowo-daktylowo-miodowa figa, uzupełniona skromną, raczej nieśmiałą różyczką. Czuję niedosyt. To jedyny zarzut, jaki mogę mieć do tego produktu.
Cena - jak to w przypadku Balei... nawet nie tyle bywa, co po prostu JEST - więcej, niż zachęcająca. Już kiedyś powiedziałam, że... haha... nie rozumiem stosunku ceny do jakości tej firmy. :D Polecam, nawet jeśli się okaże, że nie polubicie się z tym żelem (w co wątpię), to i tak wydatek paru złotych sprawi, że nie będziecie mieć moralniaka. Wiem - ale się temu bardzo dziwię - że wiele kobiet nie do końca przepada za różanymi zapachami... Jestem pewna, że ta propozycja nie rozdrażni waszych nosów, bo róża tu jest dodatkiem (wyczuwalnym, fakt, ale jednak dodatkiem), zaś prym wiedzie figa. Niby jest to edycja limitowana, ale na całe szczęście nie znika z półek DM'u ot tak sobie - co jest ABSOLUTNIE GENIALNYM KROKIEM! ♥️ Mnie BARDZO to cieszy, że co jakiś czas baleiowe limitki wracają do sprzedaży. Ja już się przyczajam do kupna kolejnego zapasu tych żelków - świetne są! :)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie