Na początek o moich włosach: długie, cienkie, puszące się, wrażliwe na zmiany wilgotności (falują), z łamliwymi końcówkami, odwodnione, ale nie suche (nie reagują dobrze na tłuste kosmetyki).
Mam ogromny problem z doborem szamponu ze względu na build-up. Prawie każdy nowy szampon wywołuje u mnie "efekt nowego szamponu": włosy są miękkie, lśniące i dobrze się układają. Następnie w połowie butelki robią się oklapłe, matowe i generalnie nieciekawe. Finał jest taki, że nie mogę się przemóc, aby zużyć szampon do końca.
Amerykanki, zwłaszcza te z długimi włosami, mają obsesję na punkcie build-upu. Na amerykańskim forum poradzono mi 2 wyjścia:
clarifying za pomocą sody oczyszczonej albo rotacja 2-3 szamponów. Niestety soda sprawia, że końcówki robią się nieznośnie łamliwe, a rotacja co 1 butelkę (ok. 200 ml) nie wchodzi w moim przypadku w grę, muszę zmieniać szampon co 1 mycie, a i tak build-up się pojawia, trochę tylko opóźniony.
Na amerykańskiej stronie Welli w opisie szamponu Hydro jest wyraźnie napisane, że nie powoduje on build-upu (na stronach europejskich nazywa się to: "nie obciąża włosów"). Wszystkie znaki na niebie i ziemi, a zwłaszcza na w składzie na opakowaniu, wskazują, że to może być prawda. Szampon Hydro nie zawiera ŹADNYCH silikonów.
Posiada za to następujące zalety: uczciwie oczyszcza włosy, chociaż zamiera łagodną kompozycję detergentów, gdzie Sodium Laureth Sulfate nie jest wcale na pierwszym miejscu. To dla mnie ważne, bo mam czas by myć moje włosy zaledwie 2 razy w tygodniu (czy wspomniałam, że są długie?), i zapewniam, że są wtedy naprawdę brudne, a nie tylko "nie dość świeże, bo umyte wczoraj".
Liczne składniki nawilżające (m.in. gliceryna, cukry, aminokwasy, mocznik). Już przy spłukiwaniu włosy są jedwabiste w dotyku i nie plączą się, ale jednocześnie nie robią się śliskie ani lepkie, a po wysuszeniu nie stają się nabłyszczone. Są bardzo naturalne, zarówno z wyglądu, jak i w dotyku: lekkie, miękkie i raczej z głębią koloru niż z połyskiem.
Uzupełniam recezję po roku stosowania (ta sama litrowa butla): byłam mu wierna przez rok, a on mnie nie zawiódł.
Miałam okazję wypróbować (2 mycia) Repair Shampoo i ten intensywnie odżywia, wygładza i nabłyszcza włosy nawet bez odżywki. Polecam go jeśli ktoś tego potrzebuje.
Hydro Shampoo natomiast jest lekki. Naprawdę nie gromadzi się na włosach po wielokrotnym użyciu. Bardzo dobrze myje (nie polecam do codziennego stosowania, bo może za bardzo wysuszać). Używam go co drugie mycie z maską z tej samej serii, planuję zakup Hydro Milk żeby je aplikować w dni gdy nie mam czasu na maskę.