Lirene Dermoprogram Power of Plants, Hydrolat z róży `Rose` 

Stosuję hydrolaty marki Lirene od wielu lat lecz po raz pierwszy miałam okazję sprawdzić tą wersję. Produkt umieszczony jest w estetyczniej, plastikowej butelce z atomizerem, który działa bez zarzutów. Ma przyjemny, delikatny zapach i konsystencję typową dla takich kosmetyków. Używam go bardzo często rano, wieczorem czasem w ciągu dani i spraedza się idealnie. Z rana nadaje twarzy świeżości i pobudza, w ciągu dnia odświeża, a wieczorem przynosi ulgę po demakijażu. Ten hydrolaty jest bardzo delikatny , to był strzał w dziesiątkę.

Hydrolat kupiłam dość impulsywnie. Był w promocji, więc stwierdziłam, że nie jest to zbyt duża szkoda dla mojego portfela. Zaintrygował mnie szatą graficzną, dodatkowo przezroczysta butelka, dzięki której mogę wiedzieć ile kosmetyku zostało to moja ulubiona forma opakowania. Hydrolat stosowałam 24/7 - jako tonik, mgiełka ściągając pudrowość lub sposób na odświeżenie. Za każdym razem się sprawdzał. Ma bardzo delikatny atomizer, produkt wydobywa się z opakowania w formie mgiełki. Nawilża skórę, usuwa uczucie ściągnięcia i koi cerę. Ma piękny, intensywny różany zapach, który uwielbiam. Mogłabym się w nim kąpać. Używałam go cały czas i to w dużej ilości, a i tak wystarczył na cały miesiąc stosowania, przy mniej hojnym użytkowaniu wystarczyłby na ok. 1,5-2 miesiące.

Trudno mi uwierzyć producentom, że produkt posiada tylko jeden składnik, ale jakoś się tym nie przejmuję. Używam nieprzerwanie od lat i jestem zadowolona. Kiedyś zwykłam kupować "naturalną" wodę różaną, przelewałam do ciemnych buteleczek z atomizerem, a i tak od czasu do czasu zdarzało jej się "skisnąć", tj. po czasie zmieniała zapach. Nie wiem, czy ten produkt posiada konserwanty, czy po prostu zbyt szybko zużywam opakowanie za opakowaniem. Ważne, że działa. Mam wrażenie, że zapach jest nieco inny niż w starej wersji, choć być może wpływ na to ma wreszcie lepszy atomizer, stąd to wrażenie? Sprawdza się jako tonik i jako odświeżająca mgiełka. Właściwie niby nie robi nic, a jednak nie potrafię nawet zacząć pielęgnacji i nałożyć makijażu bez uprzedniego spryskania tym hydrolatem twarzy. Być może dla niektórych toniki sprawdzają się lepiej, ale że cenię sobie prosty skład i minimalizm, jestem tej róży wierna od lat.

Po użyciu w sumie trzech hydrolatow z mango marki Lirene nabrałam ochoty na przetestowanie hydrolatu z róży tej samej marki. Akurat z dostępnością tej wersji nie ma problemu, ja swoje opakowanie kupiłam w osiedlowym Rossmannie. Pojemnosc to 100 ml. Atomizer działa bez zarzutu. Hydrolat ma wodnistą konsystencję, która po spryskaniu na twarz zmienia się w lekką mgiełkę. Ja używam tego kosmetyku jaki odświeżający tonik, po spryskaniu nim twarzy nakładam serum i krem. Hydrolat posiada przyjemny , naturalny zapach płatków róży, który bez wątpienia uprzyjemnia stosowanie produktu. Kosmetyk relaksuje ( dzięki zapachowi) i przyjemnie odświeża skórę. Lekko ją zmiękcza i lekko nawilża, choć po jego nałożeniu konieczne jest użycie serum i kremu. Nie daje jakichś efektów wow, których zresztą nie oczekiwałam. Po prostu, odświeża, relaksuje, lekko tonizuje- tylko tyle i aż tyle. Mimo niewielkiej pojemności jest w miarę wydajny, ja używam go od miesiąca ( choć czasem stosuję tonik innej marki) i dopiero kończę pierwsze opakowanie. Szata graficzna jest kobieca i elegancka zarazem. Nie mam tutaj zastrzeżeń. Polecam wielbicielkom zapachu róży .

Hydrolatami czasami zastępuję toniki do twarzy, z różnym skutkiem. Generalnie mimo wszystko wolę tonik, jednak moja skóra bardzo lubi różę, także wody i hydrolaty różane są zawsze mile widziane :-) Produkt od Lirene to według składu czysty hydrolat, bez dodatków. Zamknięty w buteleczce z atomizerem-fajnie. Producent obiecuje, że hydrolat nawilża, ale jeśli zaraz po wyschnięciu nie nałożę kremu, to towarzyszy mi uczucie silnego ściągnięcia. Także obietnice przesadzone, hydrolat to przecież woda, więc po co obiecywać cuda na kiju ;-) Z produktu jestem zadowolona, aczkolwiek lepiej sprawdzał mi się hydrolat make me bio. Nie wiem czy kupię ponownie. Wolę toniki, które lepiej radzą sobie w kwestii tonizowania czy lekkiego nawilżania. Ale jak ktoś szuka stricte hydrolatu to jest ok.

Niby nic wielkiego, a to naprawdę fajny kosmetyk z którym zdążyłam się już bardzo zaprzyjaźnić. Używam wieczorem po myciu twarzy pianką, skóra jest wtedy lekko ściągniętą i nawilżająca mgiełka robi jej bardzo dobrze oraz oczywiście rano dla rozbudzenia i orzeźwienia twarzy, po spryskaniu lekko wklepuję w cerę. Nie jest to oczywiście kosmetyk dający natychmiastowy efekt Wow natomiast z całą pewnością relaksujący i nawilżający skórę, po prostu idealny wstęp do dalszej rutyny pielęgnacyjnej. Ładny delikatny zapach i dobry skład, co zawsze ma dla mnie kluczowe znaczenie

Uważam bze to całkiem dobry kosmetyk, łatwo dostępny, przyjemny w użyciu. Zamknięty w wygodnej butelce z atomizerem, który bardzo ładnie rozpyla mgiełkę. Delikatny ale wyczuwalny zapach róży. Całkiem fajny skład. Produkt traktuje jako tonik lub odświeżającą mgiełkę. Będzie alternatywą dla kogoś kto nie chcę zamawiać półproduktów z internetu. Można ta kupić hydrolat różany taniej, ale uważam że to super że mamy taką opcję w drogerii, A ok 20 zł, dostępną od ręki. Zawiera konserwanty ale przynajmniej nie trzeba go trzymać w lodówce. Podsumowując, jak nie korzystacie ze stron z półproduktamj a chcecie wypróbować coś takiego, zdecydowanie polecam. Nie ma cery przy jakiej hydrolat z róży się nie sprawdzi. Chyba że macie alergie ????