Soraya Probio Care, Prebiotyczne serum kojące na dzień i na noc 

Serum idealne dla mojej dojrzałej, wrażliwej i przetłuszczającej się skóry, na której nadal pojawiają się niedoskonałości, zaczerwienienia. Moja cera poprawiła się wyraźnie od kiedy zaczęłam stosować to serum: czuję większy komfort nawilżenia, wyciszenia podrażnień. Serum jest raczej wydajne, ale lubię dać sobie solidną dawkę, która jest przez skórę wchłaniana. Serum ma żelowo-mleczną konsystencję i delikatnie słodko perfumowo pachnie (zapachem, którego raczej nie lubię w pielęgnacji, ale tak bardzo lekką nutą w kompozycji, że wręcz uwielbiam ten zapach w tym serum). Opakowanie ma pipetkę, która dobrze dozuje, ale wolałabym atomizer. Serum jest tanie i warto spróbować, polecam!

Serum uważam za poprawne ,ale czy potrzebne w pielęgnacji? Wchłanialność jest bardzo dobra, ,ale w porównaniu do bazy z tej samej serii, czuć lekko lepką twarz. Mam problem z suchymi skórkami i te serum daje radę je zniwelować , szybko łagodzi stan ściągnięcia skóry. Co do niwelowania zaczerwienien nie jest w tym hiper szybki , potrzeba czasu i kremu pod regenerację. Sam może niewiele zdziałać ,więc nie widzę go na dłuższą metę w mojej pielęgnacji , takie zwyczajne serum.

Z serią kosmetyków Prebio Care od marki Soraya miałam już okazję pracować i przyznam szczerze, że nie było to zbyt udane spotkanie. Kto czytał moją recenzję podkładu prebiotycznego z tej linii ten wie, że maksymalnie mi się on nie sprawdził i wyglądał na skórze tłusto, a krycie miał praktycznie żadne. Mimo to lubię dawać poszczególnym seriom kosmetyków kolejne szanse i sprawdzać, czy była to tylko jednorazowa porażka czy jednak coś z całą tą linią jest nie tak, dlatego też ostatecznie zdecydowałam się na zakup tego serum do twarzy. Wedle opisu od producenta wydawał się on idealnym wręcz kosmetykiem do mojej cery, która z natury jest sucha, wrażliwa oraz reaktywna, także we wszelkich produktach pielęgnacyjnych, oprócz nawilżenia, potrzebuję także ukojenia i złagodzenia. Kosmetyk został zamknięty w opakowaniu o formie niedużych rozmiarów, wąskiej buteleczki o pojemności trzydziestu mililitrów. Jest ona wykonana w całości z przeźroczystego plastiku, dlatego też doskonale widać, ile serum wciąż nam pozostało. Dodatkowo na większej części butelki umieszczono etykietkę w odcieniach bieli oraz pastelowego fioletu, na której umieszczono wszelkie, najważniejsze informacje na temat produktu, takie jak jego nazwa, logo producenta, zalecany sposób użytku, skład czy bardziej szczegółowe informacje na jego temat. W rolę aplikatora wciela się tutaj działające bez zarzutu pipetka. Cena regularna kosmetyku wynosi niecałe dziewiętnaście złotych, także jak najbardziej sprawia to, że można się na niego skusić. Posiada mleczną, lejącą się formułę i lekki, kosmetyczny, naturalny zapach. W składzie produktu znajdziemy między innymi bioferment z ryżu, pantenol czy inulinę. Serum było przeze mnie stosowane zarówno podczas porannej, jak i wieczornej rutyny pielęgnacyjnej, pod krem. Bardzo szybko się wchłania i pozostawia na skórze przyjemną, miękką warstwę. Doskonale nawilża oraz odżywia naszą buzię. Nadaje jej elastyczności ,gładkości oraz miękkości. Idealnie nadaje się do stosowania pod makijaż. Jest to całkowita odwrotność tego, co oferuje nam podkład z tej serii. Dodatkowo jest naprawdę bardzo wydajne. Serum to idealnie sprawdza się w przypadku cery wrażliwej, reaktywnej oraz suchej, ponieważ posiada intensywne działanie kojące, nawilżające oraz zmiękczające. Jednocześnie ma bardzo przyjemną konsystencję. Zdecydowanie polecam, jest to naprawdę cudowny kosmetyk godny przetestowania.