Aloesove Blue, Emulsja do mycia twarzy 

Miałam już okazję używać kosmetyków od Aloesove, ale jakoś dotychczas żaden mnie nie zachwycił. Jednak tym razem poznałam coś, co ze mną na pewno zostanie. Produkt kupiony na stronie sylveco. Emulsja 190 ml to butelka z pompką. Opakowanie wykonane jest z porządnego materiału, szklana, ale jest dość masywna jak na tego typu produkt. Pompka w tym produkcie pracuje bardzo płynnie i nie zacina się. Emulsja jest białego koloru, ma kremową lekką konsystencję. Ma specyficzny zapach i to właściwie jedyna wada tego produktu, gdyż nie do końca mi się podoba. Emulsję dzięki swojej konsystencji łatwo rozprowadza się na twarzy, produkt nie pieni się. Uwielbiam mieć ją na twarzy, jest to miłe uczucie. W skladzie emulsji znajdziemy: prebiotyki, ceramidy, kompleks acbl, bio organiczny sok z aloesu. Emulsja to świetny produkt do mycia twarzy dla cery wrażliwej i delikatnej. Łagodnie oczyszcza twarz, nie podrażnia i nie uczula. Dobrze radzi sobie z usuwaniem resztek makijażu oraz zanieczyszczeń. Skóra po umyciu jest miękka, nawilżona i delikatnie oczyszczona. Nie jest to drogi produkt, a na targach online Sylveco można go kupić w naprawdę niskich cenach. Jako posiadaczka cery wrażliwej na pewno kupię kolejne opakowanie.

Kosmetyk od marki Aloesove swego czasu lubiłam bardzo jednak już jakiś czas temu z nieznanego dla mnie powodu z nich zrezygnowałam na poczet innych produktów innych producentów. Kosmetyki te co do zasady dobrze mi się sprawdzały ponieważ posiadały całkiem naturalne składy, które dobrze współpracowały z moją wrażliwą oraz suchą skórą. Ostatnio postanowiłam ponownie dać im szansę kiedy to zauważyłam je będąc na zakupach w sklepie Auchan. Z potrzeby chwili zakupiłam dla siebie emulsję do mycia twarzy. Kosmetyk od marki Aloesove przede wszystkim przykuł moją uwagę naprawdę bardzo ładnym opakowaniem. Jest ono porządnie wykonane, chyba ceramiczne, na pewno prezentujące się bardzo elegancko. Design ma jednak trochę jak kosmetyki dla dzieci ale nie zniechęciło mnie to. Opakowanie posiada jasnoniebieski kolor. Umieszczono na nim wszelkie, najważniejsze informacje na temat produktu, takie jak jego nazwa, logo producenta, skład, najważniejsze właściwości czy zalecany sposób stosowania. W rolę aplikatora wciela się działająca bez zarzutu pompka. Cena regularna wynosi około trzydziestu złotych. Produkt posiada lejącą się, lekką konsystencję oraz mleczną barwę. Pachnie bardzo delikatnie oraz neutralnie. Nie pieni się. Doskonale sprawdzi się posiadaczom cery mocno wrażliwej. Nie podrażnia, ale za to bardzo dobrze oczyszcza oraz odświeża skórę. Nadaje jej miękkości, delikatności oraz nawilżenia. Sprawia, że jest gładka oraz odświeżona. Idealnie domywa resztki makijażu, sprawdzi się zarówno do porannej oraz do wieczornej rutyny pielęgnacyjnej. Emulsja od marki Aloesove sprawdziła mi się bardzo dobrze i szczerze jestem ją w stanie polecić posiadaczom cery wrażliwej oraz suchej. Bardzo dobrze domywa i pozostawia uczucie świeżości oraz miękkości. Jest to kosmetyk bardzo lekki, jednocześnie dobrze sprawdzający się w swojej roli.

Moja skóra: Alergiczna, wrażliwa, jednocześnie trądzikowa, bardzo blada, skłonna do blizn i przebarwień. Opakowanie: Opakowanie produktu to sporej wielkości szklana butelka w odcieniu jasno-niebieskim z wygodną w użyciu i higieniczną pompką. Szata graficzna raczej prosta - utrzymana w kolorach niebieskości. Charakterystyka produktu: Zapach emulsji jest kremowo-pudrowy choć nieco sztuczny. Produkt jest biały, o konsystencji przypominającej rzadki/wodnisty balsam. Łatwo rozprowadza się po twarzy, ale niestety skóra po jego zastosowaniu wydaje się nie do końca i otoczona delikatną powłoczką. Wpływ na skórę: Przy dłuższym stosowaniu nie zauważyłam niestety żadnego pozytywnego wpływu na skórę. Produkt nie nadaje sisę również moim zdaniem do samodzielnego użytkowania - nie radzi sobie do końca z doczyszczeniem skóry (a już na pewno z domyciem olejków po demakijażu czy makijażem samym w sobie). Podsumowanie: Myślę, że emulsja może się sprawdzić przy suchej, podrażnionej skórze, która potrzebuje bardzo łagodnego mycia, ale raczej odpuściłabym sobie ten produkt przy normalnej, a na pewno tłustej skórze i u osób, które używają olejków do demakijażu.

To moje odkrycie w tym roku! Emulsja jest turbo delikatna, nawet dla osób z bardzo delikatną skórę czy z uszkodzoną barierą hydrolipidową się sprawdzi. Bardzo łagodnie oczyszcza, nie podrażniajac. Świetne sobie radziła gdy miałam podrażnioną, zaczerwienioną twarzy. Skóra po jej użyciu jest miękka w dotyku, czysta, nawilżona.Zawiera w swoim składzie: ekstrakt z aloesu, probiotyk, olej ze słodkich migdałów, sorbitol, ekstrakt z wąkroty azjatyckiej, olej z nasion ogórecznika. Ma ona delikatną kremową konsystencję, ma biało-mleczny odcień. Zapach jest bardzo neutralny. Posiada ona szklaną buteleczkę z wygodną plastikową pompką. Jestem bardzo zadowolona z tej emulsji do mycia twarzy. Starczyła mi ona na jakieś dwa i pół miesiąca stosowania tylko rano. Jej cena jest bardzo przystępna. Na pewno jeszcze do niej wrócę. Jest to produkt godny polecenia!

Zawsze korzystałam z żelu z serii zielonej Aloesove, jednak brakiem asortymentu w sklepie, skusiłam się na emulsję do mycia twarzy. Niestety nie powtórzyła ona sukcesu poprzedniego produktu, choć takie miałam oczekiwania. Sylveco obiecuje skuteczne usuwanie zabrzudzeń, resztek makijażu oraz sebum, jednak mam odczucie że kosmetyk średnio sobie z tym radzi. Opakowaniem prawie nie różni się od produktu z serii zielonej. Butelka jest szklana, pomalowana na niebiesko, z dozownikiem, który nie zacina się i prawidłowo odmierza dawki. Konsystencja produktu to biały płyn przypominający zawiesinę, nie pieniący się, a po kontakcie z wodą na twarzy pozostawia powłokę która zatrzymuje dłoń. Mnie bardzo nie podobało się to odczucie. Niestety zapach również mnie nie zachwycił. Dla mnie to sztuczna, wręcz chemiczna woń która jest kolejnym minusem. Skład produktu jest bezpieczny dla skóry. Emulsja zawiera ekstrakty z aloesu, wąkroty azjatyckiej, nasion lnu i oleju z nasion ogórecznika, które głęboko odżywiają i regenerują skórę. Natomiast olej ze słodkich migdałów, sorbitol i ksylitol zapewniają długotrwałe nawilżenie, zmiękczenie i wygładzenie skóry. Kosmetyk można stosować do skór bardzo wrażliwych, gdyż nie powoduje on podrażnień. Jak emulsja wpływała na moją skórę? Jestem posiadaczką cery naczynkowej, wrażliwej, która jest dość kapryśną w utrzymaniu. Podczas aplikacji, produkt Sylveco, nie powodował pieczenia, zaczerwienienia oraz innych niepożadanych efektów. Dobrze usuwał zabrudzenia dnia codziennego i sebum, jednak nie używałabym go do zmycia makijażu, ponieważ miałam wrażenie że nie do końca sobie z tym radzi. Całkiem inaczej wyglądało to po uprzednim zastosowaniu płynu micelarnego, wtedy emulsja domywała resztki makeupu. Podczas dłuższego używania zauważyłam nie tylko lekkie rozjaśnienie skóry, ale również poprawę jej ogólnego stanu. Wyglądała na dużo zdrowszą i świeżą. Aczkolwiek wiem, że przez uczucie podzas zmywania kosmetyku, już nie sięgnę po ten produkt z serii Aleosove. Niestety za bardzo mnie to drażni, abym mogła przejść obok tego obojętnie.

Emulsję od Aloesove Blue zakupiłam przy okazji targów online Sylveco. Byłam jej bardzo ciekawa i przyznaję, że miałam w stosunku do niej spore oczekiwania - w końcu ta z serii WOW od nich jest moim hitem. Po zdenkowaniu tego opakowania mogę powiedzieć - źle nie było, ale mogło być minimalnie lepiej. Emulsja ma biały kolor i w konsystencji wygląda jakby ktoś dolał do kremu wody. Jest przy tym dosyć gęsta, ale przyjemnie rozprowadza się na twarzy. Nie pieni się - wiem, że niektórym to przeszkadza ja jednak jestem przyzwyczajona. W odczuciu na twarzy jest dosyć lekka i łatwo idzie ją zmyć tak, żeby nie pozostawiała tłustego filmu. Pachnie bardzo neutralnie, kojąco - (na szczęście) nie znajdzie się tu typowych nut zapachowych z serii Aloesove. Mam skórę przesuszoną, z tendencją do wyprysków, przetłuszczania się w strefie T, brzydkich przebarwień. Kosmetyki do mycia twarzy lubią mnie podrażniać i powodować zaczerwienienia. Ta emulsja pod tym względem była absolutnie bezproblemowa. Skóry nie podrażniała, buzia była po niej miękka niczym poduszka, zrelaksowana, bez zbędnego napięcia. Rewelacyjnie też nawilżała - tutaj nie można było mówić o żadnym przesuszeniu. Cudownie było ją umyć skórę zwłaszcza gdy była ściągnięta na przykład po basenie albo rowerze i słońcu - to były takie momenty kiedy namacalnie czuło się ukojenie skóry. Jedynym jej problemem było to, że nie wszystko była w stanie domyć. Bo na przykład o ile resztki kremów po wieczornej pielęgnacji i masek nocnych nie stanowiły problemów, o tyle resztki makijażu i olejki do demakijażu były przez nią już niezmywalne. Właśnie dlatego u mnie znalazła zastosowanie w porannej rutynie pielęgnacyjnej. Do wieczornej absolutnie się nie nadawała. Co do opakowania -jest to szklana butelka z plastikową pompką. Osobiście uważam, że szkoda, że ktoś wpadł na pomysł zamalowania jej po całości na niebiesko - praktycznie jeśli się nie odkręci pompki to nie ma się kontroli nad ilością produktu która została. Dodatkowo znowu wychodzi motyw szkła jako opakowania moich kosmetyków - z jednej strony fajnie bo eko, z drugiej należę do osób, które takie rzeczy łatwo tłuką. Pojemność buteleczki wystarczyła mi na ponad dwa miesiące przy codziennym stosowaniu. W moim odczuciu więc jest to kosmetyk wydajny. Regularna cena u producenta to 29zł - ja upolowałam na promocji, więc tym bardziej jestem zadowolona. Będąc szczerą, nie wiem czy do niej wrócę. Była przyjemna, fakt, ale znam lepsze i bardziej uniwersalne kosmetyki z tej kategorii, które przede wszystkim dużo lepiej domywają. Jeśli jednak ją kupię, to na pewno do porannej rutyny pielęgnacyjnej gdyż tak jak wspominałam - do wieczornej, przynajmniej u mnie, nie będzie się nadawała.