Niuqi Baza hybrydowa UV LED z dodatkiem biotyny 

Dziwnie się czuję z zostawianiem tutaj 3ch gwiazdek. Nie wiem czemu czuję jakiś sentyment do produktów do paznokci (come on, to zwykły lakier), ale może jakoś się tam z nimi zżyłam, bo miałam je cały czas na palcach od kilku lat. Niuqi upodobałam sobie najbardziej przez cenę i przez to, że często producent wypuszcza nowości (kolory, bazy, topy itp.) Po regularnym stosowaniu hybryd przez około 3 lata, mówię pas. Ja po prostu się poddaję na ten moment. Baza od Niuqi sprawowała mi się świetnie przy pierwszym użyciu i już miałam ją zachwalać, bo trzymała się płytki najlepiej spośród wszystkich, które ostatnio próbowałam. Ale niestety od pewnego czasu jest ten sam dramat. Neonail, Nees, wszystko odpada po około tygodniu, a ja nie potrafię się powstrzymać przed zerwaniem niektórych zadziorów i masakruję płytkę jeszcze bardziej. To chyba coś nie tak z moimi paznokciami, tak więc czas na inny etap - regenerację :) jakoś liczyłam, że z tą bazą właśnie wkroczę na tę drogę przez biotynę w składzie. Jest to coś zdecydowanie innego i mnie mocno skusiło do zakupu. Ale chyba nie ma półśrodków. Jeżeli kiedyś do niej wrócę i zachwyci mnie tak samo jak przy pierwszym użyciu to cofnę te marne 3 gwiazdki i wleci pełna piątka. Teraz nie mogę tego zrobić. Opakowanie Ta sama buteleczka jak w przypadku proteinowej siostry - biała, szklana, poręczna. Na nakrętce producent umieścił grafikę koloru i wyszło mu to całkiem nieźle, bo odwzorowanie barw jest świetne. Napisy na białym kolorze buteleczki są wyraźne, czytelne. Zawsze mi trochę szkoda tych wzorników w sklepie. Ale widziałam, że w biedrze te lakiery rozeszły się jak świeże bułeczki i o dziwo nic nie było rozlane. Kolory, jakie były dostępne to mleczny róż, mleczny biały, glittery (z tego co pamiętam). Ja skusiłam się na te dwa pierwsze, bo bardzo lubię naturalne i niekrzykliwe mani. Do kolorów przejdę dalej. Wracając jeszcze do opakowania i samego pędzelka - jak zawsze wzorowy. Włosie jest długie, nie rozwarstwia się, jest lekko zaokrąglone, co przy gęstej konsystencji bazy bardzo pomaga w pracy i pozwala nie zalewać skórek. Nie będę się powtarzać i rzucać zachwytami, bo mogłabym już być nudna trochę. W zakresie opakowania jest po prostu wszystko takie, jakie powinno być. Jak przy każdych produktach do mani od Niuqi. Konsystencja Baza jest gęsta, serio. O wiele bardziej niż baza proteinowa i kauczukowa. Czasem miewałam z nią problemy w momencie strzepania nadmiaru żelu w buteleczce. Nie chciała za żadne skarby do niej spłynąć i przy włożeniu do butelki pędzelka, baza jakby się napowietrzała i wyciskało ją do góry, co powodowało, że brudziła wszystko wokół. Można się trochę przy tym namachać. Ale warto po prostu poczekać, aż spłynie, bo w końcu spływa... jakoś :) Ja posiadam dwa kolory: milky white i milky pink. Mam wrażenie, że biały jest nieco mniej gęsty i o wiele lepiej się go nabiera z buteleczki na pędzelek i nakłada na paznokcia. Milky pink z kolei to prawie jak żel do budowania. Produkt może rodzić problemy z równomiernym nałożeniem, ale od czego jest pilnik i wyrównanie struktury paznokcia. Warto nakładać go cienką warstwą, bo błąd w postaci nieodpowiedniego nadbudowania paznokcia jest bardzo łatwy do popełnienia. Trwałość Na pierwszy rzut poszła u mnie baza mleczna, bo ja ogólnie lubię taki odcień paznokci (wygląda elegancko, schludnie). Po nałożeniu paznokieć był twardy, nic nie odchodziło, nie robiły się zadziory przez dłuższy czas. Czułam, że w końcu wyszłam z tego dołka hybrydowego (każda baza ostatnio odpadała u mnie po kilku dniach). Minęły dwa tygodnie, ja w zachwycie, standardowo zdjęłam stylizację frezarką. Potem przyszła kolej na mleczny różowy. I tutaj już po kilku dniach wpadła rozpacz. Na końcach niektórych paznokci hybryda zaczęła odpadać. Tak więc, z powrotem do mlecznego brata. I to już nie było to, co za pierwszym razem. Po prostu się poirytowałam, zdjęłam stylizację i powiedziałam "pas" hybrydom. Nie chcę tutaj demonizować tej bazy, bo tak jak wspomniałam, przy pierwszym użyciu ona trzymała się jak mur beton, mimo że poprzedniczki wymiękały. Coś jest nie tak z moimi paznokciami i czuję to. Wydajność Mogę zostawić tutaj jedno słowo "wzorowa" :) baza kryje świetnie już przy pierwszej warstwie, paznokcie są ewidentnie twardsze. Cena i dostępność Tutaj tak samo mogę skomentować jednym słowem - tak "średnio". Na razie był jedynie tylko jeden "rzut" tych baz w dyskoncie. Potem wpadła na nie promka, więc od razu się wyprzedały. Cena jest ok, za buteleczkę płaci się około 13 zł, ciut więcej niż za inne bazy tej marki, ale wciąż uważam to za uczciwą cenę patrząc na wydajność. Ogólne wrażenia podczas aplikacji Biotyna w składzie - tak mnie to skusiło, tj. że w końcu hybryda oprócz wizualnych aspektów dostarczy mi też jakiegoś wzmocnienia płytki itp. Eh no nie odnotowałam niczego takiego, moje paznokcie są teraz trochę jak papier, zaczęły się rozdwajać, jest nad czym pracować. Kolejna sprawa - zapach. Baza mocno pachnie octem, ale to podobna sprawa jak przy proteinowej. Zarówno mleczy biały jak i róż nie spływają tak drastycznie na skórki, ale trzeba po prostu kilka razy przejechać pędzlem, żeby nie zrobić buł z nadmiarem produktu. Jestem bardzo ciekawa, jak sprawuje się innym. Kolory tej bazy są piękne, mocno trafiają w mój gust i mogłabym śmiało nie kłaść na nie koloru, ale widząc zapowietrzenia po kilku dniach, musiałam serio mocno ze sobą walczyć, żeby tego nie zdrapać. W stresujących momentach masakrowałam tak paznokcie i masz babo placek, teraz nic nie chce się ich trzymać i wleciała kartka papieru. Szkoda straszna, ale mam nadzieję Niuqi, że nie mówię "papa", tylko "do zaś" :>