Stapiz Sleek Line, Repair & Shine, Shiner Nabłyszczacz do włosów z jedwabiem

Kupiłam, duża pojemność, dobra cena, przyjemny zapach, opakowanie trochę takie z minionej epoki. Pierwsze wrażania to pozytywne po użyciu włosy zyskały piękny blask, niestety okazało się ze po kilku godzinach włosy zrobiły sie tłuste. próbowałam jeszcze kilka razy i niestety efekt za każdym razem podobny - tłuste włosy. Wszystkie plusy jakich można doszukać się w produkcie znikają przez tłuste włosy.

Kupiłam ten nabłyszczacz wyłącznie dlatego, że nigdzie nie mogłam dostać mojego ukochanego Osis Sparklera ze Schwarzkopfa - stwierdziłam, że 33 zł to jeszcze nie majątek i jeśli okaże się bublem roku, to najwyżej będę go rozdawać złośliwym koleżankom w formie odlewek :P. A tak na poważnie - bublem sam produkt nie jest, ale jego opakowanie jest absolutnie nie do przyjęcia i to zapewne wpływa na negatywne oceny tego kosmetyku. ZALETY: +Przyjemny zapach - typowo fryzjerski, dość intensywny, ale naprawdę ładny - kojarzy mi się z kosmetykami z profesjonalnej linii L'Oreal. +Brak alkoholu w składzie -ogromny plus, zwłaszcza przy włosach rozjaśnianych i wysokoporowatych, +Nie przetłuszcza moich włosów - oczywiście, zastosowany w rozsądnej ilości. +Nie wysusza. +Mega wydajny - butla ma aż 300 ml, to naprawdę sporo jak na nabłyszczacz. +Niedrogi. +Rzeczywiście pięknie nabłyszcza włosy - może jest przy tym mniej subtelny od Osis Sparklera i rzeczywiście trzeba uważać z ilością (zbyt duża stworzy efekt peruki, sztucznych włosów - nie będą tłuste, ale będą wyglądać plastikowo :O), ale jeśli nałożymy go oszczędnie i z dość dużej odległości, to on odwdzięczy się pięknym blaskiem. +Delikatnie wygładza i ujarzmia pukle - nie zastąpi lakieru, to jasne - ale widać, że tutaj te proteiny jedwabiu ''robią robotę''. WADY: -Koszmarne opakowanie! Wizualnie - okej, nie mam się do czego przyczepić, ale cała reszta jest do poprawki. Jest nieporęczne i muszę trzymać je dwoma rękami, by móc swobodnie spryskać włosy, a do tego mój atomizer zacina się i lubi czasem ''pluć'' produktem na wszystkie strony - nieraz przesadziłam przez to z ilością i miałam na głowie błyszczące coś, zamiast pięknych włosów... Ja mam wprawę i raczej lekką rękę do aplikacji tego typu specyfików (w przeciwieństwie do kremów i serum :P), ale jeśli dla kogoś to nowość w stylizacji, to może sobie zrobić niezłe kuku tym nabłyszczaczem... To opakowanie jest do zmiany, zdecydowanie! Reasumując - choć sam produkt mi się spodobał, to jednak jego aplikacja jest dla mnie zbyt uciążliwa, bym mogła powtórzyć zakup. Opakowanie i kiepski rozpylacz skutecznie odstraszają mnie od regularnego używania nabłyszczacza, a tak przecież być nie powinno! Z wyżej wymienionych powodów - nie polecam, szkoda nerwów (mimo pięknego efektu nabłyszczenia) - lepiej kupić Osis Sparklera, tamten to geniusz <3

Ja przyznam że nabyłam ten nabłyszczacz bo nie zawiera alkoholu. Faktycznie łatwo było przesadzić z jego ilościa...ale znalazłam na niego sposób,stosowałam go jak jedwab,psikalam nim na rękę i wcierałam we włosy. Takim oto sposobem zużyłam cały,a trzeba przyznać że był wyjątkowo wydajny. Zapach typowy dla stapizowych kosmetyków-ja bardzo go lubiłam. Ladnie nabłyszczał,trzeba było tylko uważac by nie przesadzić,bo wtedy rzeczywiście włosy wyglądały jak przetłuszczone. Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: jedno

Medal dla Wizażystki, która potrafi się obchodzić z tym nabłyszczaczem. Po aplikacji mam błysk taki na włosach, że zastanawiam się czy nie są sztuczne (przypominają mi się sztuczne włosy mojej PRL- owskiej lalki), a do tego robią mi się natychmiast tłuste. Zapach przypomina mi jakieś mydło, nie wiem doprawdy co miał przypominać. Z czystym sumieniem nie polecam tego produktu... Używam tego produktu od: od roku Ilość zużytych opakowań: nie potrafie go skończyć