Mustela Bebe, Creme Change Krem do przewijania 1 2 3

Mustela Bebe Creme Change 1-2-3 to całkiem przyzwoity krem do przewijania, ale bez większych zachwytów. Sięgam po niego głównie dlatego, że jest trochę tańszy od innych marek, zwłaszcza gdy trafi się na promocję. Sprawdza się do codziennej pielęgnacji – dobrze rozprowadza się na skórze, tworzy ochronną warstwę i pomaga zapobiegać odparzeniom. Niestety, jeśli pojawią się już podrażnienia, to ten krem nie daje rady tak, jakbym tego oczekiwała. Nie działa szybko, nie przynosi natychmiastowej ulgi, a w przypadku mocniejszych odparzeń praktycznie nie widzę różnicy po jego użyciu. Dlatego zawsze mam pod ręką Bepanthen – na wszelki wypadek. Mustela jest dla mnie bardziej opcją na co dzień, żeby skóra była zabezpieczona, ale jeśli potrzeba czegoś naprawdę skutecznego, to sięgam po coś mocniejszego. Podsumowując – niezły, ale tylko jako krem profilaktyczny. Cena na promocji jest atrakcyjna, więc czasem go kupuję, ale nie jest to mój niezastąpiony must-have.

Krem do przewijania Mustela Mój syn jest nadal w pieluszce, zatem w celu ochrony okolic intymnych stosujemy kremy do pielęgnacji. Produkt kupiony w drogerii. Jest to krem do codziennego stosowania również od pierwszych dni życia maluszka. Produkt ma świetny skład, bazujący głównie na składnikach naturalnych, nie uczula i nie podrażnia. Opakowanie 100 ml to plastikowa tubka z zamknięciem na klik. Opakowanie jest wykonane z miękkiego plastiku. Krem jest białego koloru i ma gęstą konsystencję. Krem jest bezzapachowy. Pomimo dość gęstej konsystencji łatwo go wycisnąć z opakowania. Krem po nałożeniu i rozsmarowaniu pozostawia tłustą, białą warstwę na skórze i długo wchłania się. Krem zapobiega podrażnieniom i zaczerwienieniom okolic pieluszkowych. Łagodzi drobne podrażnienia. Nie jest to produkt do znacznych odparzeń, które już powstały. Moim zdaniem cena nie jest wygórowana za ten produkt, biorąc pod uwagę skuteczność, wydajność tego typu produktów. Generalnie polecam.

Dobry bo szybko się aplikuje, rozciera i da się go normalnie zmyć. Ale raczej nie jest idealny i nie kupię go ponownie, bo jest za drogi. Przy podrażnieniach zdecydowanie wypada kiepściutko, nie wiem co on robi. Chyba tylko delikatnie nawilża? I to też słabo.... Bepanthen zdecydowanie go przebija... Nie polecam.

Krem Mustela dobrze sprawdził nam się do przewijania. Produkt przede wszystkim spełnia swoją role, czyli zapobiega podrażnieniom i zaczerwienieniom skóry w okolicy pieluszkowej. Krem jest dość gęsty i wystarcza na dość długo. Niestety jego konsystencja sprawia, że trochę ciężko jest go rozprowadzić po skórze.

Krem kupiłam podczas spontanicznych zakupów w Ross. Do tej pory sprawdzał się sudocream lub Puder ale podkusiło mnie coś nowego. Krem nawet w promocji nie zachęca do zakupów, ale każdy zdaje sobie sprawę, że dla młodego robi się wszystko. Krem jest gesty, ciężki i bardzo lepki, nakłada się łatwo ale trzeba mieć trochę wprawy. Tubka bardzo wydajna, ale bardzo szybko ulegla zniszczeniu. Pękła i pół produktu wydostało się. Zapach ładniejszy niż sudocream Działanie nie zachwycało, wręcz przeciwnie - nie zauważyłam żadnych spektakularnych efektów specjalnych więc wróciłam do sprawdzonych kosmetykow. Dla mnie lekkie rozczarowanie, spodziewałam się czegoś więcej

Mustela krem do przewijania zakupiłam na promocji w drogerii Rossman szukałam jakiegoś tańszego zamiennika do mojej maści która na codzień córkę smaruje . Z racji tego że na codzień używamy kosmetyków do kąpieli z tej firmy więc podczas zakupów zdecydowałam się wypróbować ten krem . Kartonik- zewnętrzne opakowanie - dominuje na nim kolorystyka różową z głównymi granatowym logiem Mustela w górnym rogu Napisy na środku dobrze widoczne . Z prawej strony znajduje się wizerunek misia. Po otwarciu wyłania nam się tuba w takiej samej kolorystce co opakowanie kartonowe. Krem zamykany jest na zakniecie typu kotek z klipem. Oonsystencja kremu gęsta ale nie zbita . Zapach delikatny przypominający zapach sudocremu . Ktem koloru białego. Krem się u nas nie sprawdził bo za bardzo wysuszał skórę. Skóra była wysuszona ,delikatnie podrażniona i pomarszczoną. Stosowaliśmy przez miesiąc i musieliśmy go odstawić . Napewno już do niego nie wrócimy.

Zacznę może od tego, że mój synek podczas całej swojej pieluszkowej przygody nigdy nie miał tak zwanego odparzenia. Kilka razy pojawiło się niewielkie zaczerwienienie, ale to były zupełnie nie niebezpieczne przypadki. Nie było potrzeby więc leczenia. A bardziej działania zapobiegawczego. I tak też tego kremu używaliśmy: niewielką ilość, po wieczornej kąpieli. Bardziej chyba dla stworzenia ewentualnej bariery i ochrony delikatnej przecież okolicy podpieluszkowej. Od znajomej otrzymaliśmy kilka próbek produktu o pojemności 10 mililitrów. Nieczęste jednak sięganie po nie sprawiło, że wszystkie zużyliśmy w przeciągu ponad półtora roku. Jest to więc krem niesamowicie wydajny. Jak zresztą większość chyba tego typu. Tubki wykonane z tworzywa, łatwe do szybkiego naciśnięcia i wydobycia produktu. Sam krem ma gęstą konsystencję, jednak nie określiłabym jej jako zbitą. Łatwo go wydobyć, zaaplikować i rozsmarować. Nawet niewielka jego ilość pozostawia na powierzchni skóry białą warstewkę- wchłania się po chwili, niecałkowicie. Nie ma konkretnego zapachu. Nie mogę ocenić jego właściwości typowo leczniczych, ale zauważam w składzie wysoką zawartość tlenku cynku, więc musi mieć dobre właściwości gojące. Na pewno satysfakcjonujące właściwości ochronne, bo na pewno między innymi dzięki temu produktowi, nie doszło do żadnych przykrych niespodzianek. A może właśnie tak im zapobiegliśmy? Użytkowanie i działanie oceniam więc jako dobre i satysfakcjonujące. Ale to oczywiście nasz konkretny przypadek. Jako po prostu krem ochronny stosowany podczas zmiany pieluchy. Nie wiem, jak sprawdziłby się w trudniejszych przypadkach i przy bardziej wrażliwych podpieluszkowych okolicach...

Kremu używam na pojawiające się zaczerwienienia w okolicy pieluszkowej i sprawdza się wyśmienicie. Używałam też profilaktycznie gdy wychodziłam na długo z dzieckiem gdy było bardzo gorąco. Krem ma tlenek cynku więc jest biały. Jest średnio gęsty, łatwo daje się rozsmarować. Już niewielka ilość wystarczy by posmarować tam gdzie trzeba ;) Nie ma zapachu. Bardzo szybko łagodzi zaczerwienienia. Wygodna, miękka tuba taka jak w Bepanthenie ułatwia użytkowanie, dając nam wgląd ile jeszcze kremu zostało. Nie używam go non stop, bo nie sądzę, że moje dziecko potrzebuje codziennie kremu z cynkiem. Jeśli jednak coś się ze skórą złego dzieje, Mustela jest idealna.

Zdecydowanie wolę użyć domowej roboty smarowidła lub pudru dla niemowląt, ten krem wchłania się zdecydowanie za długo a wtedy paradoksalnie łatwo o odparzenia, szczególnie latem i pod nietrafioną, zbyt "plastikową"pieluszką. Konsystencje ma na wpół tłustą i przy mało cierpliwym niemowlaku wsmarowanie do łatwych nie należy :) w szczególnosci kiedy zostawienie malucha "gołego i wesołego" to pretekst aby nas obsikać ;) Krem sprawdza się na wyjścia i wyjazdy, kiedy skóra malucha jest podrażniona, kiedy się łuszczy, wymaga nawilżenia z natłuszczeniem. Wtedy ładnie odżywia i dość szybko pomaga. Do tego ma przyjazny skład co w kosmetykach dla dzieci mimo pozorów nie jest tak oczywiste. Cena dość wysoka, ale spokojnie uda się go znaleźć w promocji w internecie. Wygodna tubka, zatrzask się nie psuje, praktycznie bezwonny co jest na plus, estetyczne opakowanie, dobry skład. U dorosłej osoby wchłania się szybciej i łatwiej wsmarować, sprawdza się jako krem do rąk, na suche partie skóry.

Bardzo fajny krem na odparzenia. Jak tylko powstało małe odparzenie smarowałam tym kremem na drugi dzień nie było po nim śladu. Doskonale się wchłania, nie jest jakiś mocno tłusty i nie zatyka porów. Zapach neutralny. My korzystaliśmy z paru próbek ale raczej nie kupię tego kremu już ze względu na cenę która stanowczo odstrasza.

Krem stosuje na posladki i pachwiny niemowlecia. Mysle ze sie sprawdza ale jego formula pozostawia wiele do zyczenia. Jest on bardzo ciezki do wsmarowywania i slabo sie wchlania. Nie za bardzo lubie takie kosmetyki. Krem powinien sie dobrze rozprowadzac i szybko wchaniac. Tu sie jednak zawiodlam.