Manhattan Volcano Explosive Volume Waterproof Wodoodporny tusz do rzęs

Nie mogę się jakoś po kilku latach od kiedy Coty wycofało markę Manhattan z polskich Rossmannów (i w czasie związanej z tym dużej wyprzedaży zrobiłam spory zapas ich genialnych produktów), pogodzić z faktem, że pęk różnych maskar wyjątkowo nie okazał się równie dobry, jak reszta "kolorówki". Naprawdę wszystko zasługuje na najwyższe noty i pochwały, natomiast niniejszym opiniowana maskara wodoodporna w niebieskiej buteleczce, może stanąć na najwyższym stopniu podium jedynie w zakresie konsekwencji, z jaką przypomina pogrubiającą i wydłużającą Volcano Mascara Explosive Volume. Jest równie niedobra, a pomimo deklarowanej funkcji wodoodporności – takowej raczej nie zapewnia. Tusz po ok. godzinie od nałożenia osypuje się i rozmazuje, choć w zasadzie czymś się odróżnia – trochę trudniej go dokładnie zmyć (także z dolnych powiek) po całym dniu, co akurat zalety nie stanowi. Sumienie mi już nie pozwala dalej pastwić się nad nieszczęsnym kosmetykiem, tym bardziej, że popłynęłam aż nawet za bardzo w tym zakresie przy wersji klasycznej tego tuszu (w buteleczce purpurowo-czarnej), choć sprawiedliwie uściślę, że jako użytkowniczka tuszy dość lekko operująca szczoteczką, nie odnotowywałam ani sklejania rzęs przez specyfik, ani szczególnego osadzania się na nich grudek (w momencie aplikacji). Analogicznie jak przy "purpurowo-czarnym" klasyku – przez pierwszą godzinę zatem nie narzekałam na efekt. Tusz zaczął plamić i osypywać się dopiero po tym czasie, i z tego też powodu, a i z uwagi na ogromną słabość do pozostałych specyfików Marki, ocenię go na naciągnięte dwie gwiazdki, a nie na jedną, tym bardziej, że nawet przed wielką wyprzedażą, a i obecnie w sklepach internetowych, nie był i nie jest kosztowny. Poza tym miałam już drogie, sławne tusze, które zbrylały się i osypywały natychmiast po nałożeniu na rzęsy. Z ciężkim sercem tuszu nie polecam, ale przysięgam, że reszta produktów makijażowych Manhattanu jest, niezależnie od skromnego anturażu i niewysokich cen, wręcz wybitnej, luksusowej jakości.

Chciałam przetestować coś innego, ale ten tusz jest bardzo słaby. Rzęsy są brzydko oklejone tuszem, zero wydłużenia, zero pogrunienia, efekt jest nijaki. Jedynie rzęsy są ciemne i nic więcej. Nie polecam, szkoda pieniędzy.

Produkt zakupiłam w promocji kolorówkowej w Rossmannie. Był to mój pierwszy produkt od Manhattanu. Do zakupu skusiło mnie opakowanie w niebiesko-czarne ombre. Pod uwagę wzięłam też fakt, iż jest on wodoodporny, a wodoodporność cenię sobie zimą, gdy pruszy śnieg. Szczoteczka jest prosta, klasyczna, z włosia. Wygodnie aplikuje produkt. Konsystencja, niestety jest słaba. Produkt pozostawia na rzęsach grudki, sprawia, że wyglądają one nieestetycznie. Trzeba się porządnie namachać inną szczoteczką, aby doprowadzić rzęsy do dobrego wyglądu. Kolejnym minusem jest jej trwałość, a raczej nietrwałość. Już godzinę po aplikacji tusz zaczął się osypywać i odbijać na powiekach. Ponadto rzęsy traciły swój kształt i opadały, stając się nijakie. Efekt marny. Aby ratować tusz, mogę powiedzieć, że nie podrażnił i nie męczył on oczu przy noszeniu soczewek kontaktowych.

Najgorszy tusz jaki miałam w życiu. Jego jedynym plusem było to, że mnie nie uczulił. Nałożony na rzęsy potwornie je skleja. Jest bardzo rzadki. Nie pogrubia. Nie wydłuża. Próbowałam go rozczesać i rozdzielić rzęsy czystą szczoteczką. W tedy całkiem zniknął z rzęs. Podchodziłam do niego kilka razy i za każdym razem to samo.