AXE Adrenaline, Iced Musk & Ginger Pump Spray Perfumowany spray do ciała

Z całej serii Axe jest to chyba mój ulubiony zapach- męski, intensywny i baaardzo pociągający :) Stosuje go mój mężczyzna i na jego wrażeniach będę opierać recenzję. Metalowe opakowanie jest idealnym rozwiązaniem do pracy, gdyż mimo ewentualnego upadku, czy uderzenia nie ma obawy o zniszczenie. Wygodny atomizer pozwala na szybką aplikację produktu i dozuje go w optymalnej ilości, oraz o optymalnym rozstawie (nie pryska na boki jak szalony :) ). Po opakowaniu pomyśleć można, że jest to dezodorant. Otóż nie. Nie ma on pudrowej formuły, tylko klasyczną dla perfum- wodną. Zaletą jest, że nie pozostawia on śladów na ubraniach. Zapach ładnie nosi się na skórze, lecz niestety- dość szybko się ulatnia :( I tu minus, gdyż dość szybko aplikację należy powtórzyć. Mimo to produkt jest wart zakupu i przetestowania.

Jest to mój ulubiony zapach serii Axe, choć mój mężczyzna woli inne linie zapachowe taj marki. :) + piękny, świeży ale równocześnie jakby orientalny zapach :) + dość długo utrzymuje się na skórze, dłużej niż standardowe dezodoranty tej marki :) + wygodny atomizer :) + korzystna cena Ja polubiłam ten zapach od pierwszego powąchania i uwielbim go na mężczyźnie.

Spray mieści się w puszcze takiej jaką spotykamy w przypadku dezodorantów. Zakupiłam tę wersję i oudowo waniliową z czystej ciekawości i niestety musiałam obie wyrzucić, bo dla mnie te zapachy są nie do zaakceptowania i mojemu mężczyźnie również się nie spodobały. Wersja z zmrożonym piżmem i imbirem pachnie najgorzej z całej trójki. To napewno nie jest ani piżmo ani imbir, nie umiem tego sprecyzować, ale zapach jest dziwaczny i momentami przypominał nam zapach koperku! Męczy, drażni i odrzuca. Na całe szczęście jest bardzo nietrwały. Po 30min zniknął. Strata pieniędzy.