Kiehl's Tumeric & Cranberry Seed, Energizing Radiance Masque Maseczka do twarzy dodająca blasku i energii z wyciągiem z kurkumy i nasionami żurawiny

Maska jest przyjemna w użytkowaniu. Aplikacja bezproblemowa, opakowanie wygodne i estetyczne. Jeśli chodzi o działanie to zauważyłam nawilżenie, skóra po jej zastosowaniu stała się miękka. Muszę przyznać, że oczekiwałam lepszego efektu po zastosowaniu tej maski. Otrzymałam za wysoką cenę przyjemną maskę, ot tyle i tylko tyle.

Po raz pierwszy zetknęłam się z maską, kiedy do zakupów otrzymałam malutki słoiczek w butiku marki. Później dokupiłam tą maskę w zestawie z dwoma innymi. Nakładam ją na zwilżoną skórę i trzymam na twarzy około 15-20 minut. Maska ma ciekawy kolor i fakturę. W trakcie jej noszenia zwilżam ją hydrolatem lub tonikiem w sprayu, w zależności co mam akurat pod ręką, bo trochę zasycha. Zmywam wielorazowym wacikiem zmoczonym w wodzie i nie mam żadnego problemu z jej usunięciem. Maska bardzo mi się podoba. Używam jej raz w tygodniu i z pewnością zakupię pełnowymiarowe opakowanie podczas kolejnej wizyty w butiku. Skóra jest gładka, rozjaśniona i promienna. Efekt widoczny praktycznie od razu. Dokładnie takiego efektu poszukuję w maskach, które są przecież kosmetykami do zadań specjalnych i tu maska świetnie się sprawdza. Ja ze swojej strony zdecydowanie polecam.

Ta glinkowa maska to istne cudo.Począwszy od aplikacji do działania nie ma sobie równych.Uwielbiam ten produkt za natychmiastowe działanie. Po zmyciu cera wygląda na wypoczętą, rozświetloną.Jest dobrze oczyszczona bez efektu podrażnienia. Co tu dużo pisać. Naprawdę warto.!

Jest to moja pierwsza maseczka z Kiehl'sa i muszę przyznać, że spodziewałam się znacznie więcej, zwłaszcza, że cena nie jest niska. Do mnie akurat trafił słoiczek z 15ml, a ilość użyć to około 5,6 razy. Po otwarciu zaciekawił mnie delikatny zapach kurkumy pomieszany z czymś owocowym. Konsystencja przypomina żółtą, gęstą a wręcz zaschniętą papkę z grudkami. Jako, że maseczka ma właściwości energetyzujące to zdecydowałam, że użyję jej rano. Tak więc po przebudzeniu i oczyszczeniu cery nałożyłam ową papkę, co nie było dość przyjemnym uczuciem - lubię czuć maseczkę na twarzy, ale ta sprawiała, że czułam pewien ciężar na twarzy. Momentalnie po nałożeniu na całą twarz czułam się jakbym miała zimny, orzeźwiający okład - i to było przyjemne. Po ok. 10 minutach maseczka zasycha na twarzy i wtedy jest ostatni gwizdek aby ją zmyć, co również nie jest szybkim zajęciem, bo po zmazaniu żółtej papki drobinki zostają - wtedy nawet i wacik może się przydać. Jakie wrażenia? Dobre, ale nie bardzo dobre. Przede wszystkim po zmyciu maseczki, buzia jest zdecydowanie rozjaśniona i ożywiona - niektóre zaskórniaki sprawiają wrażenie mniej widocznych. Ale oprócz tego nie zauważyłam innych zmian.