Max Factor Masterpiece, Lash Crown Mascara Tusz do rzęs

Tusz widziałam w Rossmannie i kosztował coś koło 60 zł. Szczerze powiedziawszy w życiu bym tyle nie zapłaciła tym bardziej, że są częste promocje na kosmetyki. Moją uwagę przyciągnęła szczoteczka, która zachęciła mnie do zakupu. Akurat robiłam zakupy w jednej z moich ulubionych drogerii internetowych i tusz był w zestawie z pudrem kompakcie. Zapłaciłam 27 zł. Tak więc nawet gdyby okazał się niewypałem nie byłoby wielkiego płaczu! Tusz nie kruszy się, nie rozmazuje. Pozostaje na moich rzęsach przez cały dzień. Pierwsze malowanie było problematyczne - trzeba przyzwyczaić się do nowej szczoteczki. Polecam :)

Kupiłam go na promocji, żeby przetestować. Niestety jest beznadziejny, Nie unosi rzęst, skleja je i nie jest trwały. Na dodatek jest drogi. Najgorszy tusz jaki miałam, więcej go nie kupię.

Tusze Max Factora testuję przy okazji większych promocji (-40% w hebe, -50% w rossmanie), bo wydawanie w ciemno takich sum raczej nie leży w mojej naturze. Pierwszego dnia używania Lash Crown byłam maksymalnie rozczarowana i pewna, że tym razem źle postawiłam, jednak po czasie trochę się z nim oswoiłam. Jego zaletą jest docieranie do wszystkich rzęs i ich ładne rozdzielenie. Ponadto tusz się nie osypuje (a to zawsze była moja zmora). Owszem wydłuża, ale nie bardzo pogrubia. Nie mam parcia na spektakularne efekty, jeśli chodzi o tusze, więc na co dzień jak najbardziej tusz się sprawdza, ale jeśli marzymy o czymś więcej to może być ciężko :/ nawet przy zastosowaniu kolejnej warstwy.

Jestem zawiedziona. Od lat używam produktów (tuszów) MF i takiego bubla jeszcze nie miałam. Tusz nie daje się ładnie rozprowadzić, tylko roluje się i zbija na rzęsach. Nie wiem czy to kwestia silikonowej szczoteczki, czy samego tuszu. Czasami w ciągu dnia musiałam sobie zdejmować palcami kawałki tuszu, bo mi coś "wisiało" na rzęsach. To na pewno nie produkt dla osób o wrażliwych oczach. Nie polecam.

SZCZOTECZKA Tusz jest z pewnością niekonwencjonalny przez swoją szczoteczkę o dość charakterytycznym wykończeniu w kształcie korony. Szczoteczka jest silikonowa, na większej części dlugości ma średniodługie włoski, natomiast na zaokrąglonej, wyodrębnionej, końcowej części ma wyraźnie dłuższe włoski, które przypominają koronę, stąd nazwa - Lash Crown. Na pewno na plus jest fakt, że dzięki takiemu wykończeniu szczoteczka dociera w miejsca trudno dostępne - w kąciki linii rzęs, przez co żadnej rzęsy nie pozostawi niewytuszowanej. Zapewnia dokładną aplikację. TUSZ Sama konsystencja tuszu nie budzi zastrzeżeń, nie powoduje sklejania rzęs, nie pozostawia nieestetycznych nierówności. Nie powoduje jednak spektakularnego ich wydłużenia ani pogrubienia. Efekt jest bardzo naturalny. Dla mnie - nieco niewystarczający, natomiast dla fanek zachowawczego, naturalnego looku z pewnością będzie zadowalający. WYDAJNOŚĆ Tuszu używam od miesiąca i nie zauważam, aby jego kres był bliski. Wydaje mi się, że wydajność będzie zbliżona do większości maskar o jednakowej gramaturze. Podsumowując: doskonała dokładność tuszowania zapewniona przez kształt szczoteczki, formuła pozwalająca na uzyskanie niezbyt powalającego, ale naturalnego, bardzo estetycznego looku.