Niech nazwa "mydło' Was nie zwiedzie...ani nie ma stałej konsystencji, ani się nie pieni- jedynie zamienia w emulsję pod wpływem rozcierania i wody. Jest to
ciągnąca się szklista pasta w kolorze bursztynowo-oliwkowym, przypominająca smar :D Składa się ze zmiażdżonych czarnych oliwek, uprzednio zmacerowanych w soli potasowej, wymieszane z olejem z oliwek. Nie ma tu żadnej chemii i substancji drażniących: barwników, zapachu, konserwantów.
Działa jak peeling enzymatyczny- rozpuszczając naskórek, a usuwamy go mechanicznie-poprzez tarcie. Pozwala usunąć z powierzchni skóry martwe komórki naskórka, sebum, zanieczyszczenia, a także detoksykuje- eliminuje toksyny, odblokowuje pory, czym usprawnia dotlenienie skóry, odświeża. Natomiast dzięki wysokiej zawartości witaminy E- regeneruje, działa przeciwzapalnie i przeciwzmarszczkowo.
Odpowiednią porcję nabieramy, po czym ogrzewamy w dłoniach, po to żeby uzyskać bardziej kremową konsystencję i łatwiej zaaplikować na rozgrzaną skórę, gdy pory są otwarte. Naniesiony kosmetyk zostawiamy na 3-5 minut, żeby sobie działał, następnie przechodzimy do drugiego etapu czyli masażu, najlepiej użyć do tego szorstkiej rękawicy lub chociaż gąbki i okrężnymi ruchami zmyć preparat wraz ze złuszczonym naskórkiem. Od razu powiem, że za pomocą dłoni oczywiście również speelingujemy skórę, aczkolwiek przy użyciu "wspomagacza", jakim w moim przypadku była rękawica Kessa, uzyskamy o wiele lepszy efekt Po wszystkim spłukujemy letnią wodą Po takim intensywnym zabiegu, warto zaserwować skórze solidną dawkę nawilżenia, w postaci ulubionego balsamu/masła etc.
Może cały rytuał nie należy do szybkich, krótkich i przyjemnych, jeśli weźmiemy pod uwagę maziowatą konsystencję produktu i bezczynne stanie pod prysznicem przez kilka minut, ale wszelkie te 'niedogodności" rekompensują efekty, jakie można uzyskać. Ja jestem wprost oczarowana działaniem Savon Noir. To, jak miękka i gładka jest skóra po całym peelingu, jest niewiarygodne. Borykam się z rogowaceniem około mieszkowym, zatem niestety skóra na ramionach jest szorstka, i pełna tzw "czerwonych kropek", których piekielnie ciężko się pozbyć. Znalazłam swój idealny peeling, dzięki któremu objawy rogowacenia są w końcu zminimalizowane, skóra w końcu jest gładka, nie wyczuwam pod palcami grudek i nierówności, .Skóra nie jest przesuszona, a satynowa i ma zdrowy koloryt/ blask, nie jest taka "matowa", jakkolwiek by to nie zabrzmiało...Najlepsze jest to, że efekt jest długotrwały, i naprawdę się utrzymuje.
Z ręką na sercu polecam Wam ten produkt, zwłaszcza jeśli Was też dotyka problem nadmiernego rogowacenia i macie już dość szorstkiej skóry.
To mój Must Have , bez którego nie wyobrażam już sobie pielęgnacji.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie