Light Mountain Natural Hair Color & Conditioner Bright Red Henna do włosów z odżywką `Wilk`

Wilk to moja ulubiona henna z Light Mountain. Przede wszystkim LM ma świetne jakościowo henny, dobrze zmielone, nie wychodzą buro. Wilk jest henną od razu zakwaszoną amlą, więc nie trzeba dokwaszać dodatkowo. Bardzo lubię dodatek amli, bo lekko przyciemnia kolor. Mam włosy z natury bardzo ciemne, ale w przeszłości rozjaśniane do poziomu średniego brązu. Henna łapie u mnie te jaśniejsze włosy, a na naturalnych zostawia lekką poświatę. Wilk jest pięknym kolorem, nadaje się do nadbudowania henny do brązów, bo wychodzi dość ciemno z uwagi na dodatek amli. Ja włosy hennowałam już kilkadziesiąt razy i Wilk daje u mnie przepiękny efekt i ładnie się nadbudowuje do ciemnej czerwieni/mahoniu. Hennę zalewam ciepłą wodą, robię to w tym momencie już trochę na oko - LM ma na tyle dobre zioła, że nie zdarzyło mi się ich "zabić" zbyt wysoką temperaturą. Zioła nie grudkują się jakoś bardzo, są dobrze zmielone. Odstawiam na kilka godzin, ta henna dobrze puszcza kolor. Nakładam na mokre włosy i trzymam zwykle około 3h pod czepkiem. Kolor utlenia się u mnie około 48 h. Tę hennę spokojnie można mrozić, nic się z nią nie dzieje. Dobrodziejstwa henny są powszechnie znane, u mnie włosy obniżyły porowatość, są pogrubione. Wilk jest na tyle mocną henną, że ładnie pokrywa też siwe włosy (testowane na dwóch osobach z siwymi włosami). Na siwych włosach nie daje efektu "rudej żarówy", a przechodzi w subtelną czerwień. W mojej ocenie zioła od LM są świetnej jakości i tak naprawdę każdy jeden typ ziół tej firmy będzie się świetnie sprawdzał. Na wspomnienie zasługuje też ładne opakowanie (zwierzaki są super). Henna w środku zapakowana jest w foliowy woreczek. Zioła długo zachowują świeżość (nawet otwarte i trzymane w tym woreczku). Cena to około 40 zł, jak za tę jakość to dla mnie dobra cena. Zdecydowanie lepsza jakość niż zioła z Sattvy, dla mnie LM stoi na równi z Ziółkami z Sojatu.

Light Mountain wilk to moje drugie podejście do hennowania. Moje włosy z natury są brązowe, w lipcu zafarbowałam je na rudo (w salonie), a od września postanowiłam eksperymentować z hennowaniem. Najpierw była papuga, ale że zależało mi na głębszym kolorze, spróbowałam tej. Nie wiem, gdzie poza sklepem Agi Niedziałek można kupić te henny. Opakowanie kosztuje 40 zł i włosom do ramion wystarcza na około 2 użycia, ale ja i tak robię tej mieszanki nieco za dużo, i potem mrożę, żeby mieć dodatek do masek celem utrwalenia koloru. Tę hennę kładłam na technicznie wciąż rudych, ale tak naprawdę mocno wypłowiałych włosach (wcześniej zrobiłam gloss, który u mnie się szybko wypłukuje). Hennowanie to cała procedura, o której trzeba poczytać zanim się do niego przystąpi, jest to też coś, co trzeba dostosować do siebie metodą prób i błędów. Z pewnością prościej jest załatwić sprawę w salonie, ale hennowanie jest od farbowania dużo zdrowsze, wzmacnia włosy, no i jest o wiele tańsze. Trzeba natomiast uzbroić się w cierpliwość i czas. Nigdy nie stosowałam henn innych niż Light Mountain, więc nie mam porównania, ale mogę zdecydowanie stwierdzić, że są dobrej jakości. Łatwo się mieszają z cassią, zakwaszaczami, do mieszanki można też dodać różnego rodzaju humektanty czy odżywki. Tym razem robiłam "prawilne" hennowanie, z tym że do henny dodałam cassi, i zakwasiłam mieszankę sokiem jabłkowym. Dodałam też aloesu, bo moje włosy wciąż są dość wrażliwe i widzę, że im to pomaga. Efekt jak na zdjęciu. Zdecydowanie polecam najpierw poczytać trochę o hennowaniu i obejrzeć kilka filmików Agnieszki, żeby mieć pojęcie jak wygląda podstawowa metoda, a potem ją, w miarę potrzeby, dostosowywać. Można też po prostu stosować się do instrukcji na stronie. To, jak długo kolor się trzyma na włosach zależeć będzie od wielu czynników: stanu i rodzaju włosów, wcześniejszego helatowania, stosowanej pielęgnacji (OMO, w zachowaniu żywego koloru na długo pomagają też odżywki Pravany, ale są drogie i trudnodostępne), częstotliwości mycia. U mnie, nawet przy codziennym myciu, kolor się nie wypłukuje przez co najmniej 4-6 tygodni.