Odkąd zostałam blondynką sporo eksperymentuję z przeróżnymi kosmetykami, mającymi za zadanie "podrasować" odcień- szampony, odżywki, płukanki itd. Marzy mi się jak najjaśniejszy, platynowy kolor (naturalny mam dość ciemny brąz, także niełatwa sprawa). Na chwilę obecną moje włosy mają dosyć nierównomierne zabarwienie- mocno wytrawione na więcej niż połowie długości, wyżej pozostałości po kilkumiesięcznych samodzielnych próbach koloryzacji odrostów, od skóry jakieś 4cm lekko pomarańczowa poświata (byłam pierwszy raz u nowej fryzjerki i bała się nałożyć mi rozjaśniacz z wodą 12%). Wielkiej tragedii nie ma, ale do mojego wymarzonego efektu trochę daleko...
Maskę tę wzięłam początkowo w wersji 24ml, zupełnie bez przekonania, niejako przypadkiem przy okazji innych zakupów. Moje wątpliwości pogłębiły się, gdy otworzyłam opakowanie- taki lekki, jasny fiolecik ma niby coś zdziałać na moich włosach??? Do tego jakaś taka dziwna konsystencja galaretki... No ale cóż, spróbuję, "dobrze, że wzięłam tylko próbkę". Wielkie było moje zdziwienie, gdy spłukałam i wysuszyłam głowę- pierwsze co mnie uderzyło, to WSPANIAŁE odżywienie! Moje zniszczone, puszące włosy stały się śliskie, lejące, błyszczące, mięciutkie w dotyku, dociążone ale nie obciążone nadmiernie... Dopiero później zwróciłam uwagę na niesamowite wręcz WYRÓWNANIE KOLORU- aż trudno w to uwierzyć! Nie wiem co jest sekretem tej liliowo zabarwionej maski, ale wszelkie intensywnie niebieskie/fioletowe kosmetyki nie dorastają jej do nakrętki ;) . Po użyciu w/w innych kosmetyków zawsze miałam mniej lub bardziej nierówny odcień, jedne wychładzały przetrawioną warstwę nie gasząc pomarańczu przy skórze, inne ów pomarańcz mniej lub bardziej gasiły, ale zabarwiały zbyt intensywnie resztę. Nie wspomnę o wrażeniu "siana na głowie", które każdy z nich pozostawiał (myślałam, że po prostu tak musi być). Podkreślę raz jeszcze- maska ta świetnie wyrównuje kolor, nie nadaje sztucznego niebieskiego czy fioletowego poblasku, włosy są po prostu jak krystaliczna tafla!
Początkowo kładłam Nutri Color po spłukaniu innej, "typowej" odżywki bo myślałam, że sama sobie nie poradzi jeżeli chodzi o odżywienie, ale to zupełnie niepotrzebne- solo wystarczy w zupełności. Nie wiem czemu producent "straszy" że trzeba używać rękawiczek, myć skórę po kontakcie z kosmetykiem czy jakoś szczególnie się przykładać do aplikacji- ja nakładam ją jak każdą inną odżywkę, czyli wcieram dłońmi, w ogóle nie barwi, nie szczypie, nie śmierdzi itd.
Minusem jest na pewno cena- kupiłam opakowanie 100ml za 30zł, ponieważ wedle słów pani z hurtowni wycofano najbardziej ekonomiczną wersję 250ml ;/ . Błagam opatrzność o to, żeby nie wycofali jej w ogóle (a takie rzeczy, jak wiadomo, często się zdarzają, gdy po latach poszukiwań natrafimy na nasz kosmetyczny ideał). Kolejny minus to dla wielu osób zapewne dostępność- na szczęście w moim mieście jest hurtownia, gdzie mogę ją dostać na bieżąco (z tym, że tylko wspomniane 100ml lub 24ml).
Reasumując- KWC jakiego dawno u mnie nie było!!!
Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: jedno i pół