Huda Beauty Rose Gold Remastered Palette Paleta cieni do powiek

Nie ma sensu dokładnie opisywać poszczególnych kolorów, wystarczy spojrzeć i się zakochać. Kolorystyka jest PRZE ŚLI CZNA i to ona zachęciła mnie do zakupu. Jedyne czego mi brakuje to cielistego, matowego cienia, który mogłabym nakładać pod łuk brwiowy. Opakowanie jest solidne i posiada wygodne lusterko. Co do samych cieni: -maty - są świetnie napigmentowane i bez problemu się blendują. Są jednak nieco suche. Jeśli uwielbiacie kremowe, masełkowate formuły na początku możecie być zawiedzeni, ale jeśli się uda Wam się przyzwyczaić... zupełnie inaczej na nie spojrzycie -błyski- totalnie masełkowe, pędzel zapada się w nich tworząc wgłębienia. :o Poza klasyczną aplikacją płaskim pędzlem, polecam aplikację palcami na środek powieki. Można naprawdę stworzyć efekt WOW. Są też dwa odcienie idealne do rozświetlenia, Bubbly oraz Moon dust. Ciekawostka: Cień Suede świetnie nada się jako cień do brwi dla blondynek z jasno-brązowymi brwiami.

Cienie dość napigmentowane, przepiękne błyski. Niestety są bardzo suche. Udało mi się kupić w dość promocyjnej cenie, ale gdyby kosztowały 315 zł, na pewno tyle bym za nie nie dała. Są w porządku ale na pewno nie warte takiej kwoty.

Nigdy nie ciągnęło mnie do tej konkretnie palety Hudy, jakoś nie przekonywała mnie kolorystyka w typie Rose Gold. Paletka trafila w moje ręce jako prezent i cieszę się, bo jestem nią zachwycona. Kolorystyka okazała się nie taka, jak ją sobie wyobrażałam. Ja widziałam róż i złoto, a tymczasem nie ma aż tak dużo różu i złota, za to odcienie są calkiem zróżnicowane. Brakuje jedynie matowego beżu, poza tym mamy brązy, khaki, nawet chłodny szary brąz, świetną, niesypiącą się czerń, blyski w odcieniach szampana, cieliste - nudziakowe odcienie pomarańczu czy różu, ale dość jasne i takie, które nie są żarówiaste czy w stylu barbie :) po prostu twarzowe. Są też neutralne i chlodniejsze błyski. Paletką zrobimy makijaże upiększające, zarówno dzienne, jak i wieczorowe. Cienie są aksamitne (maty) i masełkowe (blyski). Nie wymagają żadnej bazy, nawet kleju. Cienie błyszczące mają wykończenia metaliczne z mocniejszą bazą kolorystyczną i takie z drobinkami, bez tak mocnej bazy kolorystycznej. Lubię nakładać te cienie drobinkowe na metaliczne, co dodatkowo podbija efekt. Nie znikają w ciągu dnia, nie gromadzą się w zalamaniach, nie robią gruzu na powiece. Blask zachowują aż do demakijażu. Nie osypują się jakoś specjalnie przy świetnej pigmentacji. Cienie błyszczące nie sypią po twarzy brokatem. Opakowanie solidne, ladne, zgrabne i bezpieczne do podróżowania. Nie różni się od New Nude czy Desert Dusk. Formuła rzeczywiście jest poprawiona. We wcześniejszych paletach Hudy byla bardziej sucha (maty), co mnie osobiście nigdy nie przeszkadzało, gdyż w najmniejszym stopniu nie wpływa na pracę z cieniami czy ich wygląd na oku. Polecam. Świetna paletka.

Mimo ceny, która jest według mnie trochę wygórowana, to naprawdę jest to dobrej jakości paletka. Pigmentacja cieni jest świetna, zwłaszcza błysków, których konsystencja jest tak masełkowa. Na powiece żaden cień się nie przemieszcza, wszystko bardzo ładnie się utrzymuje przez cały dzień. Niektóre kolory mogą się lekko osypywać, ale to kwestia wyrobienia się w nakładaniu ilości cienia na powiekę. Opakowanie jest przepięknie zrobione z błyszczącymi elementami. Ogólnie bardzo polecam.

Bardzo lubię tę paletkę za brokaty - nakładane na mokro wyglądają obłędnie. Natomiast cienie matowe maja bardzo mocny pigment, co tez plusuje. Nie używam jej jednak jakoś często, nigdy tez nie zmalowałam całego makijażu oka tylko tą, jedną paletką. Bardzo ładne opakowanie, świetnie się prezentuje.

Swoją recenzję zacznę od kwestii opakowania, które jest kartonowe ale jest bardzo solidne, zamykane magnetycznie, więc w trakcie transportu możemy mieć pewność, że cieniom nic się nie stanie. Ogromnym plusem jest równie ogromne lusterko, które idealnie sprawdza się do wykonywania makijażu w podróży, czy chociażby w domowym zaciszu. Ta paleta to 18 różnych cieni. Na duże brawa zasługuje czarny cień, ponieważ znaleźć dobry czarny cień nie jest łatwe. A ten jest idealny, ponieważ jego pigment jest naprawdę dobry. Ta paleta pozwala nam na wyczarowanie makijażu w odcieniach różu oraz nieco bardziej brązowych odcieniach. Błyskotki mają niesamowicie masełkową konsystencję i na środek powieki najwygodniej i najlepiej dla utrzymania pigmentu cienia nakładać go palcem. Zastosowanie samej błyskotki robi większą część roboty w makijażu oka i całkowicie może zmienić jego oblicze. Maty mają równie dobry pigment i wystarczy naprawdę odrobina, by przenieść je na powiekę. Moje jedyne zastrzeżenia dotyczą cieni Henna oraz Sandalwood, który mają niezbyt ładny ceglasty odcień. Po prostu inaczej wyglądają w opakowaniu a inaczej na skórze. Używając tych cieni nie ma mowy o jakimkolwiek rolowaniu się. Bardzo mocno trzymają się powieki. Podsumowując paleta stwarza nam naprawdę dużo możliwości w zabawie z makijażem oka.

Paletę kupiłam na promocji za około 200zł. Cena ta mimo wszystko jest wysoka, jednak zdecydowałam się na tę paletę na podstawie mojej miłości do małych palet Huda Beauty Obsessions. Samo opakowanie jest piękne - kartonowe, z pięknym nadrukiem i dużym lusterkiem. Bardzo dobrze wykonane. Jeśli chodzi o cienie... błyski są cudowne i niepowtarzalne i nałożone nawet na suchą bazę trzymają się u mnie cały dzień. Moje serce najbardziej skradł cień Rose Gold oraz Pind Diamond. W palecie na pewno brakuje mi matowego beżu - jest to na tyle duża paleta z tyloma kolorami, że bardzo go tu brakuje. Przechodząc do matów, to nie pracuje mi się z nimi najłatwiej. Mimo że się nie osypują, niektóre kolory ciężko rozetrzeć i robią nieestetyczne plamy mimo nakładania ich w małych ilościach. Największym rozczarowaniem były dla mnie cienie Risque oraz Maneater, które najbardziej przyciągały mój wzrok. Po pewnym czasie jej używania jest mi łatwiej, ale uważam że cena palety jest na tyle wysoka, że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Pigmentacja matów jest średnia, ale można ją budować. Podsumowując, na pewno nie zdecyduje się na kupno innej dużej palety Hudy, zwłaszcza w regularnej cenie.

Paleta posiada 18 cieni. 9 błyszczących i 9 matowych. Odcienie wpadają w kolory różu, złota, brązów oraz pojedynczą czerwień. Paleta posiada także czarny cień co dla mnie jest świetną alternatywą, ponieważ zastępuje mi eyeliner i daje delikatniejszy efekt. Cienie są mocno napigmentowane, ale pigment można budować. Łatwo się blendują, nie osypują się. Trzymają się cały dzień. Polecam

Kupiłam tę paletę głównie ze względu na zachwycające błyski, więc od nich zacznę (i będę się nad nimi rozpływać). W zestawie znalazło się 9 połyskująco-metalicznych cieni o foliowym wykończeniu i konsystencji masełka. Wspaniale wyglądają na powiece, są różnorodne. Pozostałe, matowe cienie mają delikatnie kredową konsystencję i lekko się osypują, ale są obłędnie napigmentowane i szybko można zrobić z nimi co się chce na powiece, nawet z czernią, która zwykle sprawia kłopoty.

Paleta ma pięknie dobrane kolory brakuje tylko jasnego beżu. Maty są świetnej konsystencji, bardzo łatwo się rozcierają i mają dobry mocny pigment. Cienie foliowe są bardzo kremowe i nie wymagają bazy na oko ale nie da się ich precyzyjnie nałożyć pędzlem bo się nie transferują tylko palcem. Paleta nadaje się zarówno do makijażu dziennego jak i wieczorowego. Czarny cień nakładany na mokro idealnie nadaje się jako eyeliner.

Wśród wielkiej czwórki palet Hudy (stare dobre Textured, Desert Dusk, Rose Gold i New Nude), jest to drugie po New Nude, jakościowo najlepsze ogniwo- pod względem jakości, to zdecydowanie jedne z najlepszych palet, z jakimi miałam do czynienia! Solidne, porządnie wykonane i urokliwe opakowanie, to jedna z bardzo wielu rzeczy, które oferuje nam tutaj Pani Kattan. Cienie są dużo bardziej mięciutkie, niż u poprzedniczek- wydaje mi się również, że lepiej nakładają się na pędzel, a praca z nimi (choćby blendowanie, łączenie ze sobą cieni) jest dużo łatwiejsza. Jeżeli chodzi o słynne foliowe cienie z palety- w stosunku do pierwotnej wersji Textured Shadows- ich tekstura została znacznie załagodzona, co nie jest niestety dla mnie zbyt dużą zaletą, bo bardzo urzekała mnie chropowatość tamtejszych folii. Nie odbiera to jednak uroku, ani oryginalności nowej teksturze! Trwałość cieni, jak zwykle na najwyższym poziomie- żaden wieczór, czy też długi dzień nie jest im straszny, a co dopiero w duecie z ulubioną bazą lub primerem! Cena, mimo że dość wysoka, jest moim zdaniem w 100% adekwatna do tej palety i z tą jakością, nie jest w stanie mnie jej od siebie odrzucić!

Była to moja pierwsza paletka z wyższej półki. Kocham ją do dziś. Kolory idealnie pasują do makijażu dziennych jak i wieczorowych. Cienie foliowe to hit, nic ich nie zastąpi. Kolory utrzymują sie aż do zmycia i nie robią żadnych plam. Po prostu uwielbiam.

Paletkę dostałam na święta na własne życzenie. Bardzo długo zastanawiałam się czy wolę ABH Soft Glam czy tą od Hudy. Po poradach na Instagramie padło na Hudę. Paletka wykonana jest bardzo porządnie i estetycznie. Design bardzo trafia w moje gusta. Cienie w paletce są ładnie skomponowane choć uważam, że niektóre odcienie powinny być inne - wtedy paletka byłaby bardziej użytkowa. Z tyłu opakowania jest napisane, że w palecie znajduje się 8 masełkowych matów. No z tym bym się nie zgodziła. Maty są świetnej jakości, bardzo łatwo się blendują i łączą oraz są trwałe na powiece. Ale z tym, że są masełkowe bym się nie zgodziła, bo są raczej suche. Jednak nie przekłada się to na ich jakość. Maluje się nimi bardzo dobrze, nie są zbyt lotne, nie osypują się. Jedynie co to wszystkie brązowe maty, oprócz cienie SUEDE są bardzo ciepłe. Wolałabym gdyby były 2 ciepłe i 2 chłodne, albo chociaż aby cień Suede był ciemniejszy. Taka kombinacja byłaby dla mnie bardziej użytkowa. Jeśli chodzi o cienie błyszczące są bardzo dobre, ale ich wykończenie na oku jest inne w przypadku niektórych cieni. Np. cienie Pink Diamond, Rose Gold i Dubai mają w sobie pięknie iskrzące drobiny. Reszta cieni jest już bardziej subtelna i delikatniej odbijają światło co dla mnie jest minusem. Ogólnie paletka warta uwagi, jednakże myślałam, że będzie bardziej użytkowa, a niestety brązy okazują się troche za ciepłe dla mnie.

Cienie bardzo dobrze się nakładają, pigmentacja jest naprawdę dobra. Odcienie też są super. Cała paletka jest estetyczna, dobrze wykonana, plus za duże lusterko. Jednak to, czego nie mogę pominąć to cena. Jak dla mnie jest za wysoka.

Paletka wpadła w moje ręce stosunkowo niedawno. Początkowo nie byłam co do niej przekonana. Kolory na zdjęciach mnie nie przekonywały, wręcz przeciwnie. Nawet, jak pierwszy raz ją otworzyłam, nie "zwaliła mnie z nóg". Ale gdy zaczęłam z nimi pracować, zakochałam się. <3 Pigmentacja cieni jest tak nasycona, że wystarczyło kilka machnięć ręką, by stworzyć na oczach cudo. Na pewno wykorzystam ją do moich artystycznych makijaży. Jest po prostu zachwycająca! :3

Śmiało mogę powiedzieć, że jest to taka 'moja' paleta. Kolory jak dlaa mnie idealne. Cudowne róże, piękne folie no i ta czerń! Cienie mają świetną pigmentację (prawie tak dobrą jak ABH), pięknie się blendują. Folie wyglądają obłędnie. Ilość looków, jakie możemy stworzyć jest nieskończona. POlecam serdecznie.

Kiedy zobaczyłam tę paletę na zdjęciach w internecie pomyślałam, że Huda zalicza mega strzał w kolano. No bo po jakiego grzyba wznawiać paletę praktycznie identyczną jak Rose Gold tylko z niby lepszą formułą cieni. Przecież sekret sukcesu poprzedniej palety tkwił właśnie w tych teksturowych cieniach foliowych. Nie umiałam tego pojąć. Ale ziarno zostało zasiane i miałam z tyłu głowy myśli o tej paletce, tym bardziej że pierwszą Rose Gold pokochałam miłością ogromną i była ozdobą mej kolekcji. Widziałam jednak jej mankamenty postaci średniego opakowania i tego, że cienie foliowe wymagają wprawy i nieco pracy. W końcu uległam. Kupiłam wersję Remastered, a moją zdradzoną miłość puściłam w świat. Gdy w końcu przyszła do mnie przesyłka z cultbeauty oniemiałam z zachwytu. Paletka jest totalnym arcydziełem. Opakowanie przecudownej urody, eleganckie, duże lusterko i cienie - podkręcone na absolutnego maksa! Cienie foliowe - konsystencja niemalże kremowa. Błysk gwiezdnego pyłu zamknięty w tych małych, kolorowych kwadracikach. Suną po skórze jak po maśle. Transferują się bez najmniejszych problemów. Same się nakładają. Wytrzymują tyle ile je nosimy na oku, bez najmniejszego uszczerbku na blasku i intensywności. Kolory są zachwycające, nieco inne niż w pierwotnej wersji, według mnie jeszcze piękniejsze. Kolor Moonlight który był najgorszym punktem poprzedniej wersji, w tej palecie po prostu wymiata swoim blaskiem. Formuła matów także uległa zmianie - na lepsze. Są zdecydowanie bardziej wilgotne, mocniej napigmentowane i na oku ładnie się kleją do siebie. Tutaj kolory również nieco się różnią od tych z pierwotnej wersji. Mam zbyt ubogi zasób słów na to, żeby wyrazić jak ta paleta wgniotła mnie w fotel. Nie żałuję jej zakupu. Jest najpiękniejszą paletą jaką kiedykolwiek widziałam. Przy niej poprzednia paletka Rose Gold jest po prostu jak uboga krewna z prowincji... Choć nie można jej odmówić miana kultowego kosmetyku i tego, że dzięki niej dokonał się jakiś przełom w świecie beauty. Huda ewidentnie wyciągnęła lekcję od krytyków swojej pierwszej paletki i jej trzecie dziecko, będące nawiązaniem do pierworodnego, jest absolutnym ideałem. W tej palecie nie zmieniłabym po prostu niczego.