Bez tego urządzenia, szczerze powiedziawszy, nie wyobrażam sobie pielęgnacji stóp. Jest ona raczej niezalecana przez kosmetyczki ze względu na to, iż zastąpiła ją frezarka - jest nieinwazyjna i bezpieczna w użyciu, a Omegą po prostu trzeba umieć operować.
Zaczęłam używać go już jako dorastająca dziewczyna, na początku jedynie podejmowałam pełne bólu i krwi próby ostrożnego posługiwania się OMEGĄ, często bez uprzedniego, porządnego wymoczenia stóp, "na sucho", i tak własnie, przez swój brak cierpliwości robiłam sobie coraz to większą krzywdę. Dwukrotnie zacięłam się dotkliwie, tak, że korzystania z OMEGI odechciało mi się na długie miesiące. Jednak z czasem przekonałam się, że ten produkt jest godny polecenia!
UWAGA, dziewczyny. NIGDY nie próbujcie pomagać sobie tym ścinaczem, jeśli macie niewystarczająco wymoczone stopy. Minimum od 10 do 30 minut, w zależności od stanu stóp. NIGDY też nie kontunuujcie ścinania, jeśli poczujecie ból, skóra stanie się mocno różowa - przerwijcie zabieg. Wszelkie niedociągnięcia czy pozostałości naskórka usuniecie papierowym pilnikiem, tarką do stóp. OMEGA służy do usuwania zgrubiałego, narośniętego naskórka, nie do polerowania stóp!!! (częsty, wbrew pozorom, błąd). Nie róbie sobie krzywdy :)
Na swoich stopach miałam okazję testować jedynie recenzowaną OMEGĘ Scholla, ale miałam styczność też z innymi urządzeniami tego typu wykonując pedicure komuś - omegi tańsze, droższe, z plastikową rączką, czy ze stali chirurgicznej - i mając porównanie, przy Schollu wypadają kiepsko... :)
Recenzowany produkt jest po prostu lepszy. I nie chodzi tu tylko o samą jakość, ale też o wygodę i komfort wykonywania samego pedicure.
Pomimo tego, że rączka jest gładka, bez chropowatych powierzchni mających rzekomo chronić dłoń przed poślizgiem, jest bardzo komfortowa i nie ma wręcz mowy o żadnych niekontrolowanych ruchach. Jest dopasowana do dłoni wręcz idealnie, nie wyślizguje się z niej, pozwala manewrować urządzeniem wedle uznania, tym samym pozwalając na lepsze i dokładniejsze usunięcie zgrubiałego naskórka.
Nasadka jest umieszczona pod niewielkim kątem, co dodatkowo ułatwia pracę na tym urządzeniu.
Żyletki zawsze kupuję oryginalne - pakowane bodajże po 10 sztuk, za niecałe 15zł w Rossmannie, czasem też raniej w hurtowniach. Po każdym zabiegu i późniejszej dezynfekcji i sterylizacji OMEGI, rzecz jasna, używam nowej żyletki. Nie mogę więc wypowiedzieć się na temat tego, "na ile jedna żyletka starcza" (zapewne niektórzy takie pytania sobie zadają), bo nie ma tu mowy o używaniu jednej żyletki kilka, czy kilkanaście razy.
Wiem jednak, że o ile stopy nie są w ekstremalnym stanie, z powodzeniem na jedną osobę nie potrzeba więcej niż jedna żyletka na jeden zabieg.
Tępią się różnie, w zależności od grubości skóry jaką chcemy usunąć. Czasem wystarczy tylko oczyszczenie żyletki, odwrócenie jej i ponowne założenie - skutkuje i nie wywołuje żadnej szkody :)
Do tego produktu trzeba się przyzwyczaić. Z początku idzie dość opornie, później już na wyczucie, gładko i bezproblemowo. W końcu zawsze można użyć frezarki... :)
Za co odjęłam gwiazdkę?
Jeżeli nie rozkręcicie urządzenia, tj. nie zdejmiecie osłony-blaszki, a broń Boże zostawicie żyletkę - zardzewieje. Woda plus powietrze są baaaardzo nieprzychylne... Nie jest to też niestety regułą.
Ja ściągam osłonkę, dezynfekuję, dokładnie suszę i przechowuję moje ścinacze w dogodnych warunkach to i tak problem powraca. Tak dwa spośród moich urządzeń stały się niezdatne do użycia. Nie dotyczy to każdego urządzenia, ale nie podoba mi się to.
Wykonywanie urządzeń do manicure z metalu, który ma zostać zeżarty przez rdzę, jest, moim zdaniem, lekkim przegięciem, zwłaszcza, że wykonuje je znana i renomowana firma.
Lubię jednak to urządzenie.
Używam tego produktu od: Kilka ładnych lat
Ilość zużytych opakowań: Sporo. Obecnie - jedna na własny użytek