Schwarzkopf Live Colour Spray Makijaż do włosów w sprayu (stara wersja)

Czy ktoś po wyprodukowaniu tego czegoś sprawdził to na włosach? Efekt jest zerowy! Przypomina to słaby lakier z dosypanym rozswietlaczem (posiadam wersję silver). Można sobie psikać, a efektu nie ma! Zmarnowane pieniądze!

Zawód pod kazdym wzgledem - obietnica producenta nie spełniona, produktu jest naprawdę za mało, by przy tej wydajnosci (trzeba sie duzo napsikac) uzyskac jakikolwiek widowiskowy efekt. Jesli ktos liczy tylko na srebrzystą, brokatową poświatę przy odpowiednim swietle - to tak.

Skuszaona szarym odcieniem i łatwością aplikacji skusiłam się na odcień Silver Splash i to moje wielkie rozczarowanie gdy zgodnie ze wskazówkami rozbiłam go na włosy zauważyłam tylko błysk brokatu nie na dał mi kompletnie żadnego odcienia bardziej bym to nazwała lakier z brokatem niż coś do koloryzacji jedyne zgodne z opisem jest to że zmywa się po pierwszym myciu No ale jakby mogło być inaczej zrażona efektem końcowym więcej nie sięgam po żaden inny odcień może działa lepiej przy spryskaniu włosów nie tylko one się błyszczały lecz cała łazienka w której go aplikowałam nie licząc bluzki i zresztą zresztą ubrania nie polecam

Posiadam kolor blue twist, który ładnie się prezentuje na włosach. Spray ma wygodny aplikator, który pozwala łatwo rozpylić produkt na włosach. Nie skleja ich, zmywa się odrazu po umyciu, jednak brudzi wszystko- ubrania, ręce, pościel. Wszystko się świeci z brokatu. Dobrze przynajmniej, że łatwo schodzi w praniu. Przez to produkt nie jest trwały , a wolałabym coś bardziej trwałego.

Posiadam wersję Silver Splash i o ile lubię tego typu produkty, to tutaj jestem na nie. Opakowanie - niewielka butelka z aplikatorem, który byłby w porządku gdyby nie to, ze rozpyla produkt w jeden punkt i ciężko jest rozprowadzić go na większej powierzchni. Efekty - nie, nie, nie. Początkowo myślałam, ze spray jest szary, bo an to wskazywała etykieta. jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, ze jest srebrny. jednak przystępując do aplikacji miałam to już na uwadze. To co się działo na włosach to istna masakra. Zamiast fajnego, szybkiego efektu, dostałam efekt mikro łupieżu an całej głowie.. Dokładnie tak wyglądały drobinki brokatu w sprayu zawarte ( załączam zdjęcie). Brokat nie trzymał się włosów i roznosił się totalnie wszędzie.. Nie było go też wcale łatwo wypłukać z włosów. Włosy nie były po nim jakoś mocno przesuszone, nie odczuły zabawy, jednak niesmak pozostanie. Być może inne kolory spisują się lepiej, jednak dla mnie Silver Splash - totalny nie wypał.

Kupiłam dla córki. Zużyłyśmy całe opakowanie na końcowe 15-20 cm włosów. Taka wydajność mi akurat nie przeszkadza- córka ma gęste, długie włosy. Efekt jakiś jest. Kolor niebieski. Włosy sklejone, wszystko się brudzi, ubrania, ramiona, pachy, pościel. Schodzi z każdym dotknięciem.

Swój spray dostałam w czerwcowym pudełku Shinybox, niestety dostałam kolor, który nie za bardzo jest widoczny na moich włosach- Pink Candy- a włosy mam czarne. Jednakże gdy bardzo mocno napsikałam na włosy to nawet było coś widać. Dobrze się go rozpyla. Kolor jest zmywalny i już po pierwszym myciu włosów schodzi idealnie. Jednakże trochę skleja włosy, a gdy się je przejedzie szczotką to koloru nie widać. Mi starczyło na trzytakie lekkie metamorfozy moich włosów, przy czym nakładałam go dużo aby kolor był widoczny.

Mam dwa kolory czerwony i niebieski i oba uwielbiają przede wszystkim moje dzieci. Jeśli macie w domu nastolatkę, która chce zmienić kolor włosów to to jest idealne rozwiązanie. Spray dobrze się rozpyla i całkiem przyzwoicie pokrywa włosy. Zależy to oczywiście od tego jaki kolor włosów mamy. Fajnie wychodzi albo na bardzo jasnych albo na ciemnych. Mam wrażenie że na takich średnich włosach kolor wygląda najsłabiej. Jednak w każdym przypadku jest widoczny. Trzeba uważać, bo można się ubrudzić. Na szczęście z ubrań się spiera, a ze skóry zmywa. Nie utrzymuje się na włosach zbyt długo i dobrzeje wieczorem umyć żeby nie ubrudzić poduszki.